Rada ekspertów do transformacji energetycznej przy rządzie Niemiec ostrzega, że ta polityka jest zagrożona a akceptacja społeczna wobec niej słabnie.
Szwajcarska gazeta Neue Zurcher Zeitung opisuje rekomendację grupy ekspertów z komisji do spraw monitoringu postępów transformacji energetycznej przy rządzie Niemiec.
Jej najnowsze ustalenia z 26 czerwca pokazują, że udział źródeł odnawialnych w miksie energetycznym sięgnął 51,6 procent w 2023 roku. Jednakże im szybciej Niemcy odejdą od węgla, tym prędzej będą potrzebować innych mocy do pracy w podstawie i dlatego tak ważna jest budowa 10-15 GW energetyki gazowej. Przedstawiciele komisji przekonują, że będzie potem niezbędna ich konwersja z gazu ziemnego na wodór, ale na razie jest to zbyt drogie rozwiązanie.
Komisja stwierdza, że nawet jeśli Niemcy zdołają osiągnąć produkcję 10 GW wodoru z pomocą elektrolizerów w 2030 roku, nie wystarczy ona do pokrycia zapotrzebowania nowych elektrowni gazowych. Zalecają więc dywersyfikację dostaw gazu ziemnego.
Eksperci komisji zalecają także budowę linii elektroenergetycznych naziemnych zamiast podziemnych ze względu na rosnące koszty inwestycji a także obniżkę dopłat i obciążeń podatkowych ceny energii w celu równoważenia rosnących kosztów związanych z emisją CO2 w polityce klimatycznej.
Komisja ostrzega, że spada poparcie społeczeństwa wobec konkretnego wdrożenia polityki transformacji energetycznej. O ile idea miała poparcie 90 procent ankietowanych w 2023 roku, to konkretne rozwiązania zanotowały spadek poparcia z 42 procent w 2017 roku do 20 procent w 2023 roku. Z raportu komisji wynika, że rośnie ryzyko ubóstwa energetycznego. Grupa o najniższych przychodach w Niemczech wydawała średnio 12 procent przychodów na energię w 2023 roku a najbogatsi tylko 2 procent. – Transformacja energetyczna rodzi ryzyko wzrostu tych nierówności – kwituje NZZ.
Neue Zurcher Zeitung / Wojciech Jakóbik