icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Przybył: Przywileje czy prywatyzacja PKP Cargo

KOMENTARZ

Krzysztof Przybył

Prezes Fundacji Teraz Polska

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że związkowe groźby „gorącej” jesieni nie były słowami rzucanymi na wiatr. Skutki politycznych przepychanek syndykalistycznych radykałów, i w rezultacie strajków i protestów, finalnie odczują wszyscy obywatele.. Jeszcze gorzej, gdy strajkowy pistolet używany jest jako argument – ostateczny – w rozmowach o prywatyzacji państwowych firm. Ktoś powie, że to już przeszłość, że tak bywało przed kilkunastu laty? Nic bardziej mylnego, co pokazuje gęstniejąca atmosfera wokół prywatyzacji PKP Cargo.

Komfort zasiadania w fotelu prezesa PKP jest bardzo podobny do komfortu sprawowania funkcji ministra zdrowia. Syzyfowy wysiłek uporządkowania tego, co nawarstwiało się przez całe dziesięciolecia, nieuniknione spory z licznymi, wpływowymi grupami i konieczność wielkiego dystansu do tego, co się o sobie słyszy. Szczególnie ze strony związkowców.

Restrukturyzacja polskiej kolei wielu osobom wydaje się uciążliwym projektem. Jednak, krok po kroku, miejsce po miejscu, udaje się nie tylko uporządkować zaszłości, ale także wyprowadzić poszczególne spółki na prostą. Co więcej, okazuje się, że w przypadku, gdy spółka stoi przed alternatywą: albo dokonania zmiany (bolesne, lecz niezbędne), albo likwidacji – nawet związkowcy, acz niechętnie, idą na ustępstwa. I tak było właśnie z restrukturyzacją PKP Cargo, które dziś skutecznie konkuruje z wielkimi europejskimi przewoźnikami.

Dalszym, równie ważnym, krokiem ma być prywatyzacja spółki. W czwartym kwartale bieżącego roku Cargo miało trafić na giełdę, co z pewnością byłoby jednym z najważniejszych tegorocznych wydarzeń na warszawskim parkiecie. Tak właśnie – „byłoby” a nie „będzie”, gdyż wiele wskazuje, że związkowcom skutecznie uda się cały proces opóźnić. Władze spółki, jak twierdzą związkowcy, próbują przy okazji oszukać załogę.

Na czym to oszustwo ma polegać? Na skandalicznych, zdaniem działaczy, propozycjach dla załogi. Takich, jak trzyletnia gwarancja zatrudnienia, wypłata 120 mln zł tytułem premii prywatyzacyjnej dla wszystkich zatrudnionych i przeznaczeniu około 250 mln zł wpływów z prywatyzacji na Fundusz Własności Pracowniczej. To mało!? Związkowcy doskonale wiedzą, że bez podpisania paktu gwarancji pracowniczych z ich organizacjami plan prywatyzacji może trafić do kosza.
Jak pokazują badania – związki zawodowe systematycznie tracą wizerunkowo. Tylko co dwudziesty Polak należy do związków, co stawia Polskę – kolebkę „Solidarności” – w gronie najmniej uzwiązkowionych państw Europy. Działaczom powinna zapalić się czerwona lampka: tylko skuteczna walka ze stereotypem (niestety, często uzasadnionym) związkowca, który myśli jedynie o własnych przywilejach, może spowodować odwrócenie tego trendu.

Awantura wokół prywatyzacji PKP Cargo nie pozostawia miejsca na optymizm. Być może uda się wymusić kilkanaście milionów więcej, być może uda się opóźnić prywatyzację o kilka lub kilkanaście miesięcy. Pamiętać jedynie należy, że zagraniczni konkurenci polskiej spółki zacierają już ręce: najlepszy lobbysta nie będzie tak skuteczny we wspieraniu ich biznesu, jak nasz krajowy, związkowy dygnitarz.

KOMENTARZ

Krzysztof Przybył

Prezes Fundacji Teraz Polska

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że związkowe groźby „gorącej” jesieni nie były słowami rzucanymi na wiatr. Skutki politycznych przepychanek syndykalistycznych radykałów, i w rezultacie strajków i protestów, finalnie odczują wszyscy obywatele.. Jeszcze gorzej, gdy strajkowy pistolet używany jest jako argument – ostateczny – w rozmowach o prywatyzacji państwowych firm. Ktoś powie, że to już przeszłość, że tak bywało przed kilkunastu laty? Nic bardziej mylnego, co pokazuje gęstniejąca atmosfera wokół prywatyzacji PKP Cargo.

Komfort zasiadania w fotelu prezesa PKP jest bardzo podobny do komfortu sprawowania funkcji ministra zdrowia. Syzyfowy wysiłek uporządkowania tego, co nawarstwiało się przez całe dziesięciolecia, nieuniknione spory z licznymi, wpływowymi grupami i konieczność wielkiego dystansu do tego, co się o sobie słyszy. Szczególnie ze strony związkowców.

Restrukturyzacja polskiej kolei wielu osobom wydaje się uciążliwym projektem. Jednak, krok po kroku, miejsce po miejscu, udaje się nie tylko uporządkować zaszłości, ale także wyprowadzić poszczególne spółki na prostą. Co więcej, okazuje się, że w przypadku, gdy spółka stoi przed alternatywą: albo dokonania zmiany (bolesne, lecz niezbędne), albo likwidacji – nawet związkowcy, acz niechętnie, idą na ustępstwa. I tak było właśnie z restrukturyzacją PKP Cargo, które dziś skutecznie konkuruje z wielkimi europejskimi przewoźnikami.

Dalszym, równie ważnym, krokiem ma być prywatyzacja spółki. W czwartym kwartale bieżącego roku Cargo miało trafić na giełdę, co z pewnością byłoby jednym z najważniejszych tegorocznych wydarzeń na warszawskim parkiecie. Tak właśnie – „byłoby” a nie „będzie”, gdyż wiele wskazuje, że związkowcom skutecznie uda się cały proces opóźnić. Władze spółki, jak twierdzą związkowcy, próbują przy okazji oszukać załogę.

Na czym to oszustwo ma polegać? Na skandalicznych, zdaniem działaczy, propozycjach dla załogi. Takich, jak trzyletnia gwarancja zatrudnienia, wypłata 120 mln zł tytułem premii prywatyzacyjnej dla wszystkich zatrudnionych i przeznaczeniu około 250 mln zł wpływów z prywatyzacji na Fundusz Własności Pracowniczej. To mało!? Związkowcy doskonale wiedzą, że bez podpisania paktu gwarancji pracowniczych z ich organizacjami plan prywatyzacji może trafić do kosza.
Jak pokazują badania – związki zawodowe systematycznie tracą wizerunkowo. Tylko co dwudziesty Polak należy do związków, co stawia Polskę – kolebkę „Solidarności” – w gronie najmniej uzwiązkowionych państw Europy. Działaczom powinna zapalić się czerwona lampka: tylko skuteczna walka ze stereotypem (niestety, często uzasadnionym) związkowca, który myśli jedynie o własnych przywilejach, może spowodować odwrócenie tego trendu.

Awantura wokół prywatyzacji PKP Cargo nie pozostawia miejsca na optymizm. Być może uda się wymusić kilkanaście milionów więcej, być może uda się opóźnić prywatyzację o kilka lub kilkanaście miesięcy. Pamiętać jedynie należy, że zagraniczni konkurenci polskiej spółki zacierają już ręce: najlepszy lobbysta nie będzie tak skuteczny we wspieraniu ich biznesu, jak nasz krajowy, związkowy dygnitarz.

Najnowsze artykuły