Niemieckie gazoporty przeżywają trudny czas. Port w Mukran przyjął dotychczas tylko trzy gazowce. Niemcy twierdzą, że jest on opłacalny i utrzymuje się ze sprzedanych wcześniej rezerwacji na moce przeładunkowe. Gazoporty w Wilhelmshaven i Brunsbüttel co prawda częściej odbierają LNG, ale one także przyjmują mniej niż oczekiwano.
Pływający gazoport we wschodnioniemieckim Mukran, którego właścicielem jest międzynarodowa prywatna spółka Deutsche ReGas, mógłby dostarczać Niemcom 13,5 miliarda m sześc. gazu rocznie. Taka ilość gazu ziemnego odpowiada około 15 procentom zużycia gazu w Niemczech. Koszty powstania tych zakładów magazynowych i regazyfikacyjnych wyniosły blisko 200 mln euro. W odróżnieniu od państwowych gazoportów położonych na wybrzeżu niemieckiego Morza Północnego Federalne Ministerstwa Gospodarki oraz rząd federalny nie udzielił żadnych gwarancji finansowych ani innego wsparcia dla gazoportów należących do Deutsche ReGas.
Jednak dotychczas do gazoportu w Mukran zawitały tylko trzy gazowce. Firma tłumaczy swoją sytuację w zaskakujący sposób, bo zamiast zabiegać o duże ilości przeładowanego gazu, Deutsche ReGas w rozmowach z niemieckimi mediami powiedziała, że sytuacja jest dobra, ponieważ gazoport jest opłacalny i utrzymuje się ze sprzedanych wcześniej rezerwacji na moce przeładunkowe. Bez względu na to czy gaz zostanie przeładowany w Mukran, czy nie, gazoport i tak pobrał odpowiednie opłaty.
Niemieccy ekolodzy z organizacji Deutsche Umwelthilfe (DUH) uważają, że Deutsche ReGas zarabia na rezerwacji mocy znacznie mniej niż w sytuacji, w której w gazoporcie jest przeładowywany gaz. – Ten gazoport w Mukran nie jest konkurencyjny – powiedział dyrektor DUH Sascha Müller-Kraenner. Nie tylko ekolodzy, ale także eksperci z dzienny energetyki, uważają, że niemieckie gazoporty położone nad Morzem Północnym mają znacznie leprze warunki, aby wielkie przyjmować gazowce, które przykrywają w olbrzymiej większości zza oceanu.
Gazoporty w Wilhelmshaven i Brunsbüttel są znacznie częściej wykorzystywane do dostaw gazu LNG do Niemiec, choć one również przyjmują mniej niż oczekiwano.
– Deutsche ReGas, która zarządza terminalem jako prywatna firma, utrzymuje w tajemnicy, ile przepustowości zostało zarezerwowanych przez poszczególnych klientów w Mukran. Taka informacja miałaby wpływ podobne na umowy w przyszłości. Operator terminalu twierdzi jedynie, że ma umowy krótko- i długoterminowe. Na początku lipca aukcja na rezerwację przepustowości musiała zostać jednak odwołana – rzekomo z powodu problemów technicznych na platformie aukcyjnej – podaje niemiecka publiczna stacja radiowo-telewizyjna Norddeutscher Rundfunk (NDR). W złej sytuacji jest także nadbałtycki gazoport w Lubminie, który należy także do Deutsche ReGas. W całym 2023 roku gazoport ten osiągnął przeciętne wykorzystanie mocy na poziomie zaledwie 20 procent.
Problemy z brakiem rezerwacji na platformach aukcyjnych miały w tym roku, jak podaje Norddeutscher Rundfunk (NDR), także inne niemieckie gazoporty. Jeśli więc sytuacja państwowych i znacznie korzystniejszych geograficznie gazoportów, jest trudna, to Mukran i Lubmin nie mogą cieszyć się zbytnim powodzeniem. – Ten gazoport jest kosztowną i niepotrzebną inwestycją. Jest ruiną – uważa Sascha Müller-Kraenner z DUH.
Kwestie niewykorzystanej przepustowości w europejskich terminalach LNG trzeba także analizować pod aspektem znacznego ogólnego ograniczenia importu gazu skroplonego w Europie, które zaczęło się wraz z początkiem 2024 roku. Przepustowość spadła do tej pory w 2024 roku w porównaniu z rokiem poprzednim nader dynamicznie. Na przykład wykorzystanie przepustowości w belgijskim terminalu LNG Zeebrugge wynosi jak dotąd tylko 41 procent w tym roku, w porównaniu do 66 procent w 2023 roku.
Europejczycy ograniczyli import tego surowca z jednej strony z powodu stagnacji ekonomicznej, ale także pełnych magazynów, które były przygotowane na srogą zimę, ale z racji cieplej zimowej aury nie zostały wykorzystane. Wysokie poziomy magazynowania gazu i utrzymujące się niskie zużycie w UE ograniczyły dalsze wzrosty cen. Średnia cena TTF była o 33 procent niższa w pierwszej połowie roku w porównaniu do tego samego okresu w 2023 roku.
Niemcy są wściekli na polski rząd o Nord Stream. „Nie zapomnimy im tego”