Tama na Dnieprze w Nowej Kachowce została wysadzona z piątego na szóstego czerwca. Spowodowała katastrofę humanitarną, ale nie zatrzyma kontrofensywy Ukrainy odpierającej agresję rosyjską.
Nie ma katastrofy nuklearnej, ale jest humanitarna
Instalacja w Nowej Kachowce służyła zasilaniu elektrowni wodnej oraz gromadzeniu wody pitnej na potrzeby Krymu. Była pod kontrolą Rosjan od inwazji na Ukrainę z 2022 roku. Jest także źródłem wody do chłodzenia Zaporskiej Elektrowni Jądrowej znajdującej się pod kontrolą rosyjską.
– Wskutek detonacji poziom wody w rezerwuarze kachowskim szybko spada, stanowiąc dodatkowe zagrożenie dla Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej – podawał ukraiński Energoatom. – Woda z tego zbiornika jest niezbędna do napędzania turbin i systemów bezpieczeństwa elektrowni. Zbiornik chłodzący elektrowni jest teraz pełny. Według stanu z godziny ósmej rano poziom wody wynosi 16,6 metrów i wystarczy na potrzeby elektrowni.
– Sytuacja w elektrowni jest pod kontrolą a personel ukraiński monitoruje wskaźniki. Energoatom szybko poinformuje o ewentualnej zmianie sytuacji – zapewniał Energoatom. Zaporoże jest okupowane, ale obsługuje je załoga ukraińskiego Energoatomu.
– Terroryści nie są w stanie zatrzymać Ukrainy wodą, pociskami, ani niczym innym – powiedział prezydent Wołodymyr Zełeński o wysadzeniu tamy.
– Bez zaskoczenia. Rosyjski system propagandy, w tym zwłaszcza jej strategiczny poziom (np. rzecznik Kremla D. Pieskow) i kontrolowane przez kremlowski reżim media, zrzucają winę za zniszczenie tamy na Dnieprze w Nowej Kachowce na stronę ukraińską – pisze pełnomocnik rządu RP ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisław Żaryn.
– Odwracanie pojęć, zakłamywanie własnego sprawstwa zniszczeń, rozmywanie odpowiedzialności za zbrodnie i działania wymierzone w cywilów – to typowa taktyka stosowana przez rosyjski system dezinformacji. Rosja od początku inwazji przeciwko Ukrainie stara się uniknąć wizerunku agresora – ocenia Żaryn. – Wysadzenie tamy oraz możliwe skutki (powodzie, kryzys humanitarny, zagrożenie epidemiologiczne) będą wykorzystywane przez rosyjskie służby do dalszych operacji propagandowych przeciwko Ukrainie i Zachodowi.
– Nie należy straszyć potencjalną katastrofą nuklearną w Zaporożu – mówi Maciej Zaniewicz z Forum Energii o wysadzeniu tamy w Nowej Kachowce na terenach okupowanych Ukrainy. – To katastrofa humanitarna, ekologiczna i gospodarcza. Porównanie z wysadzeniem przez Stalina w 1941 roku zapory na Dnieprze, by powstrzymać marsz Niemców na Wschód, nasuwa się samo – dodaje.
– Są sposoby na poradzenie sobie z tym wyzwaniem. Po pierwsze, bezpośrednio przy elektrowni znajduje się zbiornik, z którego woda może być pobierana do chłodzenia przez kilka miesięcy. Normalnie jest to niewystarczająca ilość, ale reaktory są wyłączone i potrzebują minimalnej ilości chłodziwa – mówi rozmówca BiznesAlert.pl. – Ponadto elektrownia dysponuje specjalnymi rękawami do pobierania wody potrzebnej do chłodzenia. Ich wykorzystanie zależy jednak od Rosji, która okupuje elektrownie i jest odpowiedzialna za jej bezpieczeństwo. Taką akcję utrudnia fakt, że okolice obiektu są zaminowane.
– Nie należy straszyć potencjalną katastrofą nuklearną w Zaporożu. Sytuacja jest pod kontrolą i dzisiejszy kryzys jeszcze raz pokazuje jak wielowarstwowe i skuteczne są systemy bezpieczeństwa w elektrowniach jądrowych, nawet tak starych jak Zaporoska – uspokaja Zaniewicz. – Niezależnie od tego wysadzenie tamy w Nowej Kachowce to katastrofa humanitarna, ekologiczna i gospodarcza. Porównanie z wysadzeniem przez Stalina w 1941 roku zapory na Dnieprze, by powstrzymać marsz Niemców na Wschód, nasuwa się samo.
Trwają spekulacje na temat możliwej kontrofensywy Ukrainy zapowiadanej na lato 2023 roku. Pierwsze analizy działań wojennych z czerwca sugerują, że Ukraińcy już ruszyli.
