icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Wróblewski: Strumień regulacji prowadzi do centralizacji i oligopolu Unii Europejskiej (ROZMOWA)

– Do 2030 roku Unia Europejska ma wydać półtora tryliona euro na transformację klimatyczną. Już widać, że ta polityka nie zaowocowała wzrostem gospodarczym i poprawą sytuacji klimatycznej. Wydaliśmy ogromne pieniądze, a nie mamy żadnych efektów – mówi Tomasz Wróblewski, prezes Warsaw Enterprise Institute, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

  • Im więcej jest dyrektyw i rozporządzeń, tym mniejszą władzę posiadają państwa narodowe, a większość władzy przechodzi „w ręce” Komisji Europejskiej. Regulacje nie są wprowadzane, aby rozwiązywać konkretne problemy, ale tworzyć mechanizmy monitorujące.
  • Dyrektywa ESG zakłada, że podejmowane przez firmę działania mają brać pod uwagę założenia Komisji Europejskiej o neutralności klimatycznej. Zarówno w kwestii własnej produkcji i łańcuchów dostaw. Dyrektywa obejmuje też kwestię sprawiedliwości społecznej, biorące pod uwagę tworzenie preferencyjnych warunków zatrudniania dla mniejszości społecznych i płciowych.
  • Opracowania Berkley Bank pokazują, że w ciągu zaledwie roku inwestorzy wycofali 40 miliardów dolarów z funduszy ESG. Nie przynosiły one podobnych zysków, a wręcz odnotowywały straty w porównaniu z funduszami, które nie kierowały się zasadami klimatycznymi i społecznymi. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych firmy mają dowolność w kwestiach wdrążania tego typu strategii.
  • U źródeł strategii klimatycznej była wiara, w powtórzenie sytuacji paralelnej do rewolucji przemysłowej, która pozwoliła Europie na nieprzeciętny rozwój w drugiej połowie XIX wieku. Co było możliwe, dzięki umiejętności wykorzystanie węgla, maszyny parowej i zasobów energii kopalnej. Kolejną rewolucją energetyczna miała być transformacja na odnawialne źródła energii oraz uniezależnienie się Europy od największych producentów energii kopalnej.
  • Im więcej pieniędzy będziemy wydawali na dostosowywanie energii do wymogów klimatycznych, tym mniej będziemy mieli środków na podnoszenie jakości edukacji, służbę zdrowia, wzrost gospodarczy czy budowę infrastruktury. Europa pozostaje w tyle w zakresie energii odnawialnej w stosunku do Stanów Zjednoczonych i Chin przeznaczając zasoby finansowe na dotacje i iluzoryczne pomysły transformacji sektora energetycznego – mówi rozmówca BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: W jakim celu Unia Europejskiej uchwala coraz więcej szczegółowych dyrektyw i rozporządzeń?

Tomasz Wróblewski: Im więcej jest dyrektyw i rozporządzeń, tym mniejszą władzę posiadają państwa narodowe, a większość władzy przechodzi „w ręce” Komisji Europejskiej. Regulacje nie są wprowadzane, aby rozwiązywać konkretne problemy, ale tworzyć mechanizmy monitorujące.

Od 2008 roku, czyli wielkiego kryzysu finansowego obserwujemy „strumień” regulacji. Jest to związane z ideą centralizacji i przejmowania kontroli przez niewybieralnych urzędników nad kompetencjami państw narodowych. W Unii Europejskiej po próbach uchwalenia Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy decydenci wiedzą, że nie da się tego procesu przeprowadzić na drodze referendum. Dlatego wynaleziono mechanizm w postaci najrozmaitszych dyrektyw i regulacji. To jest decyzja polityczna, wizji Europy demokratycznej, ale centralistycznej. Oligopolu kierowanego przez profesjonalnych menadżerów.

W autorskim podcaście „Wolność w Remoncie” podkreśla Pan, że dyrektywa ESG (Environment Social Governance) to przykład na upadek europejskiego modelu dobrobytu. Dlaczego Pan tak uważa?

Dyrektywa ESG zakłada, że podejmowane przez firmę działania mają brać pod uwagę założenia Komisji Europejskiej o neutralności klimatycznej. Zarówno w kwestii własnej produkcji i łańcuchów dostaw. Dyrektywa obejmuje też kwestię sprawiedliwości społecznej, biorące pod uwagę tworzenie preferencyjnych warunków zatrudniania dla mniejszości społecznych i płciowych.

