– Grupa Wagnera stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych komponentów rosyjskiej armii. Kojarzy się z okrucieństwem i zbrodniami wojennymi, nie bez powodu. Do łask wraca jednak ich konkurencja, Reduta. Do tej pory uboższa, działająca w cieniu konkurencji. Czy pieniądze Gazpromu i MONu to zmienią? – zastanawia się Marcin Karwowski, współpracownik BiznesAlert.pl.
O Grupie Wagnera zostało powiedziane już dużo, ale to nie jedyny prywatny kontraktor wojskowy działający z ramienia Kremlu. Od 2008 roku działa PMC (ang. private military company) Reduta (ros. ЧВК Редут). Organizacja ta była wcześniej znana pod mianem Tarczy, szkoliła jednostki abchaskie podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej. Działała również na Bliskim Wschodzie, m.in. w Syrii. Warto wspomnieć, że zgodnie z rosyjskim prawem prywatne armie są nielegalne. Brzmi jak paradoks? Witamy w Rosji.
Geneza – rosyjski nepotyzm w najlepszym wydaniu
Reduta powstała z inicjatywy generała GRU Władymira Aleksiejwa, który na jej dowódcę wybrał swojego kuzyna Anataloija Karazjia. Jej trzon stanowili weterani, zarówno o przeszłości wojskowej jak i z służb. Pierwotnie działała w ramach “rodzinny antyterrorystycznej” jak określano zarówno Redutę jak i podobnych jej kontrahentów wojskowych. W Syrii Reduta zajmowała się ochroną konwojów oraz infrastruktury Stroytransgazu.
Skąd jednak Reduta ma pieniądze na te operacje? Nie tylko bezpośrednio z wykonywanych kontraktów. Jest dotowana przez dwóch rosyjskich oligarchów Olega Deripaska i Gienadija Timiczenko, obaj są powiązani z rynkiem energetycznym i objęci sankcjami przez Zachód. Co prawda Deripaska krytykował agresję na Ukrainę ale sądząc po finansowaniu Reduty, jest to tylko fasada i mydlenie oczu. Timiczenko dysponuje zaś większością akcji w Stroytransgazie, jednym z znaczniejszych zleceniodawców Reduty.
Reduta bardzo szybko wkroczyła na Ukrainę, jeszcze przed grupą Wagnera. Równie szybko pokazali się z jak najgorszej strony. Rzekomo mieli za zadanie zabić prezydenta Ukrainy Wołodymyra Żełeńskiego, co jednak jest przypisywane większości oddziałów po stronie rosyjskiej. Na początku marca ubiegłego roku doszło też do walki PMC Reduta z… PMC Reduta. Dwa oddziały na skutek braku komunikacji wzięły się za wrogów. Ciężko ranny został dowódca jednego z oddziałów, Iwan Micheew pseudonim “Północ” (ros. Севером). W następstwie odniesionych ran zmarł. Co ciekawe Micheew w 2020 roku został wpisany na czarną listę Reduty, osób z którymi organizacja nie chce już współpracować. W obliczu zwiększonego zapotrzebowania został przywrócony do służby i to w stopniu oficerskim.
Pionek MONu – rozgrywka z Grupą Wagnera
Mimo, że media rosyjskie starają się przedstawić Rosję jako monolit, kierowany zdecydowanie przez Władymira Putina, to prawda jest daleka od tego. Poszczególne frakcje i grupy interesów ścierają się z sobą. I jeden z takich konfliktów trwa na linii Prigożyn-Szojgu. Z jednej strony obaj starają się zepchnąć winę na drugiego. Trzydniowa operacja na Ukrainie przerodziła się w wojnę, która trwa od ponad roku. A Rosja straciła impet, rosyjscy decydenci wolą więc wskazać winnych tego stanu rzeczy zanim to oni zostaną wskazani. Grupa Wagnera nie otrzymuje od rosyjskiego MONu żądanego zaopatrzenia. W tym amunicji. Braki w logistyce są wskazywane jako przyczyna porażek w Bachmucie. Konflikt nabiera medialnego charakteru, Prigożyn w zeszłym tygodniu udostępnił nagranie jak odwiedza siedzibę MONu i próbuje złożyć list adresowany do ministra Szojgu. Urzędniczka odmawia jego przyjęcia, na koniec szef grupy Wagnera objaśnia zawartość listu. Żąda w nim zwiększenia dostaw. Takie zachowanie ma za zadanie zdobycie amunicji, ale tej politycznej. Jest nastawione na wzmocnienie narracji przedstawiającej MON jako “ministerstwo intryg”.
A co ma do tego Reduta? Tak jak Grupa Wagnera intensyfikuje działania polityczne i propagandowe tak MON stara się ją zastąpić. A przynajmniej zrównoważyć. PMC Reduta podlega MONowi, tym samym jest narzędziem łatwiejszym w kontroli. Jest ściśle powiązana z przemysłem energetycznym, Derpiaska i Timiczenko to nie tylko rosyjscy miliarderzy ale zaufani ludzie Putina. Reduta do tej pory nie dysponowała jednak siłami i środkami porównywalnymi z grupą Wagnera. Ostatnimi czasy w ramach jej struktury działają PMC finansowane przez Gazprom, który dzięki temu korzysta z gotowych struktur logistycznych Reduty. A to jest coś czym nie może się pochwalić “armia ochroniarzy” energetycznego giganta. Reduta dostała solidny zastrzyk, zarówno jeżeli chodzi o finanse jak i zasoby ludzkie. Czy będzie w stanie go wykorzystać? I czy jej głównym wrogiem jest Ukraina czy konkurencja?
Siemieniuk: Półprzewodniki Intela to gwarancja bezpieczeństwa Polski niczym F-35