Przychodniak: Inwazja Chin na Tajwan to rozwiązanie ostateczne (ROZMOWA)

0
38
Marcin Przychodniak. Fot. PISM
Marcin Przychodniak. Fot. PISM

Wojny na Tajwanie nie można wykluczyć, ale jest ona rozwiązaniem ostatecznym, choć w obecnej sytuacji wewnętrznej Chin być może poważnie rozważanym. Jest to jednak scenariusz prawdopodobny, ale raczej długookresowy, rozłożony na wiele lat – mówi Marcin Przychodniak, ekspert PISM ds. Chin w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Chiny coraz mocniej prężą muskuły na Tajwanie. Manewry wojsk chińskich, dziesiątki samolotów wysłanych w okolice wyspy… Nie wygląda to obiecująco. Czy grozi nam powtórka z wojny na Ukrainie?

Marcin Przychodniak: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale scenariusz inwazji ChRL na Tajwan nie jest całkowicie wykluczony, choć raczej w dalszej perspektywie czasowej. Taka możliwość nie wynika jednak bezpośrednio z obecnej sytuacji, ale bardziej długofalowej polityki Chin wobec wyspy, w której obecne działania są jedynie jednym z elementów. Sprzyjają takiej ewentualności zarówno nacjonalistyczne nastawienie ChRL, dążenie do „reunifikacji” z wyspą, czy wspólne z Rosją postrzeganie sytuacji międzynarodowej, w której państwa mają prawo do działań zbrojnych w poczuciu zagrożenia. Jest to wspólny dla obu państw element zmiany porządku międzynarodowego, w ramach rywalizacji z USA, którą oba reżimy traktują jako kluczową dla przetrwania. Wojny więc wykluczyć nie można, ale jest ona rozwiązaniem ostatecznym, choć w obecnej sytuacji wewnętrznej ChRL być może poważnie rozważanym.

Obecna sytuacja sprzyja jednak bardziej podgrzewaniu przez ChRL atmosfery w Cieśninie Tajwańskiej, tak aby dynamicznie spróbować zmienić status quo, de facto kontrolując zarówno sama cieśninę, jak i wody na wschód od wyspy, a tym samym wzmocnić narrację o Tajwanie jako części ChRL i uprawdopodobniać ewentualną blokadę wyspy.

Czy możemy wskazać najważniejszy powód, dla którego Chiny tak mocno zabiegają o wpływy na Tajwanie? A może jest ich kilka…

Dla władz chińskich, a przede wszystkim samego Xi Jinpinga „odzyskanie” i przyłączenie Tajwanu do ChRL stałosię głównym elementem planu politycznego zjednoczenia ziem chińskich. Po pacyfikacji Hongkongu i likwidacji jego odrębności Tajwan jest – w rozumieniu ChRL – ostatnim terytorium, które pozostaje poza bezpośrednią kontrolą Chin. Wokół tego celu mobilizowane jest społeczeństwo, a siły zbrojne – podporządkowane KPCh – rozwijają swoje kompetencje, aby ten plan zrealizować. Ideologia i realizacja obietnic władzy jest więc tutaj kluczowa. Istotne są teżewentualne zyski gospodarcze związane z wysokim stopniem rozwoju Tajwanu, czy jego przewagami w wielu sektorach.

W ostatnich dniach obserwowaliśmy niepokojące obrazki wobec planowanej wizyty przewodniczącej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi. Wygląda to tak, jakby Chiny chciały odciąć dyplomację amerykańską od spraw na wyspie. Czy właśnie tak należy odczytywać blokowanie przyjazdu Amerykanów?

Nie interpretowałbym tego jako prób blokowania (ChRL nie ma wielu instrumentów aby te kontakty realnie zablokować), ale wysłania przez ChRL sygnałów ostrzegawczych wobec USA, jeśli zdecydują się do wizyty doprowadzić. W dużej mierze takie działania są częścią propagandowej odpowiedzi ChRL ukierunkowanej do wewnątrz, zgodną z ideologią władzy. Stopień zapalczywości i ostrości ataków na USA, czy Nancy Pelosi nierzadko jest miernikiem gotowości polityka czy urzędnika KPCh do podległości swoim zwierzchnikom. Ostre retoryczne ataki, artykuły prasowe dyplomatów, czy wspierające ChRL głosy ekspertów wynikają z wewnętrznych uwarunkowań i konieczność realizacji dyrektyw propagandowych na wszystkich szczeblach.

Coraz więcej obywateli Tajwanu mówi o suwerenności i chęci całkowitego odłączenia od Chin. Co o tym myślą Chińczycy? Mam na myśli zarówno rząd, jak i obywateli…

Dla władz ChRL oficjalnie temat nie istnieje, Tajwan jest częścią ChRL zamieszkiwaną przez Chińczyków. Nieoficjalnie oczywiście zdają sobie oni sprawę z nastrojów na wyspie, ale ze względów politycznych nie mogą realnie zmodyfikować swoich działań, czy deklaracji ofensywnych wobec niej, w tym także koncepcji dot. reedukacji Tajwańczyków po ewentualnym opanowaniu wyspy. Nie są więc w stanie zareagować realnie w sposób, który usunąłby część z obaw Tajwańczyków. Chiny są świadome, że zmiany społeczne spowodowały, że nie ma obecnie na Tajwanie znaczącego środowiska politycznego, które mogłoby otwarcie nie tylko nawet wspierać plany integracji, ale i generalnie wyrażać większą sympatię wobec wzmacniania relacji z ChRL. Nie jest jednocześnie wykluczone, że będą chciały to zmienić nieznacznie osłabiając agresywną retorykę wobec wyspy po 20 zjeździe KPCh, tak aby spróbować jeszcze raz przekonać Tajwańczyków do rozwoju wzajemnych relacji. Tym kalkulacjom może sprzyjać zbliżający się koniec drugiej kadencji obecnej prezydent Tsai Ing-wen. Wydaje się jednak, że rachuby ChRL są nazbyt optymistyczne – dotychczasowe sondaże nie potwierdzają tego trendu, a obecne agresywne działania wojskowe będą go jeszcze pośród Tajwańczyków wzmacniać.

Trudno mówić o polubownym rozwiązaniu sporu wobec takich pronarodowych nastrojów na Tajwanie. Czy Chiny mogą zaatakować?

Mogą. Zarówno całą wyspę, jak i pojedyncze wysepki należące do Tajwanu. Jest to scenariusz prawdopodobny, ale raczej długookresowy, rozłożony na wiele lat. Retoryka ChRL wobec Tajwanu, w połączeniu z chińsko-rosyjską próbą zmiany modelu społeczności międzynarodowej wymierzona w USA dodatkowo ten scenariusz uprawdopodobniają. Odległy termin takiego scenariusza bazuje jednak na analizie interesów ChRL, zgodnie ze zdroworozsądkową logiką – w obecnych uwarunkowaniach Chiny nie mają zdolności, aby taką inwazję przeprowadzić, a fiasko miałoby poważne skutki polityczne dla Xi Jinpinga. Czy jednak logikę tę podziela Xi, a decyzje podejmuje w oparciu o podobne przesłanki? Na tak postawione pytanie nie ma niestety obecnie jednoznacznej odpowiedzi.

Rozmawiał Jędrzej Stachura

Góralczyk: Wchłonięcie Tajwanu to najważniejszy cel Chin (ROZMOWA)