Nie ma problemu, jeśli ktoś jest na przykład właścicielem przedsiębiorstwa produkującego meble i dobrowolnie ze względu na wyższe dla niego cele klimatyczne rezygnuje z części swojego zysku. Świadomie kształtuje politykę kadrową zakładając przyjmowanie do pracy tylko kobiet albo mniejszości seksualnych. Problem zaczyna się, gdy dotyczy to funduszy inwestycyjnych czy spółek giełdowych. Gdzie właścicielem nie jest jedna osoba, a pewna grupa, której nagle się mówi: „Słuchajcie wasze inwestycje zostaną ograniczone ze względu na wyższe cele klimatyczne, jakie stawia sobie zarząd firmy”.

Czyli do biznesu Komisja Europejska wmontowuje cele ideologiczne?

Tak, ESG jest sprzeczna z założeniami zachodniego kapitalizmu. Konceptu, w którym biznes nie zajmuje się polityką, a regulowanie kwestii światopoglądowych odbywa się w ramach procesów demokratycznym. Dyrektywa ESG przenosi odpowiedzialność polityczną na firmy i korporacje. Przedsiębiorstwa zamiast koncentrować się na pomnażaniu zysku inwestorów podejmują dodatkowe działania związane ze wskaźnikami nieekonomicznymi negatywnie wpływającymi na sytuację ekonomiczną firm.

Opracowania Berkley Bank pokazują, że w ciągu zaledwie roku inwestorzy wycofali 40 miliardów dolarów z funduszy ESG. Nie przynosiły one podobnych zysków, a wręcz odnotowywały straty w porównaniu z funduszami, które nie kierowały się zasadami klimatycznymi i społecznymi. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych firmy mają dowolność w kwestiach wdrążania tego typu strategii. Natomiast w Unii Europejskiej już do 2028 roku firmy mają podlegać obowiązkowi spełniania wymogów ESG.

Z czego jeszcze wynika determinacja włodarzy UE, aby wprowadzać dyrektywy klimatyczne?

U źródeł strategii klimatycznej była wiara, w powtórzenie sytuacji paralelnej do rewolucji przemysłowej, która pozwoliła Europie na nieprzeciętny rozwój w drugiej połowie XIX wieku. Co było możliwe, dzięki umiejętności wykorzystanie węgla, maszyny parowej i zasobów energii kopalnej. Kolejną rewolucją energetyczna miała być transformacja na odnawialne źródła energii oraz uniezależnienie się Europy od największych producentów energii kopalnej. W tym państw arabskich, Rosji oraz stworzenie własnych źródeł energii. Co jak uważano pozwoliłoby na fenomenalny rozwój gospodarczy.

A jak ten proces przekłada się na konkretne decyzje energetyczne państw?

Zamożniejsze państwa w dziedzinie energii odnawialnej jak Niemcy czy Dania, są w stanie w stosunkowo krótkim czasie szybciej produkować więcej energii odnawialnej i tworzyć technologię energetyczną. W momencie wchodzenia dyrektyw w życie wymuszają na innych krajach, żeby to od nich kupowały energię odnawialną i technologię. Podobny pomysł dotyczył samochodów elektrycznych. Polegał on na tym, żeby przebudować dzięki subsydiom przemysł motoryzacyjny ze spalinowego na system elektryczny i zalać świat tą technologią. W ten sposób Niemcy jako potentat w branży mogłyby zbudować przewagi konkurencyjne. Nie przewidziano tego, że Chińczycy w krótszym czasie, w większej ilości i po niższych cenach zapanują nad rynkiem energii solarnej oraz baterii do samochodów elektrycznych.

Unia Europejska nie była w stanie ukształtować modelu wzrostu gospodarczego opartego na odnawialnej energii. Odpowiednio taniego i wydajnego opartego o system magazynowania energii. Nie wykluczam, że może w przyszłości będziemy w stanie wytwarzać prąd z wody czy powietrza, a energia stanie się odnawialna w cyklicznym procesie. Pojawienie się taniej, wydajnej i dostępnej dla firm technologii miałoby dobry skutek. Wtedy w UE nie byłby potrzebny system zachęt, kar, dopłat oraz dyrektyw. Tak się jednak nie stało, dlatego narzucono podmiotom gospodarczym kosztowne zachowania ekonomiczne.

Czy to, co Pan mówi potwierdzają też twarde dane?

Tak, widzimy to na podstawie wolniejszego wzrostu gospodarczego Unii Europejskiej w stosunku do Stanów Zjednoczonych czy Azji. Obserwowalny jest spadek nominalnych płac w Unii, podczas gdy płace nominalne rosną w USA i Azji. W zasadzie sprawdzając każdy dowolny wskaźnik poziomu zamożności i jakości życia między Europą i USA ustępujemy konkurencji. Oczywiście Europejczycy mają więcej wolnego czasu i dłużej żyją. Trudno jednak wykazać, że jest to wynik rewolucji klimatycznej i wprowadzania dyrektyw. Wynika to raczej z innych czynników takich jak: większa skala redystrybucji i protekcjonizmu w Europie, niż w Stanach Zjednoczonych czy Azji.

