– Jeżeli ktoś ma zainstalowane na dachu panele słoneczne, zasilające pompę ciepła, ETS2 nie będzie miał dla niego znaczenia. Jeśli jednak ma piec na węgiel, gaz czy olej opałowy – i w ciągu kilku lat tego nie zmieni od 2028 roku już na pewno będzie się to dla niego wiązało z dodatkowym kosztem – mówi Ryszard Pawlik, doradca byłego premiera Jerzego Buzka, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Co kryje się za skrótem ETS2 i jak ma się to do znanego nam dotąd ETS?
Ryszard Pawlik: Mowa o nowym, równoległym systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych. Od 2005 roku Unii Europejska ma już jeden taki mechanizm – ETS. Obejmuje on głównie wytwórców energii elektrycznej i ciepła oraz przemysł energochłonny – taki jak stalowy, cementowy, rafineryjny, nawozowy lub celulozowo-papierniczy. Zasada jest prosta: jeżeli produkując, wytwarza się emisje – powinno się na nie zakupić odpowiednią ilość uprawnień; jeśli jednak ktoś nic nie emituje – nic nie płaci, a więc potencjalnie jest bardziej konkurencyjny cenowo. Chodzi o zachęcanie biznesu do przechodzenia na technologie nisko- i bezemisyjne: nawet jeżeli nie są one dziś najtańsze, długofalowo powinny się zwrócić – dzięki oszczędnościom na opłatach za CO2.
Dlaczego zatem potrzebny był ten równoległy system – ETS2?
Ograniczanie gazów cieplarnianych w energetyce czy przemyśle – razem z lotnictwem to około 40 procent unijnych emisji – to za mało wobec zwiększonych ambicji klimatycznych UE na 2030 roku i celu neutralności klimatycznej do 2050 roku. Jak pamiętamy, na szczytach Rady Europejskiej w 2019 i 2020 roku. zgodziły się na to wszystkie państwa członkowskie, w tym Polska. W lipcu 2021 roku w ramach pakietu legislacyjnego Fit for 55 (Gotowi na 55) Komisja Europejska zaproponowała więc objęcie w przyszłości systemem handlu uprawnieniami również emisje z paliw kopalnych, wykorzystywanych do ogrzewania budynków i napędzania samochodów. I to właśnie jest ETS2.
Jakie ETS2 może mieć znaczenie dla zwykłego człowieka?
To zależy czym chociażby ogrzewa on swoje mieszkanie lub dom, bo logika będzie tutaj taka sama, jak w ETS: płaci ten, kto zanieczyszcza. Jeżeli ktoś ma zainstalowane na dachu panele słoneczne, zasilające pompę ciepła, ETS2 nie będzie miał dla niego znaczenia. Jeśli jednak ma piec na węgiel, gaz czy olej opałowy i w ciągu kilku lat tego nie zmieni od 2028 roku już na pewno będzie się to dla niego wiązało z dodatkowym kosztem.
Czy ten plan wywołuje kontrowersje?
Wywoływał. Z całego Pakietu Fit for 55 to właśnie ta propozycja od początku budziła bodaj największe emocje i wątpliwości w krajach członkowskich i instytucjach unijnych. Przypomnę tylko słowa wpływowego francuskiego europosła i przewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego (ENVI), a w przeszłości szefa ekologicznej organizacji WWF we Francji: ETS2 określił on wprost jako „polityczne samobójstwo”. Ale wtedy nadszedł niespodziewanie 24 lutego ubiegłego roku – i cała dyskusja nabrała zupełnie nowej dynamiki.
Na odchodzenie od paliw kopalnych patrzono bowiem dotąd w UE głównie przez pryzmat walki z postępującym globalnym ociepleniem klimatu; w Polsce od pewnego czasu istotnym kontekstem była też walka ze smogiem. Jak wiemy, zabija on przedwcześnie 45 tysięcy Polek i Polaków rocznie – to tak, jakby co roku znikało nam miasto mniej więcej wielkości Kołobrzegu. Rozpętana przez Putina zbrodnicza wojna kazała jednak spojrzeć na to wszystko z kompletnie odmiennej jeszcze perspektywy.
Co zmieniła agresja Rosji na Ukrainę?
Po pierwsze, unaoczniła wielu boleśnie, że bomby i rakiety, spadające na szpitale, domy dziecka, szkoły i budynki mieszkalne w Kijowie czy Charkowie, kupowane są także – niestety – z pieniędzy, które latami płaciliśmy Rosjanom za surowce energetyczne. I po drugie, gdy nałożyliśmy, jako Unia Europejska, embargo na węgiel i ropę z Rosji, radykalnie ograniczając przy tym import gazu od niej, rachunki za energię w całej Europie drastycznie wzrosły. Spotęgowało to kryzys energetyczny, zapoczątkowany późnym latem 2021 roku przez manipulacyjne działania rosyjskiego Gazpromu i celowe opróżnianie przed poprzednią zimą należących do niego w niektórych państwach unijnych magazynów gazu.
Co więcej, w Polsce zobaczyliśmy, że „król jest nagi”: mimo deklaracji płynących z obozu władzy, że węgla mamy na 200 lat i bagatelizowania sprawy rosnącego od dawna importu tego surowca z Rosji, okazało się, że – po odcięciu rosyjskich dostaw – węgla, zwłaszcza dla gospodarstw domowych i wielu lokalnych ciepłowni, zwyczajnie nie ma. A jeśli jest – to horrendalnie drogi i często fatalnej jakości. Państwowa Agencja Rozwoju Przemysłu alarmowała, że zabraknie nawet 5 mln ton węgla. Na razie ratuje nas – i dobrze – stosunkowo łagodna w tym roku zima, ale zasadniczy problem pozostaje.
