icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Sześć lekcji z usterki koło Elektrowni Bełchatów

Elektrownia Bełchatów powoli wraca do normalnej pracy po kolejnej usterce obok niej. Duże elektrownie węglowe rodzą duże ryzyko przerwy dostaw i długotrwałego wznawiania ich pracy w razie problemów. Pomagają mniejsze i szybsze elektrownie konwencjonalne jako stabilna rezerwa oraz import energii – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Kolejne problemy Elektrowni Bełchatów z maja 2021 roku pokazują, że jedna usterka systemu elektroenergetycznego niezwiązana z samą elektrownią może wysadzić z systemu nawet około 4 GW mocy. – Prawdopodobną przyczyną zakłócenia było zwarcie. Dokładny mechanizm zaistnienia sytuacji jest obecnie przedmiotem badania – podały Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Polska Grupa Energetyczna Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna przyznaje, że powrót bloków węglowych do pracy jest czasochłonny.

Czego zatem uczy kolejna usterka w Bełchatowie?

Po pierwsze, najłatwiej zareagować na niedobór energii spadkiem zużycia i temu służy praca operatora systemu elektroenergetycznego, który posiada szereg narzędzi służących ograniczeniu poboru energii. To narzędzie nie zostało jednak wykorzystane i obyliśmy się bez negatywnych konsekwencji w postaci stopni zasilania znanych z 2015 roku, na przykład dla przemysłu wymagającego stabilnych dostaw.

Po drugie, receptą na wyzwania związane z przerwami dostaw z wielkich elektrowni konwencjonalnych nie jest rezygnacja z energetyki tego typu w ogóle. To między innymi bloki węglowe 200 MW i inne jednostki konwencjonalne małej mocy działające w swoistej wirującej rezerwie uratowały system wobec nagłego spadku dostaw energii. Elektrownie gazowe mogą reagować jeszcze szybciej.

Po trzecie, problemy Elektrowni Bełchatów nie są argumentem przeciwko energetyce jądrowej. Według obliczeń prof. Andrzeja Strupczewskiego niektóre elektrownie w Niemczech o mocy 10 GW potrafią ją regulować o nawet ponad 5 GW w zależności od zapotrzebowania w ciągu…15 minut. Teoretycznie mniej obłożone 9 GW atomu planowane w Polsce do 2043 roku mogłoby uzupełnić braki Bełchatowa, ale wiadomo, że druga elektrownia może stanąć właśnie tam i zastąpić jednostkę węglową na stałe.

Po czwarte, usterka Elektrowni Bełchatów opalanej paliwem kopalnym to nie argument za Odnawialnymi Źródłami Energii, których praca jest wciąż nieprzewidywalna. System potrzebuje dyspozycyjnej rezerwy. Nadwyżki dostaw ze źródeł odnawialnych mogą pomóc w okresie niedoborów, ale zmuszają także energetykę konwencjonalną do ograniczeń kiedy pojawiają się nadwyżki. Jest to zatem broń obosieczna, choć jak najbardziej pożądana z punktu widzenia redukcji emisji CO2.

Po piąte, usterka Bełchatowa to argument za utrzymywaniem połączeń elektroenergetycznych z sąsiadami oraz ich rozwojem, bo jest źródłem dostaw w razie problemów mocy krajowych i nie inaczej było 17 maja. Do rozstrzygnięcia pozostaje jak bronić rentowności krajowych elektrowni, które póki co produkują głównie drożej od oferty dostaw z Niemiec czy Skandynawii.

Po szóste, Polska będzie płacić za stabilną rezerwę: w przypadku energetyki konwencjonalnej z pomocą różnych mechanizmów wsparcia jak rynek mocy, Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego. Energetyka jądrowa jest stabilna i także będzie wymagała wsparcia, ale pozwoli przy tym zmniejszyć emisje CO2. Dopóki energetyka odnawialna nie może być stabilizowana magazynami energii lub wodorem nie będzie stabilną rezerwą. Byłyby nią wielkie nadwyżki OZE w Polsce, które na razie jej nie grożą przez powolny rozwój tych źródeł. Jednakże taka nadwyżka będzie tworzyć dodatkowe koszty utrzymania mocy konwencjonalnych, posiadając pierwszeństwo dostępu do sieci i zmuszając ją do ograniczenia czasu pracy elektrownie na paliwa kopalne.

System elektroenergetyczny zdał egzamin. Bezpieczeństwo energetyczne zostało zachowane kosztem wkalkulowanym w ryzyko jego pracy. Nadejdą jednak kolejne testy, szczególnie wobec faktu, że nowe elektrownie w Polsce powstają powoli a podaż jest zapewniona „na styk”.

