EnergetykaOZE

Ustawa wiatrakowa trafiła do Senatu. Ma kolejne niekorzystne poprawki

Ustawa wiatrakowa, po dwóch miesiącach prac w Sejmie, trafiła do marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (na zdjęciu). Nie wiadomo kiedy izba wyższa parlamentu zajmie się rządowym projektem. Fot.: Wikimedia CC

Sejm głosami posłów koalicji 15 października przyjął przepisy wprowadzające specjalne fundusze partypacyjne, z których właściciele domów i lokali mieszkalnych zlokalizowanych blisko nowych farm wiatrowych będą otrzymywać co roku wypłaty w gotówce. Tylko, że wartość tych rekompensat będzie 10-krotnie mniejsza niż wartość energii, jaką mieszkańcy gmin mieli dostać jako prosumenci wirtualni.

W piątek, po blisko dwóch miesiącach prac w Sejmie ustawa o inwestycjach w elektrownie wiatrowe zmniejszająca minimalną odległość nowo montowanych turbin od zabudowań mieszkalnych do 500 m z 700 m trafiła do Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, marszałek Senatu. Nie wiadomo, kiedy izba wyższa parlamentu zajmie się rządowym projektem, poprawionym przez posłów. W planie posiedzeń komisji senackich, na razie obejmującym tylko 15 lipca nie ma prac nad tymi przepisami (według ostatniego stanu na 26 czerwca, na godzinę 15.30). Najbliższe 38 posiedzenie Senatu XI kadencji przewidziane jest 16-17 lipca 2025 roku, ale porządku jeszcze obrad nie opublikowano.

Gotówka przez 30 lat zamiast zielonej energii

Zgodnie z projektem przesłanym do Senatu, właściciele nowo wybudowanych farm będą zobowiązani do tworzenia funduszy partypacyjnych, do których będą wpłacać co roku kwotę będącą iloczynem 20 tysięcy złotych i megawatów mocy zainstalowanej wszystkich elektrowni wiatrowych objętych koncesją Urzędu Regulacji Energetyki. Kwota będzie podlegała corocznej waloryzacji średniorocznym wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem z poprzedniego roku kalendarzowego.

Pieniądze zgromadzone na rachunku takiego funduszu mają być przeznaczone na wypłaty dla właścicieli budynków mieszkalnych lub o funkcji mieszanej i lokali mieszkalnych znajdujących w odległości do 1000 metrów od turbin wiatrowych.

Inwestor musi utworzyć taki fundusz nie później niż do czasu wytworzenia po raz pierwszy energii elektrycznej w tej elektrowni, wprowadzenia jej do elektroenergetycznej sieci dystrybucyjnej lub przesyłowej albo linii bezpośredniej (a to oznacza, że przepisy dotyczyć będą również farm budowanych na potrzeby odbiorców przemysłowych, także na ich terenach). Obowiązek zasilania funduszu, i wypłaty zgromadzonych środków beneficjentom trwa do rozbiórki takiej elektrowni, potwierdzonej protokołem, czyli przez 25-30 lat.

Kto napisał poprawkę dla posła Lamczyka?

Poprawkę wprowadzającą fundusz partycypacyjny dla osób, które mieszkają w sąsiedztwie farm zgłosił jeszcze przed drugim czytaniem projektu ustawy w Sejmie poseł Stanisław Lamczyk z Platformy Obywatelskiej.

– Zgłoszona przez mnie poprawka jest bardzo istotna dla społeczności lokalnej na terenie której planowana jest inwestycja związana z budową farmy wiatrowej. Jej celem jest zintegrowanie mieszkańców z inwestycją i z samym inwestorem. To rozwiązanie z powodzeniem funkcjonuje już w innych państwach Unii Europejskiej i przynosi efekty zarówno dla lokalnych społeczności jaki i dla rozwoju energetyki wiatrowej – przekazał Biznes Alert poseł Lamczyk.

