Państwowy fundusz zmienił zasady dofinansowania tak, że preferują polskich producentów kosztem chińskich. Część ministrów szuka podobnych rozwiązań, ale nie wszystkim jest to na rękę – oceniają Bartłomiej Derski i Rafał Zasuń z portalu WysokieNapięcie.pl.
– Kolektory produkowane w Unii i w Polsce mogą być trochę droższe, ale wiele zależy od kątu nachylenia dachu, do czego potrzebujemy wodę, i tak dalej. Wybór jest zawsze korzystny dla klienta. Teraz teoretycznie też będzie możliwy, ale kolektory próżniowe będą się opłacały dopiero przy dużych inwestycjach. Z tego punktu widzenia sytuacja będzie gorsza dla konsumenta – ocenia redaktor Derski w rozmowie z BiznesAlert.pl. – Dla branży ta zmiana może być korzystna. Firmy produkujące kolektory płaskie będą miały szansę na wzrost produkcji, a przez to będą tanieć. Z resztą cena niekoniecznie musi pójść w górę. Producenci kolektorów próżniowych mogą wejść w ostrzejszą rywalizację cenową.
– Unia Europejska nie rywalizuje z Chinami w sprawie kolektorów, tylko paneli fotowoltaicznych, ale powód jest ten sam. W krajach Europy Zachodniej działają potężne firmy produkujące te urządzenia, a właściwie do niedawna produkowały. Ekspansja chińskich firm i globalna nadpodaż paneli sprawiły, że europejscy producenci nie mogli sobie poradzić, ale skutecznie zalobbowali w Komisji Europejskiej i dzięki wprowadzonym cłom poprawiły swoją sytuację. Najwyraźniej my także idziemy w tym kierunku – twierdzi nasz rozmówca. – Polskie firmy sprzedające kolektory rozwijają się. Nowe przepisy mogą ten rozwój przyśpieszyć, ale nie jest to dla nich sprawa życia i śmierci, przetrwania i bankructwa – kończy.