Stany Zjednoczone ogarnęły zamieszki po tragicznym zabójstwie George’a Floyda w Minneapolis z powodów rasistowskich. Z fali oburzenia powoli zaczyna się wyłaniać ruch społeczny, który sprzeciw wobec rasizmu łączy z kwestią ochrony klimatu. New York Times rozmawiał z aktywistami klimatycznymi, którzy brali udział w protestach pod hasłami #BlackLivesMatter oraz #ICantBreathe.
Rasizm polityczny i rasizm klimatyczny
Oburzająca interwencja policjanta, w wyniku której życie stracił 46-letni Afroamerykanin George Floyd, a po tym fala mniej lub bardziej gwałtownych protestów w całym kraju wywołała dyskusję o warunkach społecznych, w jakich do tego doszło – przede wszystkim o nierównościach rasowych i ekonomicznych, ale okazuje się, że nie jest to bez związku ze sprawą zmian klimatu.
W pierwszych dniach manifestacji przeciwko brutalności policji swoje poparcie dla protestujących wyraził szereg organizacji ekologicznych działających w USA: Greenpeace, Natural Resources Defense Council, World Wildlife Fund czy World Resources Institute. Sam Grant z organizacji 350.org miał wątpliwość, czy taka jednoznaczna postawa była oczywista: – Uważam, że częścią naszego wyzwania jako organizacji skoncentrowanej na kryzysie klimatycznym jest honorowanie tego, co jest najważniejsze dla ludzi, a poprzez dialog i relacje, pomagać ludziom dostrzec związek między rasizmem a kryzysem klimatycznym. Przemoc policji jest aspektem szerszego wzoru przemocy strukturalnej, czego przejawem jest kryzys klimatyczny. Leczenie przemocy strukturalnej leży w najlepszym interesie wszystkich ludzi – powiedział Grant. Pracownicy jego organizacji brali czynny udział w protestach, gotując dla zebranych i opatrując rannych.
Robert D. Bullard jest profesorem na Texas Southern University, od ponad 30 lat pisze o potrzebie zadośćuczynienia za rasizm środowiskowy. Z zadowoleniem przyjął oświadczenia poparcia w tym tygodniu od liderów dużych grup środowiskowych, ale ubolewał, że ogromna ilość pieniędzy od darczyńców wciąż trafia do grup środowiskowych kierowanych przez białych. – Chciałbym, aby te organizacje zrozumiały ideę sprawiedliwości. Po ich oświadczeniach należy podjąć wspólny wysiłek, aby zaradzić podstawowym warunkom, które powodują rozpacz. Bogaci pozostawiają większy ślad węglowy niż biedni, a to mniejszości etniczne zazwyczaj są biedniejsze i przez to najbardziej podatni na wpływ zmian klimatu. Jeśli będzie za gorąco, żeby pracować na zewnątrz, wiemy, kogo to dotknie. Jeśli mówimy całodobowej klimatyzacji, wiemy, kogo na nią nie stać. W zmianach klimatu nie chodzi tylko o emisję gazów cieplarnianych, ale przede wszystkim o ludzi, którzy najbardziej je odczuja. Ich głos musi być usłyszany. Musimy odejść od systemu, który zas zabija – mówił Bullard.
Heather McGhee z organizacji pozarządowej Demos przedstawiła powody, dla których główne grupy środowiskowe powinny wykorzystać ten moment, aby opracować program antyrasistowski. Pierwszy ma charakter strategiczny: sondaże opinii publicznej pokazują, że Afroamerykanie, podobnie jak Latynosi, są bardziej zaniepokojeni kwestiami klimatycznymi niż biali. Następnie są kwestie merytoryczne. – Konieczne jest, aby antyrasizm związał się z celami, które realizują nawet organizacje białych, ponieważ zarówno rasizm polityczny, jak i rasizm środowiskowy są motorem degradacji natury i zmian klimatu – powiedziała. Uważa ona, że powinna powstać prawdziwa, wielorasowa koalicja, która poprze zasady sprawiedliwości środowiskowej, i której celem będzie ochrona osób najbardziej narażonych. – Sukces mierzy się poprawą stanu środowiska i zdrowia ludzi – powiedziała McGhee.
The New York Times/Michał Perzyński