icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

PISM: Problemy Nord Stream oznaczają, że Zachód musi mocniej zadbać o bezpieczeństwo

26 września 2022 roku doszło do eksplozji gazociągów Nord Stream 1 (NS1) i Nord Stream 2 (NS2). Okoliczności wskazują na to, że mogło dojść do sabotażu. Incydent może prowadzić do dalszej eskalacji napięć między Rosją a Zachodem. Niezależnie od tego, kto był sprawcą, państwa NATO i UE muszą wzmocnić zdolność do ochrony infrastruktury krytycznej – piszą Wojciech Lorenz i Szymon Zaręba z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

Co się wydarzyło?

Stacje sejsmologiczne w Szwecji i na duńskim Bornholmie odnotowały eksplozje na wodach międzynarodowych, w wyłącznych strefach ekonomicznych (EEZ) Danii i Szwecji. Z informacji podanych przez władze tych państw wynika, że wybuchy nastąpiły na dwóch nitkach gazociągu NS1 i jednej z dwóch nitek NS2, a stan drugiej nitki NS2 jest niejasny. Oba gazociągi nie przesyłały wówczas gazu do UE – oddanie NS2 do użytku zostało zawieszone przez Niemcy w związku z agresją Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, a przesył NS1 został bezterminowo wstrzymany przez Gazprom pod koniec sierpnia pod pretekstem usterek technicznych tłoczni położonej w Rosji. W gazociągach znajdował się jednak gaz ziemny stanowiący tzw. gaz techniczny konieczny do ewentualnego wznowienia ich działania. Eksplozje doprowadziły do jego wycieku, który – o ile nie zostanie powstrzymany – w przypadku NS2 może wynieść nawet ok. 117 mln m sześc. (zgodnie z informacjami operatora, brak danych co do stanu zapełnienia NS1).

Jakie zagrożenia wiążą się z ewentualnym sabotażem?

Do eksplozji doszło w czasie, gdy Rosja próbuje wywierać presję na państwa NATO i UE, aby ograniczyły wsparcie dla Ukrainy. Incydent może ułatwiać Rosji stosowanie szantażu energetycznego wobec zachodniej Europy. Uszkodzenie NS1 zwolni Gazprom z odpowiedzialności za niewykonywanie dostaw tym gazociągiem i może dać Rosji pretekst do ich niewznawiania. Dzień po uszkodzeniu NS1 i NS2 Gazprom zagroził wstrzymaniem transportu gazu na Zachód rurociągiem przez terytorium Ukrainy. Rosyjskie groźby lub ich realizacja mogą pogłębić kryzys energetyczny w Europie. Uszkodzenie infrastruktury i wysuwanie oskarżeń pod adresem państw zachodnich mogą być dla Rosji także pretekstem do nasilenia aktywności wojskowej na Morzu Bałtyckim i grożenia eskalacją militarną wobec NATO. Incydent daje więc możliwość wpływania na percepcję zagrożeń państw NATO i UE, może ułatwiać ich destabilizowanie wewnętrzne oraz odwracanie uwagi od sytuacji na Ukrainie, gdzie Rosja przeprowadziła w tym tygodniu pseudoreferenda w celu zaanektowania okupowanych terytoriów.

Jakie są skutki incydentu dla środowiska i bezpieczeństwa żeglugi?

Wycieki skutkują uwalnianiem ogromnych ilości gazu ziemnego do wody, a następnie do atmosfery. Gaz ten składa się głównie z metanu, który nie jest toksyczny dla środowiska wodnego, ale jego wysokie stężenie uniemożliwia oddychanie organizmom morskim w rejonie incydentu i zagraża ich życiu w związku z możliwością wybuchu. Według Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu metan ma ponadto 25 razy większy potencjał tworzenia efektu cieplarnianego niż CO2. Szef duńskiej agencji energetycznej szacuje wielkość potencjalnych emisji na odpowiednik 30 procent rocznej emisji całej Danii. Wycieki są więc szkodliwe dla klimatu. Nie można przy tym wykluczyć, że rosyjski Gazprom może uruchomić przesył gazu, by przedłużyć trwanie incydentu. Potencjalne eksplozje metanu zagrażają też bezpieczeństwu żeglugi i przelotów na niższych wysokościach, dlatego władze duńskie i szwedzkie wydały ostrzeżenia w tej sprawie.

