– Nie ma dużych protestów względem pływającego gazoportu w Polsce, ale aktywiści się nie poddają. Ci protestowali także na Forum Ekonomicznym w Karpaczu. Gra toczy się o FSRU2, który może uniezależnić Grupę Wyszehradzką od Rosji i pozwolić Europie na rozstanie z Gazpromem zgodnie z planem REPowerEU – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Kolejne Forum Ekonomiczne w Karpaczu było okazją do rozmów o dostawach LNG przez Polskę do krajów, które nie posiadają dostępu do morza jak Czechy, Słowacja i Węgry. Mają być one zainteresowane dostępem do pływającego gazoportu w Gdańsku. Polski operator gazociągów przesyłowych Gaz-System planuje sprowadzić jeden lub dwa statki do magazynowania i regazyfikacji FSRU zwane pływającymi gazoportami, bo pozwalają na import gazu skroplonego LNG. Drugi statek, o którym pierwszy pisał BiznesAlert.pl, ma zostać zamówiony, jeżeli zbiorą się chętni z Grypy Wyszehradzkiej (oprócz Polski to Czechy, Słowacja i Węgry) w ramach składania wiążących ofert w procedurze open season na tzw. FSRU2, która ma się zakończyć jesienią 2023 roku. Jednak ten projekt, podobnie jak analogi w Niemczech, może stać się celem krytyki aktywistów, choć ma powstawać w zgodzie z przepisami środowiskowymi, które Berlin ominął ze względów bezpieczeństwa przy swoich FSRU.
Do Karpacza przybyli aktywiści z Inicjatywy Wschód znanej z protestów przeciwko wykorzystaniu paliw kopalnych w Polsce. – Partnerami konferencji są, m.in. zatruwające Polskę paliwami kopalnymi i brudną energetyką Orlen, KGHM Polska Miedź czy Gaz-System. Pojawią się na niej przedstawiciele spółek skarbu państwa, którzy ignorują potrzebę przeprowadzenia prawdziwie sprawiedliwej transformacji energetycznej i robią rekordowe zyski na wysokich cenach energii kosztem Polek i Polaków – przekonują. – To właśnie paliwa kopalne są źródłem dalszego umacniania monopolu na władzę w Polsce. Mamy tego dość i będziemy działać, by aktualna klasa polityczna z ery dziadocenu odeszła do przeszłości” – komentowała Dominika Lasota, z inicjatywy Wschód.
Wspomniany dziadocen ma być fundowany na paliwach kopalnych, jednakże Polska wciąż czerpie około 70 procent energii z węgla i potrzebuje gazu w elektrociepłowniach, także nowych, mających zmniejszyć emisyjność sektora wypierając czarne paliwo. Wskazane jest szybsze przejście na Odnawialne Źródła Energii tam, gdzie to jest możliwe, ale do tej pory nie ma rozwiązania pozwalającego zastąpić przykładową elektrociepłownię wielką pompą ciepła. Ciepłownictwo systemowe idzie z tego względu w gaz, utrzymując potrzebę dalszej dywersyfikacji jego dostaw.
Jednakże i ta polityka jest krytykowana przez aktywistów, którzy spotkają się w tej sprawie w sądzie. Nawojka Ciborska z kolektywu Bombelki opisała protest przeciwko budowie pływającego gazoportu w Gdańsku nazywając Gaz-System „bandą zbrodniarzy, którzy dla swoich zysków pchają nas prosto do katastrofy”. Spółka skierowała sprawę do sądu. Bombelki protestowały przeciwko FSRU poprzez ekspozycję swych haseł na Centrum Kopernika w Warszawie. Relacja z tego zdarzenia została spisana przez Nawojkę Ciborską w portalu Zielone Wiadomości. Autorka uznała Gaz-System za „bandą zbrodniarzy, którzy dla swoich zysków pchają nas prosto do katastrofy”.
Pracownia na rzecz Wszystkich Istot informuje o pozwie sądowym Gaz-Systemu za naruszenie dóbr osobistych przez Ciborską. Aktywiści nie spuszczają jednak gardy. – W opinii Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która broni pozwanych, sprawa to typowy SLAPP (z ang. Strategic Lawsuit Against Public Participation), czyli nieuzasadniony pozew, mający na celu jedynie wywołać efekt mrożący i zastraszyć osoby, które wypowiadają się na ważne społecznie tematy. Fundacja podkreśla, że spółce skarbu państwa nie przysługuje ochrona dóbr osobistych a społeczeństwo ma prawo do informacji – czytamy w komunikacie Fundacji.
– Krytyka działalności firm sektora paliw kopalnych w dobie kryzysu klimatycznego nie powinna nikogo dziwić. Aktywiści domagają się adekwatnych działań na rzecz ograniczenia emisji a nie ich potęgowania. Budowa nowego terminala LNG nakręci błędne koło uzależnienia od gazu, napędzania wydobycia i emisji. Gaz-System to spółka, która wydaje miliony na promocję swojego wizerunku i nie chce, by społeczeństwo poznało prawdę, o tym, że nie możemy dalej inwestować w gaz kopalny oraz że istnieją alternatywy dla tego paliwa – mówi Katarzyna Wiekiera z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Pracownia ostrzega przed pułapką gazową, o której pisałem w BiznesAlert.pl jeszcze w 2021 roku. Polska nie powinna polegać na gazie ziemnym jako paliwie przejściowym transformacji ponad niezbędne minimum. Jednakże protest przeciwko FSRU i FSRU2 nie ma uzasadnienia, bo te projekty pozwolą na zastąpienie gazu z Rosji, a nie zwiększą jego zużycie.
