Rynek ropy wciąż cechuje się niestabilnością. Same zapowiedzi cięć wydobycia nic nie dadzą bez realnych i zdecydowanych decyzji. W przeciwnym wypadku za kilka miesięcy zabraknie miejsca magazynowego na surowce, co spowoduje fale bankructw w sektorze naftowym. Kto dłużej wytrzyma wojnę cenową? – pisze redaktor BiznesAlert.pl Mariusz Marszałkowski.
Trump chce cięć…
Ceny ropy wzrosły o ponad 30 procent po twitterowym wpisie Donalda Trumpa, w którym poinformował, że Rosja i Arabia Saudyjska zredukują wydobycie o co najmniej 10 mln baryłek dziennie. Według jego słów, kraje te zgodziły się na obniżenie produkcji o 10, a nawet 15 mln baryłek ropy dziennie. W tym samym czasie minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak odbył rozmowę telefoniczną z komisarzem Ryanem Sittonem z Texas Railroad Commission (ciało odpowiadające za przemysł naftowy w Texasie) o sposobie zniwelowania nadwyżki ropy naftowej na światowych rynkach o 10 mln baryłek dziennie.
Zasadne jest zatem pytanie o to, kto ma wziąć na siebie ciężar ograniczeń? Czy 22 państwa, które przed miesiącem nie były w stanie wypracować wspólnego stanowiska co do pogłębienia cięć o łącznie 3,5 mln baryłek dziennie? Czy sama Arabia Saudyjska, która w marcu wydobywała dziennie 9,7 mln baryłek ropy dziennie? Razem z Rosją, która wydobywała około 11 mln baryłek ropy dziennie? A może Stany Zjednoczone, które z importera ropy naftowej w ciągu 10 lat stały się jej eksporterem?
Nie jest znana odpowiedź na te pytania. Tak samo jak nie znają jej politycy m.in w Waszyngtonie, którzy anonimowo powiedzieli agencji Bloomberg, że nie mają pojęcia skąd Donald Trump wziął wartości cięć które zamieścił w swoim twittcie.
Trump liczy na powrót porozumienia naftowego. Lobby łupkowe chce sankcji w razie porażki
…ale sam nie zamierza ciąć
Wiadomo też, że administracja prezydenta Trumpa nie ma zamiaru prosić producentów ropy w Stanach Zjednoczonych o dołączenie do cieć wydobycia. W jej opinii, amerykańscy producenci sami z siebie zaczęli ciąć wydobycie ropy widząc sytuacje rynkową. Przedstawiciele giganta naftowego Exxon Mobil powiedzieli, że wolny rynek jest najlepszym sposobem na rozwiązanie nierówności podaży. Podobnie wypowiadali się przedstawiciele American Petrolum Institute, stowarzyszenia największych producentów ropy. Jego rzecznik stwierdził, że to co wyróżnia amerykański przemysł energetyczny, to rozwój technologii oraz poszanowanie dla wartości wolnego rynku. Trudno powiedzieć na ile to puste frazesy, a na ile realne podejście do problemu nadwyżki w podaży ropy.
Trzeba przyznać, że nawet cięcia wydobycia w obecnych realiach na niewiele mogą się zdać, poza daniem pozytywnego bodźca, którego rynkowi naftowemu brakuje od początku pandemii koronawirusa w Chinach. Goldman Sachs i jedna z największych firm traderskich Vitol oceniają, że w kwietniu i maju podaż ropy będzie powyżej popytu o ponad 20 mln baryłek dziennie. Dziesięciomilionowe cięcia doprowadzą więc jedynie do powolniejszego napełniania magazynów.
Kto ma magazyny, ten przetrwa
To od zdolności magazynowych może zależeć kondycja państw-producentów. Również w raporcie Goldman Sachs można wyczytać, że tylko państwo z rozwiniętym systemem magazynowym (bądź takie, które wydobywa ropę w okolicy wybrzeży) będzie w stanie wygrać wojnę cenową. Goldman Sachs ocenia, że obecnie świat posiada zdolność magazynową ropy naftowej na poziomie miliarda baryłek ropy.
Tak szybki przyrost niepotrzebnej ropy naftowej spowoduje, że magazyny zostaną wypełnione w ciągu kilku najbliższych tygodni. Arabia Saudyjska od połowy marca wynajmuje kilkadziesiąt supertankowców, w których zamierza magazynować swoją ropę. Stany Zjednoczone posiadają największe zdolności magazynowe zbudowane po kryzysie naftowym w latach 70. Problem może mieć Rosja, która według wyliczeń analityków IHS ma zdolności magazynowe wystarczające na osiem dni wstrzymania eksportu. Negatywny efekt pogłębia fakt wciąż magazynowanej zanieczyszczonej ropy, której wolumen szacuje się na ponad cztery miliony ton oraz uszkodzenie części instalacji magazynowej np. w węźle Łopatino z powodu oddziaływania dużych stężeń chlorków organicznych.
Biorąc pod uwagę powyższe czynniki, porozumienie o cięciu wydobycia ropy będzie musiało prędzej czy póżniej zostać osiągnięte. Inaczej producentów w niektórych państwach czeka całkowite zamykanie produkcji. Nie wszyscy poradzą sobie z tym kryzysem. Trudności będzie miał przemysł wydobywczy w USA, którego łupki znajdują się głównie głęboko na śródlądziu, problemy będzie miała Arabia Saudyjska, której budżet jest rozdmuchany przez nierealne założenia odnośnie cen ropy i przed wyzwaniem stanie Rosja, która pomimo rezerw finansowych, nie ma dużych zdolności magazynowych ropy. Pozostają otwarte pytania o to, jak długo potrwa pandemia koronawirusa i ograniczenia z nią związane, a także kto szybciej poczuje zagrożenie bankructwem nie ze względu na niską cenę ropy, ale konieczność wstrzymania wydobycia ze względu na przesycenie rynku. I to będzie prawdziwy test dla wolnego rynku w handlu ropą. Pytanie jednak, czy z korzyścią dla konsumentów.
Jakóbik: Wojna cenowa wesprze gospodarkę Polski dotkniętą koronawirusem (ANALIZA)