Kto może podjąć działania, by wstrzymać wyciek i ustalić jego przyczyny?

Zgodnie z Konwencją Narodów Zjednoczonych o prawie morza z 1982 roku państwa nadbrzeżne mają w EEZ jurysdykcję w odniesieniu do ochrony i zachowania środowiska morskiego i mają prawo przedsięwziąć środki w celu kontroli zanieczyszczeń powodowanych przez rurociągi przebiegające przez ich EEZ. Dania i Szwecja mogą więc same podjąć działania, ale też domagać się powstrzymania wycieków od operatorów NS1 i 2 – zależne od Gazpromu spółki Nord Stream AG i Nord Stream 2 AG. Wynika to z wydanych przez oba państwa pozwoleń na budowę odcinków NS i NS2 w ich EEZ – udzielenie zgód było wyraźnie uzależnione od reagowania przez te spółki na wypadki podczas działania gazociągów.

Konwencja nie reguluje kwestii związanych z ustalaniem okoliczności wycieków. Jako że doszło do nich na wodach międzynarodowych, wyjaśnienia sprawy mogą podjąć się wszystkie chętne państwa, korzystając ze swobody żeglugi. Śledztwa rozpoczęły już Dania i Szwecja oraz Niemcy i Rosja, na których terytorium kończą się NS1 i 2. Gotowość do włączenia się w badanie sprawy ogłosiły m.in. UE i USA. Optymalnym rozwiązaniem wydaje się połączone śledztwo duńsko-szwedzkie z udziałem przedstawicieli zainteresowanych stron (np. UE, USA i Rosji) jako obserwatorów pozbawionych możliwości blokowania działań śledczych.

Jakie wnioski powinny wyciągnąć NATO, UE i Polska?

Incydent jest kolejnym dowodem na fundamentalne znaczenie bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej w czasie nasilających się napięć między Rosją a państwami Zachodu. Ataki na infrastrukturę lub sama groźba ich przeprowadzenia jest nieodłącznym elementem działań hybrydowych poniżej progu otwartego konfliktu. UE i NATO zakładają, że takie zagrożenie będzie się utrzymywać w długiej perspektywie. Obie organizacje od kilku lat podejmują działania, które mają wzmocnić zdolność do wykrywania zagrożeń hybrydowych, zapobiegania im lub osłabiania ich skutków, m.in. w ramach wzmacniania tzw. odporności państw członkowskich. W wymiarze praktycznym ich współpraca pozostaje jednak wciąż bardzo ograniczona. Incydent może być okazją do wypracowania porozumienia w sprawie patroli morskich niezbędnych do nadzorowania bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej. Patrole w ramach misji UE m.in. utrudniłyby Rosji posługiwanie się wobec NATO groźbą eskalacji. Gdyby śledztwo wykazało, że za atakami stoi Rosja, można byłoby podjąć dalsze działania w ramach NATO i UE w celu wzmocnienia bezpieczeństwa infrastruktury i zdolności do wykrywania zagrożeń. Polska, która w coraz większym stopniu opiera swoje bezpieczeństwo energetyczne na dostawach drogą morską (terminal LNG w Świnoujściu, gazociąg Baltic Pipe, planowany rozwój morskich farm wiatrowych i drugiego terminala LNG – FSRU – w Gdańsku) mogłaby także przeprowadzić analizę bezpieczeństwa morskiej infrastruktury krytycznej i posiadanych zdolności do jej ochrony.

