EnergetykaOZE

Lex wiatrak 2.0. Kto i po co chce zmian w ustawie na korzyść deweloperów OZE?

Warszawa, 25.06.2025. Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska na sali plenarnej Sejmu w Warszawie, 25 bm. W drugim dniu posiedzenia izba zajmie się m.in. rządowym projektem nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Posłowie wysłuchają ponadto sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2024 r. oraz informacji o działalności Rady Mediów Narodowych w 2024 r. (sko) PAP/Marcin Obara

Warszawa, 25.06.2025. Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska na sali plenarnej Sejmu w Warszawie, 25 bm. W drugim dniu posiedzenia izba zajmie się m.in. rządowym projektem nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Posłowie wysłuchają ponadto sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2024 r. oraz informacji o działalności Rady Mediów Narodowych w 2024 r. (sko) PAP/Marcin Obara

Sejm przyjął wczoraj rozwiązania likwidujące rozwiązania dotyczące wirtualnego prosumenta w rozliczeniach z właścicielami nowo budowanych farmach wiatrowych. Zaproponowany przez Stanisława Lamczyka, posła Koalicji Obywatelskiej fundusz partycypacyjny przewiduje rekompensaty w gotówce, ale kilkukrotnie niższe niż potencjalne korzyści po zakupie udziałów w elektrowni. Zyskają właściciele farm, bo ich przychody będą wyższe nawet 1 miliard złotych rocznie.

Przygotowany przez ministerstwo klimatu i środowiska projekt ustawy o inwestycjach w elektrownie wiatrowe przewiduje liberalizację przepisów dotyczących ich lokalizacji wiatrowych, zmniejszając o blisko 30 procent minimalną odległość nowo budowanych farm wiatrowych od zabudowań mieszkalnych do 500 m z 700 m. Zakładał tym samym definitywne odejście od restrykcyjnej zasady 10 h, czyli odległości od budynków wynoszącej 10-ciokrotność wysokości elektrowni, ale przy zachowaniu swoistej rekompensaty dla mieszkańców terenów, gdzie miały powstawać farmy oshore, uchwalonej w lutym 2023 roku, jeszcze za rządów PiS-u. Wczoraj Sejm na posiedzeniu plenarnym przyjął jednak poprawkę, która skreśliła instytucję prosumenta wirtualnego, wprowadzając de facto rozwiązania kolejne korzystne dla inwestorów i deweloperów OZE. Zgłosił ją poseł Stanisław Lamczyk z Platformy Obywatelskiej, a przewiduje ona wprowadzenie funduszu partycypacyjnego dla osób, które będą mieszkały w sąsiedztwie farm. Zdaniem Anny Łukaszewskiej-Trzeciakowskiej, byłej minister klimatu i środowiska gotówkowe rekompensaty wcale nie są korzystne.

Gotówka zamiast zielonej energii

Zgodnie z zaproponowanymi niespodziewanie dwa dni temu przepisami, właściciel farmy będzie wpłacać do specjalnego funduszu 20 tysięcy złotych co roku za każdy megawat mocy zainstalowanej wszystkich turbin nowo wybudowanej farmy wiatrowej. I to już od momentu wprowadzenia pierwszej energii do sieci, aż do demontażu takiej elektrowni, czyli przez 25-30 lat, co będzie indeksowane o wskaźnik inflacji. Uczestnikami funduszu mogą zostać właściciele budynków mieszkalnych lub o funkcji mieszanej oraz lokali mieszkalnych znajdujących się do kilometra od wieży elektrowni wiatrowej (ta odległość może być zwiększona przez gminę, jeśli będzie to uzasadnione zwiększeniem liczby uprawnionych). Beneficjentami będzie zdecydowanie mniej osób, niż wcześniej planowano, bo prosumentami wirtualnymi mogli zostać mieszkańcy całej gminy.

Ministerstwo klimatu i środowiska szacuje, że liberalizacja przepisów, którą przewiduje przygotowany przez niego projekt pozwoli na zainstalowanie dodatkowo od 4 do 6 GW nowych mocy lądowych elektrowniach wiatrowych do 2030 roku. Dzięki temu, jak zakłada Krajowy plan w dziedzinie klimatu i energii, zaktualizowany przez obecną obsadę resortu, łączna moc zainstalowana onshore w Polsce ma wzrosnąć do końca tej dekady do co najmniej 19 GW. Lądowych farm może być więc jeszcze więcej niż dzięki nowelizacji. Na koniec kwietnia 2025 roku ich moc wynosiła 10,2 GW, co oznacza wzrost o 8,8 GW.