Oba statki mogą osiągnąć łącznie przepustowość 10,6 (6,1+4,5) mld m sześc. rocznie. Przepustowość docelowa terminalu LNG w Świnoujściu to 8,1 mld m sześc. rocznie, a Baltic Pipe ma moc 10 mld m sześc. rocznie. Razem otrzymujemy 28,7 mld m sześc. rocznej przepustowości dostaw fizycznych spoza Rosji. Polskie zapotrzebowanie roczne na dostęp do gazociągów planowane przez Gaz-System w 2023 roku to 14,8 mld m sześc. rocznie, ale według prognozy na 2030 rok 24,1-28 mld m sześc. rocznie. To o 10-12 mld m sześc. mniej od prognozy z 2021 roku. Polska ucieka z pułapki gazowej nauczona lekcją kryzysu energetycznego. Jednakże ucieczka Polski z pułapki gazowej Putina może nie być możliwa bez FSRU, a dzięki FSRU2 może zostać także umożliwiona sąsiadom na południu bez dostępu do gazu. Zakładając dolne widełki zapotrzebowania na dostęp do gazociągów w Polsce, będzie potrzebne 24,1 mld m sześc. gazu na rynku krajowym. 28,7 mld m sześc. przepustowości projektów dywersyfikacyjnych z FSRU i FSRU2 mającymi ruszyć w 2028 roku łącznie zapewni zatem nadwyżkę około 4,6 mld m sześc. To prawie tyle, co postulowana przepustowość FSRU2, czyli 4,5 mld m sześc. Jeżeli Czesi, Słowacy i Węgrzy potwierdzą formalnie zainteresowanie LNG dostarczanym przez Polskę, będziemy mieli dostęp do gazu spoza Rosji na styk zapotrzebowania regionu. Warto zastrzec, że większe zapotrzebowanie w Polsce może zdjąć tę nadwyżkę, zmniejszając naszym sąsiadom dostęp do gazu zamorskiego, tuż przed zastrzeżeniem, że Gaz-System prognozuje zapotrzebowanie na użycie jego gazociągów, a zatem może wliczać tam także zainteresowanie sąsiadów.
Polska może stać się partnerem realizacji planu rozstania z gazem rosyjskim w Unii Europejskiej najpóźniej do 2027 roku, czyli REPowerEU. Udział rosyjskiego Gazpromu na rynku europejskim spadł z ponad 40 procent w 2021 roku do 7,5 procent w sierpniu 2023 roku (ICIS). Udział gazu rosyjskiego spadł do 13 procent w pierwszej połowie 2023 roku (Eurostat). Ostatnie miliardy metrów sześciennych z Rosji płyną głównie do Europy Środkowej. Ta jednak musi liczyć się z przerwą dostaw rosyjskich w wyniku decyzji politycznej na Kremlu jeszcze tej zimy albo w razie zakończenia umowy przesyłowej Ukraina-Rosja z końcem 2024 roku. W okresie przejściowym te kraje mogą sprowadzać gaz z giełdy europejskiej, dlatego Czesi rozmawiali o dostawach przez terminale w Holandii a Węgrzy o imporcie z Azerbejdżanu. W grę wchodzi także dalsza dostawa z Rosji przez Turkish Stream do Turcji i dalej do Europy. Jeżeli jednak ma być zrealizowany plan REPowerEU, południowi sąsiedzi Polski docelowo potrzebują kontraktów długoterminowych na dostawy spoza Rosji, a takie umożliwi im właśnie FSRU2, przeciwko któremu protestują aktywiści wspomniani wyżej.
Należy jednak przyznać aktywistom rację, że zmniejszanie zapotrzebowania na gaz w ogóle to sposób na uniezależnienie od Rosji, a przy okazję realizację celów klimatycznych. Może się okazać, że destrukcja popytu wywołana kryzysem energetycznym będzie głęboka szczególnie w sektorze ogrzewania gospodarstw domowych oraz przemyśle, a wówczas prognozy zapotrzebowania na dostęp do gazociągów w Polsce i Europie okażą się zawyżone. Warto w tym kontekście przypomnieć, że FSRU i FSRU2 zostaną wydzierżawione na okres około dekady i będzie można je oddać niczym auto z leasingu, jeżeli okażą się niepotrzebne. Litwini, którzy wydzierżawili pierwsze FSRU w Europie ochrzczone nieprzypadkowo Niepodległość w 2014 roku, zdecydowali się na wykup, ponieważ oceniają, że będzie nadal potrzebne. Warto wspomnieć, że służy między innymi dostawom do Polski w ramach turbodywersyfikacji przeprowadzonej w 2022 roku w odpowiedzi na inwazję Rosji na Ukrainie. Jeżeli okaże się, że Polacy nie potrzebują tak dużej przepustowości w Gdańsku, odprawią statki. To zatem rozwiązanie bardziej sprzyjające klimatowi niż gazoport stacjonarny.
Radomski: Polska wycofała się z marszu do pułapki gazowej (ANALIZA)