Sylwia Spurek reprezentująca Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim komentuje dla BiznesAlert.pl politykę klimatyczną w dobie koronawirusa. – Nie możemy rozwiązywać jednego problemu, zamiatając pod dywan stare. Niektórzy zapominają lub nadal nie dostrzegają, że neutralność klimatyczna UE to nie jest opcja, tylko konieczność. Nie chcą zrozumieć, że katastrofa klimatyczna ma również wymiar gospodarczy – mówi.
BiznesAlert.pl; Przez pandemię koronawirusa gwałtownie spadły emisje CO2 w Europie. Czy to zjawisko zbliża Europę do osiągnięcia celów klimatycznych?
Sylwia Spurek: Warto pamiętać, że to tylko chwilowe zmiany. Przecież koronawirus nie zwalczy za nas katastrofy klimatycznej… To rola władz unijnych oraz całej Wspólnoty. Jeżeli nie podejmiemy działań naprawczych, po zakończeniu pandemii wszystko wróci do „normy”. Jeżeli degradację środowiska, przymykanie oczu na choroby ludzi i skutki gospodarcze możemy nazwać normą.
Czy uda się wprowadzić Europejski Zielony Ład pomimo widma recesji?
Nie widzę innej możliwości. W tej sytuacji mamy po prostu zamiast jednego – dwa wyzwania. Jedno to walka z katastrofą klimatyczną i drugie, nowe – odbudowa gospodarki po zakończeniu pandemii. Jeden i drugi cel ma dla UE strategiczne znaczenie. Zaniechania w ramach każdego z nich oznaczać będą poważne skutki społeczne, gospodarcze i środowiskowe. Obydwa cele powinny być realizowane w pełnej synergii, tak aby środki przeznaczane na pobudzanie wzrostu gospodarczego trafiły do branży, które w ramach celów Europejskiego Zielonego Ładu mają kluczowe znaczenie, a co bezdyskusyjne – są po prostu z tymi celami zgodne. Nie możemy nie pamiętać, że z kryzysu wyjdziemy z ograniczonymi zasobami, dlatego każdy eurocent z unijnego budżetu powinien być inwestowany tam, gdzie wygeneruje rozwój albo oszczędności w budżecie UE i budżetach państw członkowskich. W ramach wychodzenia z kryzysu kluczowe znaczenie będą miały reformy w ramach energetyki, transportu, czy rolnictwa. Z jednej strony inwestując, z drugiej stosując unijną zasadę „zanieczyszczający płaci” zaczniemy generować oszczędności na wydatkach związanych z opieką zdrowotną, czy ograniczaniem konsekwencji ocieplenia klimatu takich jak susze, fale upałów i powodzie. A zaoszczędzone w ten sposób wydatki publiczne powinny zwiększać strumień programów wspierających rozwój gospodarczy. Jeżeli pójdziemy w innym kierunku, to z jednej strony podejmiemy próbę walki z recesją, a z drugiej zaczniemy pogłębiać stare problemy, które pochłaniać będą ogromne pieniądze z kieszeni podatników.
Czy koronawirus i widmo recesji w Europie to wystarczające argumenty, aby zawiesić działanie Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (EU ETS)?
Uważam, że to zły pomysł. Oczywiście ścieżka, o której mówię, stawia nam poprzeczkę bardzo wysoko, ale nie widzę innej drogi. Nie możemy rozwiązywać jednego problemu, zamiatając pod dywan stare. Przypomnę, że jesteśmy w stanie katastrofy klimatycznej. Każdy rok zaniechania działań tylko pogłębia kryzys. Niektórzy zapominają lub nadal nie dostrzegają, że neutralność klimatyczna UE to nie jest opcja, tylko konieczność. Nie chcą zrozumieć, że katastrofa klimatyczna ma również wymiar gospodarczy. Jeżeli zawiesimy cele wynikające z Europejskiego Zielonego Ładu i zrezygnujemy z takich narzędzi jak EU ETS, zamiast stawiać czoła recesji po-koronawirusowej, będziemy stawiać czoła wielu kryzysom jednocześnie. Niestety wdrażanie Europejskiego Zielonego Ładu trafiło na zły okres, pandemii i kryzysu gospodarczego. Rozumiem obawy, że dla wielu branż to będzie duże wyzwanie w czasie recesji, ale nie ma innej drogi. Wierzę, że szefowa Komisji Europejskiej, cała Komisja i Frans Timmermans wykażą w tej sprawie pełną determinację. Cieszę się z ostatniego stanowiska, w którym Komisja Europejska podtrzymuje swój plan zwiększenia celu redukcji emisji CO2 do 2030 r. Parlament Europejski musi dać Komisji w tej sprawie zielone światło. Komisja musi dostać wszystkie niezbędne narzędzia, w tym prawo wydawania twardych zaleceń dla państw członkowskich, których działania będą niezgodne z celami klimatycznymi UE.
Międzynarodowa Agencja Energii podkreśla, że koronawirus nie może przesłonić głównego wyzwania naszych czasów, czyli transformacji energetycznej. Jej zdaniem obniżenie stóp procentowych przez banki narodowe wesprze rozwój dużych, zielonych inwestycji energetycznych. Czy zgadza się Pani z taką opinią?
Mam taką nadzieję, ale dla mnie ważne jest, abyśmy myśląc o Europejskim Zielonym Ładzie i kryzysie klimatycznym zaczęli patrzeć całościowo i dostrzegać nie tylko te branże, które wymagają inwestycji, ale też branże, które wymagają przekształceń i zmian. Mam wrażenie, że tak jak, lepiej lub gorzej, wdrożyliśmy traktatową zasadę – „zanieczyszczający płaci” w ramach energetyki i transportu, tak w przypadku rolnictwa, a konkretnie przemysłowej hodowli zwierząt przymykamy oko. Przecież ona odpowiada za ogromne zanieczyszczenia, wykorzystywanie, rabunkowe wręcz ziemi i wody. Nie ma racjonalnego uzasadnienia, dlaczego energetyka i transport mają być karane za emisje, a rolnictwo – nie. A zielone inwestycje wymagają nie tylko właściwego finansowania, ale także zmian prawnych znoszących bariery w ich realizacji. Potrzebujemy zielonego światła dla tych inwestycji.
Rozmawiał Michał Perzyński
Perzyński: Polska poprze Europejski Zielony Ład mimo różnic w obozie rządzącym