To oznacza, że łączny budżet tych funduszy może wynieść blisko 190 milionów rocznie (w cenach z dzisiaj, bez uwzględnienia inflacji). Taka kasa w gotówce, do podziału, zgodnie z zaakceptowaną przez obecną większość parlamentarną poprawką, będzie wypłacana wybrańcom do końca roku kalendarzowego, najpóźniej do 31 marca kolejnego roku.

Wirtualni prosumenci na aucie

Obecna nowelizacja przepisów ma zmienić ustawę uchwaloną w lutym 2023 roku, a więc przygotowaną przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, która odeszła od zasady 10h (10-krotności wysokości wiatraka) zmniejszając minimalną odległość wież elektrowni od zabudowań do 700 m.

Ale wprowadziła przy tym obowiązek udostępnienia przez 15 lat 10 procent mocy zainstalowanej farmy mieszkańcom gminy, na której terenie miała powstać farma. Po wykupieniu udziałów do 2 kW mocy mieli zostać wirtualnymi prosumentami, którzy taką energię otrzymywaliby za darmo (nie rozwiązano sprawy opłat dystrybucyjnych). Wartość takiej inwestycji szacowana jest przez ekspertów na około 10 tysięcy złotych.

To rozwiązanie podtrzymywał obecny rząd w przesłanym do Sejmu projekcie, ale tylko do poniedziałku (wcześniej termin wejścia w życie tego przesunięto na październik 2026 roku), kiedy poseł Stanisław Lamczyk, reprezentujący obecną koalicję rządową niespodziewanie zgłosił poprawkę wprowadzającą fundusz partycypacyjny.

– Obecna propozycja tylko pozornie jest atrakcyjniejsza dla mieszkańców terenów, na których budowane będą farmy wiatrowe. Z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że inwestorzy zapewne będą chcieli skompensować te wydatki oczekując wyższego poziomu wsparcia w aukcjach OZE, co podniesie ceny energii. Po drugie z przygotowanego przez nas dwa lata temu rozwiązania, czyli instrumentu prosumenta wirtualnego mogli korzystać mieszkańcy całej gminy, na której powstawałaby taka inwestycja, i jednostek z nią sąsiadujących, a teraz beneficjentami będą głównie właściciele gruntów z zabudowaniami, zlokalizowanych najbliżej projektowanych farm. Nie jest też jasne, kto de facto tym beneficjentem by był: tylko właściciel budynku, czy też wynajmujący go na stałe, a co będzie jak właściciel jest zameldowany gdzie indziej lub w budynku bez wydzielonych lokali zamieszkują dwie rodziny – mówi Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, ostatnia minister klimatu i środowiska w rządzie PiS.

Kto straci nawet 1,3 miliarda złotych rocznie?

Z danych Agencji Rynku Energii wynika, że w 2024 roku lądowe elektrownie wiatrowe wyprodukowały w Polsce 24485,2 GWh energii, przy 10139,5 MW mocy zainstalowanej turbin. To daje średnioroczną produktywność z 1 MW na poziomie 2415 MWh. Przy zakładanym wzroście mocy farm o 9 GW do końca 2030 roku, można ostrożnie szacować, że produkcja energii z wiatru, dzięki nowo wybudowanym elektrowniom wiatrowym wzrośnie o co najmniej 21250 GWh (choć może więcej, bo nowe obecnie dostępne turbiny są dużo efektywniejsze).

To oznacza, że na koniec dekady potencjalnie do dyspozycji wirtualnych prosumentów byłoby aż 2125 GWh zielonej energii „za darmo” (po odliczeniu kosztów zakupu udziałów). Przy obecnych cenach energii dla odbiorców indywidualnych na poziomie 0,6212 zł/kWh (z VAT i akcyzą), które mają być zamrożone tą nowelizacją do końca roku, ich oszczędności na rachunkach na prąd mogłyby wynieść łącznie nawet 1,32 miliarda złotych rocznie.

Wyliczenia Biznes Alert potwierdza była minister Łukaszewska-Trzeciakowska.

– Wartość funduszy partycypacyjnych tworzonych przez wytwórców energii będzie kilkukrotnie mniejsza, niż wartość 10 procent energii wyprodukowanej przez planowane farmy, która miała trafić do prosumentów, po wykupieniu przez nich udziałów w tych instalacjach onshore. Dlatego jest to poprawka, która zamiast budować i wspierać poparcie społeczne dla inwestycji OZE, sprzyja interesom deweloperów, i pozornie zabezpiecza finansowo wąską grupę mieszkańców –puentuje.