Ukraińcy oskarżyli Rosjan o przygotowanie wysadzenia tamy w Nowej Kachowce w razie rozpoczęcia kontrofensywy. Zrobili to jeszcze w październiku 2022 roku. Warto pamiętać, że Rosjanie uciekali się do takiego działania w przeszłości, kiedy w sierpniu 1941 roku wysadzili inną tamę na Dnieprze, by spowolnić postępy Niemców. W wyniku zalania zginęło do 100 tysięcy ludzi.
Akcja ratunkowa pod ostrzałem
– Po wysadzeniu zapory hydroelektrowni w Nowej Kachowce okupujący to miasto Rosjanie nie przeprowadzili żadnej ewakuacji ludności, a po kilku dniach zaproponowali możliwość wyjazdu do Czelabińska na Uralu – twierdzi w rozmowie z Polską Agencją Prasową mer Nowej Kachowki, Wołodymyr Kowałenko.
Według jego relacji po wybuchu zapory woda zalała główną część miasta, jednak w piątek jej poziom zaczął już spadać. Najbardziej ucierpiały położone niżej niż Nowa Kachowka wsie. — W niektórych miejscowościach woda sięgała 3 metrów. Rzeką płynęły zwłoki – przekazał PAP.
Kowałenko mieszka obecnie na terytoriach znajdujących się pod kontrolą Ukrainy, jednak utrzymuje stały kontakt z mieszkańcami swego miasta. — O wybuchu zostałem poinformowany o godzinie 4 rano we wtorek 6 czerwca. Pół godziny po zniszczeniu zapory Rosjanie wyłączyli internet. Nie chcieli pewnie, żeby informacja o tym się rozniosła – relacjonował.
Polska domaga się wyrzucenia Rosji z instytucji ochrony przyrody
Ministerstwo klimatu i środowiska uznało zniszczenie zapory w nowej Kachowce na Ukrainie za kolejny akt terroru ze strony Rosji. Rosjanie od miesięcy dewastują tamtejsze ekosystemy, siedliska i krajobrazy.
– Zniszczenie tamy w Nowej Kachowce to nie tylko ogromne zniszczenia infrastruktury i zagrożenie życia tysięcy osób, to także zbrodnia przeciwko środowisku naturalnemu. Działania wojenne mają bezpośredni wpływ na naturalne ekosystemy, siedliska i krajobrazy Ukrainy – powiedziała Małgorzata Golińska, Główny Konserwator Przyrody, wiceminister klimatu i środowiska. Skomentowała w ten sposób zniszczenie przez wojska rosyjskie tamy w Nowej Kachowce na Dnieprze. Według Chersońskiej Wojskowej Administracji Obwodowej, wysadzenie tej zapory spowodowało, iż prawie dziesięć miejscowości zostało już całkowicie albo częściowo zalanych, a w strefie zagrożenia znalazło się łącznie 80 miejscowości i około 16 tys. osób.
– Chociaż obecnie trudno jest określić nawet w przybliżeniu rozmiary katastrofy ekologicznej sprowokowanej przez działania Federacji Rosyjskiej, to można wskazać, że fala uderzeniowa przetoczy się przez Deltę Dniepru – unikalny obszar wodno-błotny o znaczeniu międzynarodowym oraz narodowy park przyrodniczy „Niżnodniprowski”. To na tych terenach zachowały się siedliska zalewowe, liczne gatunki fauny i flory, w tym rzadkie i ginące. Wskutek zniszczenia tamy dojdzie do nagłej zmiany stosunków wodnych, zanieczyszczenia związkami ropopochodnymi i innymi chemikaliami, a także zalania również innych obszarów cennych pod względem przyrodniczym i trudnych do przewidzenia zmian mikroklimatycznych – wylicza Małgorzata Golińska.
Według danych ministerstwa ochrony środowiska i zasobów naturalnych Ukrainy, 20 procent wszystkich obszarów chronionych zostało dotkniętych obecnym konfliktem, ponad 800 obszarów chronionych o powierzchni prawie miliona hektarów zostało dotkniętych wojną, około 160 obiektów Sieci Emerald o powierzchni 2,9 mln ha oraz 16 obszarów chronionych w ramach Konwencji Ramsarskiej (tereny wodno-błotne) o powierzchni ponad 600 tys. ha jest zagrożonych. Na terenach okupowanych znajduje się obecnie 10 parków narodowych, 8 rezerwatów przyrody i dwa rezerwaty biosfery – czytamy w komunikacie.
Warto przypomnieć, że w lutym 2023 roku Główny Konserwator Przyrody w Polsce i ambasador Ukrainy w RP wspólnie zaapelowali o wykluczenie Rosji z międzynarodowych konwencji środowiskowych. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa w marcu 2023 roku wezwała do wykluczenia Rosji jako kraju, który swoimi działaniami zaprzecza celom wielostronnych porozumień przyrodniczych, których jest stroną.