Źródło: Polski Instytut Spraw Zagranicznych

Norwedzy i NATO chronią bazę surowcową Baltic Pipe przed sabotażem

 

26 września 2022 roku doszło do eksplozji gazociągów Nord Stream 1 (NS1) i Nord Stream 2 (NS2). Okoliczności wskazują na to, że mogło dojść do sabotażu. Incydent może prowadzić do dalszej eskalacji napięć między Rosją a Zachodem. Niezależnie od tego, kto był sprawcą, państwa NATO i UE muszą wzmocnić zdolność do ochrony infrastruktury krytycznej – piszą Wojciech Lorenz i Szymon Zaręba z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

Co się wydarzyło?

Stacje sejsmologiczne w Szwecji i na duńskim Bornholmie odnotowały eksplozje na wodach międzynarodowych, w wyłącznych strefach ekonomicznych (EEZ) Danii i Szwecji. Z informacji podanych przez władze tych państw wynika, że wybuchy nastąpiły na dwóch nitkach gazociągu NS1 i jednej z dwóch nitek NS2, a stan drugiej nitki NS2 jest niejasny. Oba gazociągi nie przesyłały wówczas gazu do UE – oddanie NS2 do użytku zostało zawieszone przez Niemcy w związku z agresją Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, a przesył NS1 został bezterminowo wstrzymany przez Gazprom pod koniec sierpnia pod pretekstem usterek technicznych tłoczni położonej w Rosji. W gazociągach znajdował się jednak gaz ziemny stanowiący tzw. gaz techniczny konieczny do ewentualnego wznowienia ich działania. Eksplozje doprowadziły do jego wycieku, który – o ile nie zostanie powstrzymany – w przypadku NS2 może wynieść nawet ok. 117 mln m sześc. (zgodnie z informacjami operatora, brak danych co do stanu zapełnienia NS1).

Jakie zagrożenia wiążą się z ewentualnym sabotażem?

Do eksplozji doszło w czasie, gdy Rosja próbuje wywierać presję na państwa NATO i UE, aby ograniczyły wsparcie dla Ukrainy. Incydent może ułatwiać Rosji stosowanie szantażu energetycznego wobec zachodniej Europy. Uszkodzenie NS1 zwolni Gazprom z odpowiedzialności za niewykonywanie dostaw tym gazociągiem i może dać Rosji pretekst do ich niewznawiania. Dzień po uszkodzeniu NS1 i NS2 Gazprom zagroził wstrzymaniem transportu gazu na Zachód rurociągiem przez terytorium Ukrainy. Rosyjskie groźby lub ich realizacja mogą pogłębić kryzys energetyczny w Europie. Uszkodzenie infrastruktury i wysuwanie oskarżeń pod adresem państw zachodnich mogą być dla Rosji także pretekstem do nasilenia aktywności wojskowej na Morzu Bałtyckim i grożenia eskalacją militarną wobec NATO. Incydent daje więc możliwość wpływania na percepcję zagrożeń państw NATO i UE, może ułatwiać ich destabilizowanie wewnętrzne oraz odwracanie uwagi od sytuacji na Ukrainie, gdzie Rosja przeprowadziła w tym tygodniu pseudoreferenda w celu zaanektowania okupowanych terytoriów.

Jakie są skutki incydentu dla środowiska i bezpieczeństwa żeglugi?

Wycieki skutkują uwalnianiem ogromnych ilości gazu ziemnego do wody, a następnie do atmosfery. Gaz ten składa się głównie z metanu, który nie jest toksyczny dla środowiska wodnego, ale jego wysokie stężenie uniemożliwia oddychanie organizmom morskim w rejonie incydentu i zagraża ich życiu w związku z możliwością wybuchu. Według Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu metan ma ponadto 25 razy większy potencjał tworzenia efektu cieplarnianego niż CO2. Szef duńskiej agencji energetycznej szacuje wielkość potencjalnych emisji na odpowiednik 30 procent rocznej emisji całej Danii. Wycieki są więc szkodliwe dla klimatu. Nie można przy tym wykluczyć, że rosyjski Gazprom może uruchomić przesył gazu, by przedłużyć trwanie incydentu. Potencjalne eksplozje metanu zagrażają też bezpieczeństwu żeglugi i przelotów na niższych wysokościach, dlatego władze duńskie i szwedzkie wydały ostrzeżenia w tej sprawie.

