Komentator Kommiersanta, Jurij Barsukow, przedstawia trzy opcje jak UE mogłaby zadziałać na rynku energii w kontekście wzrostu cen surowców.
Jak obniżyć ceny energii?
– W Unii Europejskiej, podobnie jak na większości głównych rynków energii, cena hurtowa zależy od ceny ostatniego dostawcy. W przypadku konieczności pokrycia dziennego porannego szczytu zużycia, operator systemu w pierwszej kolejności przyjmuje wnioski ze źródeł o najniższych kosztach eksploatacji – elektrowni wodnych, następnie elektrowni wiatrowych i słonecznych, elektrowni jądrowych, a następnie elektrociepłowni węglowych. Jeśli ich produkcja nie jest w stanie pokryć zapotrzebowania, trzeba uruchomić elektrownie gazowe lub olejowe, co przy obecnych cenach tych surowców jest samobójstwem ekonomicznym – pisze Barsukow.
Według niego są dwa sposoby, na zminimalizowanie konieczności wykorzystywania drogich surowców kopalnych do produkcji energii: – Pierwszym z nich jest ograniczenie zużycia energii, aby nie trzeba było włączać drogich bloków gazowych. Problem polega na tym, że elektrownie cieplne opalane gazem są technologicznie idealnie przystosowane do pracy w szczytowych momentach zużycia oraz w okresach, gdy moc wiatru i słońca spada z powodu warunków pogodowych.
Drugim sposobem jest wprowadzenie limitu maksymalnej ceny energii elektrycznej i jednocześnie mechanizmu, który obniży koszt zakupu energii ze źródeł o niskich kosztach eksploatacji. Innymi słowy, farmy wiatrowe otrzymają mniej pieniędzy, niż mogłyby, aby dotować nieopłacalne pod względem cenowym wytwarzanie gazu.
– Trzeci sposób to nic nie robić i pozwolić, by mechanizmy ekonomiczne wykonały swoją pracę. Biorąc pod uwagę, że morska turbina wiatrowa potrzebuje do spłacenia ceny 30 euro za 1 MWh, przy obecnych poziomach opłaciłoby się to w niecały rok – trudno wyobrazić sobie lepszy bodziec do rozwoju zielonej generacji – pisze Barsukow.
Kommiersant/Mariusz Marszałkowski