– Wojnie nie sprzyja chaos, mimo, że jest jej nieodzowną częścią. W Ukrainie jest on wywołany zarówno agresją Rosji jak i tarciami politycznymi. Prezydent Wołodymyr Zełenski mierzy się nie tylko z oligarchami, ale i własnym generałem. Starcia z szefem sztabu Walerym Załużnym nie służą obronie Ukrainy – pisze Marcin Karwowski, redaktor BiznesAlert.pl.
- Według ukraińskich mediów prezydent kontaktuje się z oficerami z pominięciem generała co zakłóca łańcuch dowodzenia.
- Generał Załużny krytykuje prezydenta w rozmowach z sojusznikami i mediach.
- Podłożem konfliktu są spory kompetencyjne i odmienne zdanie co do mobilizacji.
- Tarcia między Zełenskim a Załużnym wykorzystywane są w kremlowskiej propagandzie.
O tarciach na linii Zełenski-Załużny mówi się od dawna. Może to dziwić, są to dwie osoby najbardziej kojarzone z obroną Ukrainy. Tam, gdzie jednak polityka spotyka wojsko rodzą się tarcia, mimomimo że obie te dziedziny nie mogą żyć bez siebie. Skąd ten konflikt? Jak może wpłynąć na Ukrainę?
Eskalował on, po kontrofensywie w 2023 roku. Generał określił wtedy, że wojska Ukrainy i Rosji są w impasie. Spotkało się to z krytyką ze strony prezydenta. Dodatkowo Załużny jest za szerszą mobilizacją poprzez obniżenie wieku poborowego, co nie spotyka się z działaniem ani aprobatą ze strony Zełenskiego.
Prezydencka gra
Na temat alternatywnego łańcucha dowodzenia jako pierwsza napisała Ukraińska Prawda. Według niej prezydent miałby kontaktować się z oficerami z pominięciem generała Załużnego. Z jednej strony przyśpiesza to przebieg informacji do prezydenta, jednak jest to tylko pozornie korzystne. Po pierwsze, pokazuje rozdźwięk, czy wręcz brak zaufania prezydenta do szefa sztabu. Oficerowie, którzy mają pominąć drogę służbową wiedzą, że nie jest to normalna procedura. I może to osłabić ich zaufanie do któregoś z zwierzchników. Po drugie, potencjalnie opóźnia dotarcie komunikatu do generała. Ten jako głównodowodzący musi mieć jak najpełniejszy ogląd sytuacji. To jego decyzje są kluczowe pod kątem wojskowym. Zełenski stał się twarzą Ukrainy, jednym z symboli jej obrony. Jednak przy jego dużych zasługach ciągle nie jest oficerem, nie posiada niezbędnego doświadczenia. Zełenski w wywiadzie dla „The Sun” powiedział, że wojskowi, którzy zajmują się polityką nie powinni zajmować się wojną. To samo jednak dotyczy polityków.
Jak prezydent generałowi, tak generał prezydentowi
Sytuacja nie jest jednak jednoaspektowa. Generał Załużny podczas spotkania z sekretarzem obrony USA Lloydem Austinem poskarżył się na zbytnią ingerencję kancelarii prezydenta w sprawy wojskowe. Co więcej negatywnie wypowiadał się na ten temat w rozmowach z swoimi podwładnymi. Skargi kierowane do polityka innego kraju nie tylko podważają jedność Ukrainy, a i wciągają w to podmioty trzecie.
Na łamach CNN generał stwierdził, że problemem toczącym Ukrainę jest nieudolność administracji, która nie chce rozszerzyć mobilizacji. Wprost przenosząc swój konflikt z prezydentem do zachodniej strefy medialnej.
Dialog nie zawsze prowadzi do rozwiązania
Na początku lutego prezydent spotkał się z generałem, według mediów zostało mu zaproponowane odejście z czynnej służby, a w zamian przyjęcie roli doradcy do spraw obrony. Załużny miał odmówić. Pogłoski o dymisji stały się nie tylko tematem medialnym, ukraiński generał współpracuje z Zachodem, w zakresie otrzymywanego wsparcia i cieszy się tam szacunkiem. Szef polskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego stwierdził, że jest to oficer „myślący w kategoriach natowskich a nie sowieckich”. Jako atut wskazał dużą rolę podoficerów w systemie dowodzenia. Efektywne przejście z dowodzenia pionowego do rozproszonego, gdy zajdzie taka potrzeba. Ocenił kulturę dowodzenia ukraińskiej armii jako wyższą niż w jakiejkolwiek armii NATO. Prezydent Zełenski również cieszy się dużą popularnością wśród polityków. W przypadku Polski, premier Donald Tusk wybrał jako cel pierwszej swojej wizyty zagranicznej właśnie Kijów gdzie doszło do spotkania obu polityków. Zapowiedzieli otwartości na współpracę przemysłów zbrojeniowych obu krajów. W styczniu doszło zaś do spotkania prezydenta Polski i Ukrainy.
Dymisja generała, a nie dobrowolne odejście, podważyłoby stabilność Ukrainy w oczach sojuszników. Jednocześnie oficer cieszy się dużym poparciem wśród żołnierzy i ludności cywilnej, dowodzi obroną Ukrainy od początku rosyjskiej agresji. Konflikt z nim (a tym bardziej odsunięcie od władzy) osłabi poparcie jakim cieszy się Zełenski. Słowa i generała i prezydenta są podchwytywane przez Kreml i środowiska prorosyjskie, następnie zaś wykorzystywane w celach propagandowych.
Wyciągnięcie starcia w domenę mediów i międzynarodową utrudniło sprawę. Wycofanie się prezydenta może zostać odczytane jako słabość. Dymisja generała utrudni politykę zagraniczną, od której to przetrwanie Ukrainy jest zależne. Jednocześnie podkopie zaufanie do prezydenta. Należy pamiętać, abstrahując od względów moralnych, przetrwanie niepodległej Ukrainy jest w interesie NATO. Jednakże jak w przypadku każdej inwestycji musi ona mieć szansę na sukces by oddelegowano do niej znaczne środki. Kraj w którym dwóch przywódców toczy wewnętrzną walkę jawi się jako podzielony. A taki ma mniejszą szansę w odparciu rosyjskiej agresji. Kto korzysta na tym konflikcie? Wrogowie Ukrainy.