Lex Lamczyk, czyli kto stoi za poprawką?

Przy dotychczasowej średniej efektywności turbin wiatrowych prosumenci wirtualni mogliby liczyć na to, że po wykupieniu 2 kW mocy udziałów w elektrowni wiatrowej uzyskaliby prawo do dysponowania około 5 MWh energii. To znacznie więcej niż średnie zużycie dla konsumentów, które wynosi około 2 MWh rocznie na gospodarstwo domowe, choć dla gospodarstw rolnych jest wyższe i wynosi około 3,7 MWh.

Dlatego inwestycja, przy utrzymaniu pierwotnej wersji nowelizacji ustawy – przypominamy oceniana na 10 tysięcy złotych za wirtualne udziały w elektrowni – zwróciłaby się po czterech latach, bo przy obecnych cenach energii rachunki dla rolników opiewają na co najmniej 2,3 tysięcy złotych rocznie. Dlaczego zrezygnowano z tej formy, stawiając na wsparcie dużo mniejszego grona osób, nie wiadomo.

Poprawkę zmieniającą zasady niespodziewanie zaproponował w poniedziałek poseł Stanisław Lamczyk (klub parlamentarny Koalicja Obywatelska). Na wspólnym posiedzeniu komisji infrastruktury oraz energii, klimatu i aktywów państwowych, jak wynika z nagrania audio, pojawił się spóźniony, i nie bardzo był w stanie składnie ją przeczytać, tym bardziej uzasadnić, dlaczego ją zgłasza. Choć jest parlamentarzystą od kilku kadencji, a z wykształcenia jest inżynierem, z tytułem doktora nauk humanistycznych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zgłoszenie tak masywnej, cytując jego „kierownika” (projektu) poprawki na tym etapie procesu legislacyjnego, czyli po zakończeniu prac nadzwyczajnej podkomisji, próbowali początkowo oprotestować pracownicy biura legislacji, ale ich utemperowano.

Od dwóch dni próbowaliśmy się z skontaktować z posłem Lamczykiem. Wczoraj zadaliśmy mu szereg pytań mailem, które wysłaliśmy również do poseł Krystyny Sibińskiej, przewodniczącej komisji nadzwyczajnej, zajmującej się rządowym projektem nowelizacji ustawy wiatrakowej, i która była jego sprawozdawcą na posiedzeniu plenarnym. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

To, że posłowie składają poprawki (w imieniu rządu) to częsta praktyka, dlaczego jednak zdecydowano się ją wprowadzić, wywracając dotychczas obowiązujące zasady nie wiadomo. Poprawkę w poniedziałek poparło ministerstwo klimatu i środowiska, choć wcześniej, przez półtora roku przekonywano nas, że wirtualny prosument jest najlepszym rozwiązaniem. MKiŚ też pytane przez nas o zmianę zdania, uprzejmie informuje, że zajmuje się sprawą i postara się wrócić z odpowiedzią możliwie jak najszybciej. Na koniec przypominamy, że dzięki niej przychody właścicieli farm będą o co najmniej 1 miliard złotych rocznie większe. W imieniu branży dziękujemy.

Tomasz Brzeziński


Powiązane artykuły

Sieć przesyłowa. Fot. Polskie Sieci Elektroenergetyczne

System oparty o OZE potrzebuje elastyczności. Polska to przegapiła

Najnowszy raport Forum Energii podkreśla konieczność uelastycznienia polskiego systemu energetycznego. Zdaniem think tanku ostatnimi laty nie zostały wprowadzone konieczne zmiany,...

Orlen zapowiada promocje na wakacje. Korzystać można od piątku

Spółka wprowadzi na wakacyjne weekendy promocje pozwalającą oszczędzić do 40 groszy na litrze paliwa. Dodatkowo na części stacji pojawią się...
Péter Szijjártó, węgierski minister spraw zagranicznych, Źródło: East News / Attila Kisbenedek / AFP

Węgry odkryły jak ominąć sankcje i płacić za rosyjski gaz

Rosja rozszerzyła możliwości płatności za gaz, omijając sankcje na Gazprombank. Węgry potwierdzają, że nadal mogą rozliczać się za dostawy przez...

Udostępnij:

Facebook X X X