Jakie mogą być skutki kontynuowania strategii klimatycznej przez Unię Europejską?

Im więcej pieniędzy będziemy wydawali na dostosowywanie energii do wymogów klimatycznych, tym mniej będziemy mieli środków na podnoszenie jakości edukacji, służbę zdrowia, wzrost gospodarczy czy budowę infrastruktury. Europa pozostaje w tyle w zakresie energii odnawialnej w stosunku do Stanów Zjednoczonych i Chin przeznaczając zasoby finansowe na dotacje i iluzoryczne pomysły transformacji sektora energetycznego. Do 2030 roku Unia ma wydać półtora tryliona euro na transformację klimatyczną. Już widać, że ta polityka nie zaowocowała wzrostem gospodarczym i poprawieniem sytuacji klimatycznej. Wydaliśmy ogromne pieniądze, a nie mamy żadnego efektu. Za to przyspieszamy procesy dostosowywania gospodarki UE do wymogów klimatycznych obniżając konkurencyjność europejskich firm na globalnym rynku. Tylko w tym roku 3 tysiące 200 niemieckich firm przeniosło działalność gospodarczą do Stanów Zjednoczonych. Ze względu na ceny energii i wysokie podatki przedsiębiorstwa nie były w stanie prowadzić biznesu na tą samą skalę w Niemczech.

Nie neguję, że zmiany klimatyczne są problemem! Tylko pozostaje pytanie, z czego mamy zrezygnować i jakim kosztem. Obniżyć wydatki na opiekę nad osobami starszymi? Ograniczyć środki na rozwiązanie problemów demograficznych i geopolitycznych? Przestać się zbroić? To jest wybór coś za coś, a na końcu to i tak to politycy podejmą decyzję, co ma być unijnym priorytetem.

Rozmawiał Patryk Lubryczyński

Świrski: Zielony Ład to szalona ideologia, a postęp to zniewolenie. Czyli jak daliśmy zepchnąć transformację energetyczną do narożnika  (FELIETON)

– Do 2030 roku Unia Europejska ma wydać półtora tryliona euro na transformację klimatyczną. Już widać, że ta polityka nie zaowocowała wzrostem gospodarczym i poprawą sytuacji klimatycznej. Wydaliśmy ogromne pieniądze, a nie mamy żadnych efektów – mówi Tomasz Wróblewski, prezes Warsaw Enterprise Institute, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

  • Im więcej jest dyrektyw i rozporządzeń, tym mniejszą władzę posiadają państwa narodowe, a większość władzy przechodzi „w ręce” Komisji Europejskiej. Regulacje nie są wprowadzane, aby rozwiązywać konkretne problemy, ale tworzyć mechanizmy monitorujące.
  • Dyrektywa ESG zakłada, że podejmowane przez firmę działania mają brać pod uwagę założenia Komisji Europejskiej o neutralności klimatycznej. Zarówno w kwestii własnej produkcji i łańcuchów dostaw. Dyrektywa obejmuje też kwestię sprawiedliwości społecznej, biorące pod uwagę tworzenie preferencyjnych warunków zatrudniania dla mniejszości społecznych i płciowych.
  • Opracowania Berkley Bank pokazują, że w ciągu zaledwie roku inwestorzy wycofali 40 miliardów dolarów z funduszy ESG. Nie przynosiły one podobnych zysków, a wręcz odnotowywały straty w porównaniu z funduszami, które nie kierowały się zasadami klimatycznymi i społecznymi. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych firmy mają dowolność w kwestiach wdrążania tego typu strategii.
  • U źródeł strategii klimatycznej była wiara, w powtórzenie sytuacji paralelnej do rewolucji przemysłowej, która pozwoliła Europie na nieprzeciętny rozwój w drugiej połowie XIX wieku. Co było możliwe, dzięki umiejętności wykorzystanie węgla, maszyny parowej i zasobów energii kopalnej. Kolejną rewolucją energetyczna miała być transformacja na odnawialne źródła energii oraz uniezależnienie się Europy od największych producentów energii kopalnej.
  • Im więcej pieniędzy będziemy wydawali na dostosowywanie energii do wymogów klimatycznych, tym mniej będziemy mieli środków na podnoszenie jakości edukacji, służbę zdrowia, wzrost gospodarczy czy budowę infrastruktury. Europa pozostaje w tyle w zakresie energii odnawialnej w stosunku do Stanów Zjednoczonych i Chin przeznaczając zasoby finansowe na dotacje i iluzoryczne pomysły transformacji sektora energetycznego – mówi rozmówca BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: W jakim celu Unia Europejskiej uchwala coraz więcej szczegółowych dyrektyw i rozporządzeń?