Kto może podjąć działania, by wstrzymać wyciek i ustalić jego przyczyny?

Zgodnie z Konwencją Narodów Zjednoczonych o prawie morza z 1982 roku państwa nadbrzeżne mają w EEZ jurysdykcję w odniesieniu do ochrony i zachowania środowiska morskiego i mają prawo przedsięwziąć środki w celu kontroli zanieczyszczeń powodowanych przez rurociągi przebiegające przez ich EEZ. Dania i Szwecja mogą więc same podjąć działania, ale też domagać się powstrzymania wycieków od operatorów NS1 i 2 – zależne od Gazpromu spółki Nord Stream AG i Nord Stream 2 AG. Wynika to z wydanych przez oba państwa pozwoleń na budowę odcinków NS i NS2 w ich EEZ – udzielenie zgód było wyraźnie uzależnione od reagowania przez te spółki na wypadki podczas działania gazociągów.

Konwencja nie reguluje kwestii związanych z ustalaniem okoliczności wycieków. Jako że doszło do nich na wodach międzynarodowych, wyjaśnienia sprawy mogą podjąć się wszystkie chętne państwa, korzystając ze swobody żeglugi. Śledztwa rozpoczęły już Dania i Szwecja oraz Niemcy i Rosja, na których terytorium kończą się NS1 i 2. Gotowość do włączenia się w badanie sprawy ogłosiły m.in. UE i USA. Optymalnym rozwiązaniem wydaje się połączone śledztwo duńsko-szwedzkie z udziałem przedstawicieli zainteresowanych stron (np. UE, USA i Rosji) jako obserwatorów pozbawionych możliwości blokowania działań śledczych.

Jakie wnioski powinny wyciągnąć NATO, UE i Polska?

Incydent jest kolejnym dowodem na fundamentalne znaczenie bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej w czasie nasilających się napięć między Rosją a państwami Zachodu. Ataki na infrastrukturę lub sama groźba ich przeprowadzenia jest nieodłącznym elementem działań hybrydowych poniżej progu otwartego konfliktu. UE i NATO zakładają, że takie zagrożenie będzie się utrzymywać w długiej perspektywie. Obie organizacje od kilku lat podejmują działania, które mają wzmocnić zdolność do wykrywania zagrożeń hybrydowych, zapobiegania im lub osłabiania ich skutków, m.in. w ramach wzmacniania tzw. odporności państw członkowskich. W wymiarze praktycznym ich współpraca pozostaje jednak wciąż bardzo ograniczona. Incydent może być okazją do wypracowania porozumienia w sprawie patroli morskich niezbędnych do nadzorowania bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej. Patrole w ramach misji UE m.in. utrudniłyby Rosji posługiwanie się wobec NATO groźbą eskalacji. Gdyby śledztwo wykazało, że za atakami stoi Rosja, można byłoby podjąć dalsze działania w ramach NATO i UE w celu wzmocnienia bezpieczeństwa infrastruktury i zdolności do wykrywania zagrożeń. Polska, która w coraz większym stopniu opiera swoje bezpieczeństwo energetyczne na dostawach drogą morską (terminal LNG w Świnoujściu, gazociąg Baltic Pipe, planowany rozwój morskich farm wiatrowych i drugiego terminala LNG – FSRU – w Gdańsku) mogłaby także przeprowadzić analizę bezpieczeństwa morskiej infrastruktury krytycznej i posiadanych zdolności do jej ochrony.

Źródło: Polski Instytut Spraw Zagranicznych

Norwedzy i NATO chronią bazę surowcową Baltic Pipe przed sabotażem

 

Najnowsze artykuły