Elektrownia Bełchatów powoli wraca do normalnej pracy po kolejnej usterce obok niej. Duże elektrownie węglowe rodzą duże ryzyko przerwy dostaw i długotrwałego wznawiania ich pracy w razie problemów. Pomagają mniejsze i szybsze elektrownie konwencjonalne jako stabilna rezerwa oraz import energii – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Kolejne problemy Elektrowni Bełchatów z maja 2021 roku pokazują, że jedna usterka systemu elektroenergetycznego niezwiązana z samą elektrownią może wysadzić z systemu nawet około 4 GW mocy. – Prawdopodobną przyczyną zakłócenia było zwarcie. Dokładny mechanizm zaistnienia sytuacji jest obecnie przedmiotem badania – podały Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Polska Grupa Energetyczna Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna przyznaje, że powrót bloków węglowych do pracy jest czasochłonny.

Czego zatem uczy kolejna usterka w Bełchatowie?

Po pierwsze, najłatwiej zareagować na niedobór energii spadkiem zużycia i temu służy praca operatora systemu elektroenergetycznego, który posiada szereg narzędzi służących ograniczeniu poboru energii. To narzędzie nie zostało jednak wykorzystane i obyliśmy się bez negatywnych konsekwencji w postaci stopni zasilania znanych z 2015 roku, na przykład dla przemysłu wymagającego stabilnych dostaw.

Po drugie, receptą na wyzwania związane z przerwami dostaw z wielkich elektrowni konwencjonalnych nie jest rezygnacja z energetyki tego typu w ogóle. To między innymi bloki węglowe 200 MW i inne jednostki konwencjonalne małej mocy działające w swoistej wirującej rezerwie uratowały system wobec nagłego spadku dostaw energii. Elektrownie gazowe mogą reagować jeszcze szybciej.

Po trzecie, problemy Elektrowni Bełchatów nie są argumentem przeciwko energetyce jądrowej. Według obliczeń prof. Andrzeja Strupczewskiego niektóre elektrownie w Niemczech o mocy 10 GW potrafią ją regulować o nawet ponad 5 GW w zależności od zapotrzebowania w ciągu…15 minut. Teoretycznie mniej obłożone 9 GW atomu planowane w Polsce do 2043 roku mogłoby uzupełnić braki Bełchatowa, ale wiadomo, że druga elektrownia może stanąć właśnie tam i zastąpić jednostkę węglową na stałe.

Po czwarte, usterka Elektrowni Bełchatów opalanej paliwem kopalnym to nie argument za Odnawialnymi Źródłami Energii, których praca jest wciąż nieprzewidywalna. System potrzebuje dyspozycyjnej rezerwy. Nadwyżki dostaw ze źródeł odnawialnych mogą pomóc w okresie niedoborów, ale zmuszają także energetykę konwencjonalną do ograniczeń kiedy pojawiają się nadwyżki. Jest to zatem broń obosieczna, choć jak najbardziej pożądana z punktu widzenia redukcji emisji CO2.

Po piąte, usterka Bełchatowa to argument za utrzymywaniem połączeń elektroenergetycznych z sąsiadami oraz ich rozwojem, bo jest źródłem dostaw w razie problemów mocy krajowych i nie inaczej było 17 maja. Do rozstrzygnięcia pozostaje jak bronić rentowności krajowych elektrowni, które póki co produkują głównie drożej od oferty dostaw z Niemiec czy Skandynawii.

Po szóste, Polska będzie płacić za stabilną rezerwę: w przypadku energetyki konwencjonalnej z pomocą różnych mechanizmów wsparcia jak rynek mocy, Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego. Energetyka jądrowa jest stabilna i także będzie wymagała wsparcia, ale pozwoli przy tym zmniejszyć emisje CO2. Dopóki energetyka odnawialna nie może być stabilizowana magazynami energii lub wodorem nie będzie stabilną rezerwą. Byłyby nią wielkie nadwyżki OZE w Polsce, które na razie jej nie grożą przez powolny rozwój tych źródeł. Jednakże taka nadwyżka będzie tworzyć dodatkowe koszty utrzymania mocy konwencjonalnych, posiadając pierwszeństwo dostępu do sieci i zmuszając ją do ograniczenia czasu pracy elektrownie na paliwa kopalne.

System elektroenergetyczny zdał egzamin. Bezpieczeństwo energetyczne zostało zachowane kosztem wkalkulowanym w ryzyko jego pracy. Nadejdą jednak kolejne testy, szczególnie wobec faktu, że nowe elektrownie w Polsce powstają powoli a podaż jest zapewniona „na styk”.

Najnowsze artykuły