Tomasz Wróblewski: Im więcej jest dyrektyw i rozporządzeń, tym mniejszą władzę posiadają państwa narodowe, a większość władzy przechodzi „w ręce” Komisji Europejskiej. Regulacje nie są wprowadzane, aby rozwiązywać konkretne problemy, ale tworzyć mechanizmy monitorujące.

Od 2008 roku, czyli wielkiego kryzysu finansowego obserwujemy „strumień” regulacji. Jest to związane z ideą centralizacji i przejmowania kontroli przez niewybieralnych urzędników nad kompetencjami państw narodowych. W Unii Europejskiej po próbach uchwalenia Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy decydenci wiedzą, że nie da się tego procesu przeprowadzić na drodze referendum. Dlatego wynaleziono mechanizm w postaci najrozmaitszych dyrektyw i regulacji. To jest decyzja polityczna, wizji Europy demokratycznej, ale centralistycznej. Oligopolu kierowanego przez profesjonalnych menadżerów.

W autorskim podcaście „Wolność w Remoncie” podkreśla Pan, że dyrektywa ESG (Environment Social Governance) to przykład na upadek europejskiego modelu dobrobytu. Dlaczego Pan tak uważa?

Dyrektywa ESG zakłada, że podejmowane przez firmę działania mają brać pod uwagę założenia Komisji Europejskiej o neutralności klimatycznej. Zarówno w kwestii własnej produkcji i łańcuchów dostaw. Dyrektywa obejmuje też kwestię sprawiedliwości społecznej, biorące pod uwagę tworzenie preferencyjnych warunków zatrudniania dla mniejszości społecznych i płciowych.

Nie ma problemu, jeśli ktoś jest na przykład właścicielem przedsiębiorstwa produkującego meble i dobrowolnie ze względu na wyższe dla niego cele klimatyczne rezygnuje z części swojego zysku. Świadomie kształtuje politykę kadrową zakładając przyjmowanie do pracy tylko kobiet albo mniejszości seksualnych. Problem zaczyna się, gdy dotyczy to funduszy inwestycyjnych czy spółek giełdowych. Gdzie właścicielem nie jest jedna osoba, a pewna grupa, której nagle się mówi: „Słuchajcie wasze inwestycje zostaną ograniczone ze względu na wyższe cele klimatyczne, jakie stawia sobie zarząd firmy”.

Czyli do biznesu Komisja Europejska wmontowuje cele ideologiczne?

Tak, ESG jest sprzeczna z założeniami zachodniego kapitalizmu. Konceptu, w którym biznes nie zajmuje się polityką, a regulowanie kwestii światopoglądowych odbywa się w ramach procesów demokratycznym. Dyrektywa ESG przenosi odpowiedzialność polityczną na firmy i korporacje. Przedsiębiorstwa zamiast koncentrować się na pomnażaniu zysku inwestorów podejmują dodatkowe działania związane ze wskaźnikami nieekonomicznymi negatywnie wpływającymi na sytuację ekonomiczną firm.

Opracowania Berkley Bank pokazują, że w ciągu zaledwie roku inwestorzy wycofali 40 miliardów dolarów z funduszy ESG. Nie przynosiły one podobnych zysków, a wręcz odnotowywały straty w porównaniu z funduszami, które nie kierowały się zasadami klimatycznymi i społecznymi. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych firmy mają dowolność w kwestiach wdrążania tego typu strategii. Natomiast w Unii Europejskiej już do 2028 roku firmy mają podlegać obowiązkowi spełniania wymogów ESG.

Z czego jeszcze wynika determinacja włodarzy UE, aby wprowadzać dyrektywy klimatyczne?

U źródeł strategii klimatycznej była wiara, w powtórzenie sytuacji paralelnej do rewolucji przemysłowej, która pozwoliła Europie na nieprzeciętny rozwój w drugiej połowie XIX wieku. Co było możliwe, dzięki umiejętności wykorzystanie węgla, maszyny parowej i zasobów energii kopalnej. Kolejną rewolucją energetyczna miała być transformacja na odnawialne źródła energii oraz uniezależnienie się Europy od największych producentów energii kopalnej. W tym państw arabskich, Rosji oraz stworzenie własnych źródeł energii. Co jak uważano pozwoliłoby na fenomenalny rozwój gospodarczy.