Wszystko to spowodowało, że wielu ludzi – w Polsce i w całej UE – zaczęło szukać innych, tańszych od gazu i węgla źródeł prądu i ciepła, wymieniać okna na szczelniejsze czy ocieplać domy, by ograniczyć swoje zużycie energii. Mówiąc inaczej: już teraz wielu z nich – sami od siebie – robi to, do czego miało ich dopiero skłonić w nadchodzących latach wprowadzenie ETS2. Instalowanie paneli słonecznych czy pomp ciepła to już dziś nie tyle kwestia bycia „zielonym”, ale – bycia zaradnym, oszczędnym, możliwie samowystarczalnym.
Jakie były interesy Polski w dyskusji o ETS2 i jakie miała możliwości koalicyjne w Europie?
Dyskusja o nowym ETS2 od początku stanowiła część szerszej reformy dotychczasowego systemu ETS. I to był podstawowy problem, bo – decyzją rządu – naszą najbardziej słyszalną w Brukseli propozycją, o ile nie jedyną, było zawieszenie całego tego istniejącego systemu albo wyłączenie z niego Polski. Z góry skazane to było na porażkę, a mocno wiązało nam ręce. Pojawiały się pytania po co w czymkolwiek ustępować Polakom, skoro i tak raczej nie poprą oni w Radzie końcowego porozumienia. Na domiar złego, władza rozpętała nagle w kraju propagandową, kłamliwą, wartą miliony złotych kampanię billboardową, obwiniającą ETS za wysokie ceny prądu w Polsce, a wcześniej – pozwoliła na odejście z rządu ministra Michała Kurtyki, doświadczonego i cenionego w Brukseli. I jedno i drugie w żaden sposób nie poprawiło naszej pozycji negocjacyjnej i zdolności koalicyjnych.
Przegrano ETS2 dla Polski?
W całej tej sytuacji finalny efekt prac nad ETS2 można chyba – mimo wszystko – uznać za niezły, chociaż nadal uważam, że stać było Polskę na znacznie więcej. Na szczęście po raz kolejny pomógł Parlament Europejski – dzięki chociażby kluczowej poprawce, zgłoszonej przez europosłów Jerzego Buzka i Adama Jarubasa, mamy w ETS2 mechanizm maksymalnego pułapu cenowego w wysokości 45 euro za tonę CO2. Dla porównania: w systemie ETS – gdzie takiego „hamulca bezpieczeństwa” nie ma – ceny uprawnień ocierają się o 100 euro. Udało się również opóźnić wejście w życie ETS2 – do 2027 roku, a jeżeli obecne ceny energii się utrzymają, termin ten zostanie przesunięty na 2028 rok. To daje nam pewien oddech i dodatkowy czas na przygotowanie się. Wykorzystajmy go dobrze.
Jak ETS2 wpłynie na rozwój gospodarczy i jak pogodzić potrzeby wynikające z zapóźnienia technologicznego z potencjałem rozwoju związanego z przyśpieszenie polityki klimatycznej?
Powtórzę to, co powiedziałem wcześniej: po wybuchu rosyjskiej wojny w Ukrainie widać wyraźnie, że odchodzenie od węgla, gazu czy ropy to nie tylko „być albo nie być” dla klimatu, planety i czystego powietrza, ale także kwestia bezpieczeństwa – energetycznego i tego najbardziej egzystencjalnego. Warto zatem nadrobić zapóźnienia i przeprowadzić cały proces możliwie sprawnie – niezależnie od tego czy i kiedy system handlu uprawnieniami do emisji dla budynków i transportu wejdzie w Unii w życie. Ostatnie miesiące dobitnie pokazały również, że ci najubożsi, których niektórzy politycy rzekomo chcą chronić przed transformacją i jej kosztami, są właśnie szczególnie narażeni na dramatyczne skutki… braku tej transformacji! Kto najbardziej marznie dzisiaj w swoich domach? Ci, których nie było stać ani na zainwestowanie nagle w panele słoneczne czy pompę ciepła, ani też – na zakup węgla przy obecnych jego cenach.
Nie podał Pan właśnie argumentu przeciw ETS2?
Nie! ETS2 zacznie działać dopiero w ‘27 albo ‘28 roku – a prawdziwe wyzwanie dla tych ludzi to przetrwać do 27 albo 28 bieżącego miesiąca. A później – kolejną zimę.
Jednocześnie utworzenie ETS2 otwiera drogę do powstania nowego Społecznego Funduszu Klimatycznego (SFK), z którego finansowane mają być działania osłonowe i wsparcie dla osób zagrożonych ubóstwem energetycznym: dopłaty do rachunków, ale przede wszystkim – na odchodzenie na przykład od pieców węglowych czy termomodernizacja domów. Budżet Funduszu to ponad 400 mld zł na lata 2026-2032. Co istotne, SFK ma zostać uruchomiony przynajmniej rok wcześniej niż sam ETS2, a Polki i Polacy mają szansę być największymi beneficjentami tego Funduszu. Uzupełni on ogromne pieniądze na zieloną transformację, przewidziane już dla Polski z innych unijnych źródeł: KPO, funduszy regionalnych i Funduszu Sprawiedliwej Transformacji czy przychodów z aukcji uprawnień z istniejącego ETS.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik