Szereg wizyt specjalnego wysłannika chińskiego rządu, Li Huia budzi w Europie ogromne emocje. Z jednej strony pozytywnym zjawiskiem jest to, że Chiny będą w stanie podtrzymać kanały komunikacji, jednak nie należy oczekiwać zbyt wiele, gdyż Pekin robi wszystko, aby Rosja nie przegrała w Ukrainie z kretesem – pisze Jacek Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Od 15 maja chiński dyplomata rozpoczął cykl wizyt w Europie, podczas których odwiedził Ukrainę, Polskę, Francję, Niemcy i Rosję, aby omówić polityczne rozwiązanie konfliktu z każdą z tych stron.
Warto zwrócić uwagę, że w trakcie europejskiego „tournée” Warszawa była ważnym przystankiem z uwagi na szerokie polityczne, militarne i humanitarne wsparcie Polski dla Ukrainy.
Polska utrzymuje z ChRL relatywnie dobre stosunki, więc mogłoby się wydawać, że wizyta będzie przyjemna. Tak się jednak nie stało, a cały szereg wizyt może zakończyć się fiaskiem i marną próbą uchronienia Rosji przed klęską.
Chłodne przyjęcie w Warszawie
19 maja wiceszef MSZ Wojciech Gerwel spotkał się w Warszawie z chińskim dyplomatą. MSZ podkreślił, że „Polska z zaniepokojeniem przyjmuje deklaracje Pekinu o dążeniu do zacieśnienia relacji dwustronnych z Rosją, państwem agresorem”.
Gerwel miał też wyrazić nadzieję, że Państwo Środka nigdy nie uzna nielegalnej aneksji ukraińskich ziem przez Rosję, podobnie jak dotychczas nie uznały aneksji Krymu z 2014 roku. Podkreślił także, że pomoc wojskowa, w tym ewentualne dostawy broni z Chin do Rosji, mogą mieć bardzo poważne skutki dla relacji Europą.
Chiński dyplomata zaznaczył, że „sytuacja na Ukrainie nie służy niczyim interesom”.
Wizyta Li i propozycje stawiane przez Pekin nie spotkały się z uznaniem w Warszawie, chińska inicjatywa najpewniej nie uzyska poparcia Polski.
Chiny chcą uchronić Rosję przed sromotną porażką
Li Hui miał przekazać europejskim dyplomatom stanowcze żądanie, by Rosja zatrzymała okupowane ukraińskie terytoria, podaje amerykańska gazeta The Wall Street Journal, powołując się na pragnących zachować anonimowość dyplomatów europejskich krajów, którzy uczestniczyli w rozmowach z chińskim dyplomatą.
Ponadto, Li przekazał, że Europa powinna wezwać do natychmiastowego zawieszenia broni na Ukrainie, by konflikt się nie rozszerzył. Oznaczałoby to, że Rosja będzie kontrolować terytoria, które okupuje.
Wysłannik chińskiego rządu miał też podkreślać różnice między Europą a USA, argumentując, że Europejczycy powinni dbać o swoją autonomię i rozpatrywać Chiny jako gospodarczą alternatywę wobec Stanów Zjednoczonych.
To wyraźnie pokazuje, że Państwo Środka tak naprawdę działa w interesie Rosji, a jego celem jest szybkie zakończenie konfliktu, zadowolenie Moskwy niewielkimi zdobyczami terytorialnymi oraz uniemożliwienie zbliżenia Europy ze Stanami Zjednoczonymi.
Pekin boi się ukraińskiej kontrofensywy
Obecnie armia ukraińska przygotowuje, a być może już rozpoczyna kontrofensywę, której celem jest wyzwolenie okupowanych terytoriów. Co ważne, Kijów cały czas możeli liczyć na dostawy zaawansowanego sprzętu.
W ostanim czasie Wielka Brytania przekazała Ukrainie pociski dalekiego zasięgu Storm Shadow, które będą w stanie skutecznie niszczyć zbiorniki paliwa, magazyny amunicji i centra dowodzenia za liniami wroga.
Ponadto, różne kraje NATO zapowiedziały szkolenia ukraińskich pilotów na samolotach F-16 i innych myśliwców. Do tej pory nie zapadła jeszcze decyzji o przekazaniu takich maszyn Ukrainie, ale jest prawdopodobne, że trafią na Ukrainę jesienią, co zwiększy przewagę w powietrzu i pomoże w odbijaniu okupowanych terytoriów.
Podczas ostatniego spotkania grupy G7 w Japonii (USA, Wielka Brytania, Kanada, Japonia, Francja, Włochy, Niemcy) przywódcy także we wspólnym oświadczeniu podkreślili, że podstawą dla rozmów pokojowych jest wycofanie w pełni wojsk rosyjskich z terytorium Ukrainy.
Wiele wskazuje na to, że Zachód nie utracił determinacji przy wspieraniu Kijowa i cały czas będzie przekazywać ukraińskiemu wojsku zaawansowane uzbrojenie. Obecnie Ukraina przejmuje inicjatywę na polu bitwy, a kolejne porażki rosyjskiej armii i utrata zdobytych terytoriów może wywołać niepokój w Państwie Środka.
Podsumowując, nie należy oczekiwać, że wizyta i rola chińskiego dyplomaty w konflikcie będzie „game changerem”, gdyż Pekin działa na korzyść Moskwy. Chinom zależy na szybkim zakończeniu wojny, aby móc w przyszłości odbudować stosunki handlowe z Europą.
Warto zwrócić uwagę, że Xi Jinping zrobił wiele, aby umocnić sojusz chińsko-rosyjski, jednak inwazja na Ukrainę pokazała, że Rosja wcale nie jest potęgą militarną, a jego wybór ws. partnerów strategicznych może zostać poddane ocenie przez członków Komunistycznej Partii Chin, co może osłabić jego pozycję wewnątrz Partii.
Pekin chce uchronić Moskwę przed porażką i samozniszczeniem, ale tak naprawdę znajduje się w trudnej sytuacji. Inwazja na Ukrainę pokazała, że potencjał wojskowy Rosji był wysoce przeceniony, a cały konflikt przysporzył Państwu Środka więcej strat niż korzyści w postaci zniszczonych projektów infrastrukturalnych Jednego Pasa i Drogi (BRI) na Ukrainie przez wojska rosyjskie i załamania relacji politycznych i handlowych z Europą.
Specjalny wysłannik chińskiego rządu w Warszawie. Rozmawia z wiceszef MSZ