A jak ten proces przekłada się na konkretne decyzje energetyczne państw?

Zamożniejsze państwa w dziedzinie energii odnawialnej jak Niemcy czy Dania, są w stanie w stosunkowo krótkim czasie szybciej produkować więcej energii odnawialnej i tworzyć technologię energetyczną. W momencie wchodzenia dyrektyw w życie wymuszają na innych krajach, żeby to od nich kupowały energię odnawialną i technologię. Podobny pomysł dotyczył samochodów elektrycznych. Polegał on na tym, żeby przebudować dzięki subsydiom przemysł motoryzacyjny ze spalinowego na system elektryczny i zalać świat tą technologią. W ten sposób Niemcy jako potentat w branży mogłyby zbudować przewagi konkurencyjne. Nie przewidziano tego, że Chińczycy w krótszym czasie, w większej ilości i po niższych cenach zapanują nad rynkiem energii solarnej oraz baterii do samochodów elektrycznych.

Unia Europejska nie była w stanie ukształtować modelu wzrostu gospodarczego opartego na odnawialnej energii. Odpowiednio taniego i wydajnego opartego o system magazynowania energii. Nie wykluczam, że może w przyszłości będziemy w stanie wytwarzać prąd z wody czy powietrza, a energia stanie się odnawialna w cyklicznym procesie. Pojawienie się taniej, wydajnej i dostępnej dla firm technologii miałoby dobry skutek. Wtedy w UE nie byłby potrzebny system zachęt, kar, dopłat oraz dyrektyw. Tak się jednak nie stało, dlatego narzucono podmiotom gospodarczym kosztowne zachowania ekonomiczne.

Czy to, co Pan mówi potwierdzają też twarde dane?

Tak, widzimy to na podstawie wolniejszego wzrostu gospodarczego Unii Europejskiej w stosunku do Stanów Zjednoczonych czy Azji. Obserwowalny jest spadek nominalnych płac w Unii, podczas gdy płace nominalne rosną w USA i Azji. W zasadzie sprawdzając każdy dowolny wskaźnik poziomu zamożności i jakości życia między Europą i USA ustępujemy konkurencji. Oczywiście Europejczycy mają więcej wolnego czasu i dłużej żyją. Trudno jednak wykazać, że jest to wynik rewolucji klimatycznej i wprowadzania dyrektyw. Wynika to raczej z innych czynników takich jak: większa skala redystrybucji i protekcjonizmu w Europie, niż w Stanach Zjednoczonych czy Azji.

Jakie mogą być skutki kontynuowania strategii klimatycznej przez Unię Europejską?

Im więcej pieniędzy będziemy wydawali na dostosowywanie energii do wymogów klimatycznych, tym mniej będziemy mieli środków na podnoszenie jakości edukacji, służbę zdrowia, wzrost gospodarczy czy budowę infrastruktury. Europa pozostaje w tyle w zakresie energii odnawialnej w stosunku do Stanów Zjednoczonych i Chin przeznaczając zasoby finansowe na dotacje i iluzoryczne pomysły transformacji sektora energetycznego. Do 2030 roku Unia ma wydać półtora tryliona euro na transformację klimatyczną. Już widać, że ta polityka nie zaowocowała wzrostem gospodarczym i poprawieniem sytuacji klimatycznej. Wydaliśmy ogromne pieniądze, a nie mamy żadnego efektu. Za to przyspieszamy procesy dostosowywania gospodarki UE do wymogów klimatycznych obniżając konkurencyjność europejskich firm na globalnym rynku. Tylko w tym roku 3 tysiące 200 niemieckich firm przeniosło działalność gospodarczą do Stanów Zjednoczonych. Ze względu na ceny energii i wysokie podatki przedsiębiorstwa nie były w stanie prowadzić biznesu na tą samą skalę w Niemczech.

Nie neguję, że zmiany klimatyczne są problemem! Tylko pozostaje pytanie, z czego mamy zrezygnować i jakim kosztem. Obniżyć wydatki na opiekę nad osobami starszymi? Ograniczyć środki na rozwiązanie problemów demograficznych i geopolitycznych? Przestać się zbroić? To jest wybór coś za coś, a na końcu to i tak to politycy podejmą decyzję, co ma być unijnym priorytetem.

Rozmawiał Patryk Lubryczyński

Świrski: Zielony Ład to szalona ideologia, a postęp to zniewolenie. Czyli jak daliśmy zepchnąć transformację energetyczną do narożnika  (FELIETON)

Najnowsze artykuły