Wcześniej na wspólnym posiedzeniu komisji infrastruktury oraz energii, klimatu i aktywów państwowych, zgłaszając poprawkę nie bardzo był w stanie uzasadnić jej wprowadzenie. Miał nawet wyraźny kłopot z jej przeczytaniem. Poseł Lamczyk nie odpowiedział na nasze pytania, czy korzystał z pomocy ekspertów (jakich?) przy przygotowywaniu tych przepisów, albo czy przejął poprawkę jako swoją na przykład od ministerstwa klimatu i środowiska, które było odpowiedzialne za przygotowanie projektu nowelizacji. Także resort klimatu, jak na razie uchyla się od odpowiedzi, czy brał udział w pracach nad poprawkę.

Dopisują, i zmieniają tylko pod kogo?

Treść przepisów wprowadzonych poprawką posła Lamczyka była zmieniana pomiędzy drugim a trzecim czytaniem w Sejmie. Na przykład wartość wypłaty dla jednego beneficjenta ograniczono do 20 tysięcy złotych. Pieniądze otrzyma tylko jeden właściciel danego budynku lub lokalu, i to ten który złoży prawidłowe zgłoszenie, jako pierwszy. Funduszu partycypacyjnego nie będą musieli tworzyć inwestorzy, których farmy uzyskały pozwolenie na użytkowanie przed 1 stycznia 2026 roku. Ustawodawca zapewnił im więc swoiste blisko półroczne vacatio legis.

Za projektem głosowało 231 posłów obecnej koalicji: 144 z Koalicji Obywatelskiej, 23 z Polskiego Stronnictwa Ludowego, 29 z Polska 2050 Szymona Hołowni, 21 z Lewicy, 5 z Razem i jeden niezależny. Przeciw były opozycyjne kluby: Prawo i Sprawiedliwość (170 posłów), Konfederacja (15), Republikanie (4), Konfederacja Korony Polskiej (3). Spośród posłów koalicji rządowej przeciw ustawie głosował Michał Kołodziejczak. Z klubu PiS poparli ją Marek Wesoły i Ireneusz Zyska, były wiceminister klimatu i środowiska, i pełnomocnik rządu do spraw odnawialnych źródeł energii.

Wpłata na fundusz 10 razy mniejsza

Obecna nowelizacja przepisów zmienia ustawę uchwaloną w lutym 2023 roku, a więc za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Poprzedni rząd też chciał liberalizacji przepisów, i odejścia od zasady 10h (10-krotności wysokości wiatraka) zmniejszając minimalną odległość wież elektrowni od zabudowań do 500 metrów, ale po poprawce posła Marka Suskiego wydłużono ten dystans do 700 m. Poprzednia ustawa wprowadziła obowiązek udostępnienia przez 15 lat 10 procent mocy zainstalowanej farmy mieszkańcom gminy, na której terenie miała powstać farma. Obecny rząd przesunął jednak wejście tych przepisów na 20 października 2026 roku.

Teraz przystał na zupełnie nowe rozwiązanie, niekonieczne bardziej korzystne dla mieszkańców. Warto pamiętać, że po wykupieniu udziałów do 2 kW mocy elektrowni mieli oni zostać wirtualnymi prosumentami, którzy energię wyprodukowaną na farmie zlokalizowanej w ich gminie otrzymywaliby potem już za darmo. Wartość takich udziałów szacowana jest przez ekspertów na około 10 tysięcy złotych, a to oznacza, że inwestycja mogła zwrócić się po trzech czterech latach.

W rządowym projekcie przygotowanym przez ministerstwo klimatu i środowiska, referencyjny roczny wolumen wytwarzania energii elektrycznej dla elektrowni wiatrowej określono na 3300 MWh z 1 MW mocy zainstalowanej. 10 procent z tego to 330 MWh, co przy zamrożonej taryfie G wynoszącej obecnie 620 zł brutto dla 1 MWh daje kwotę 204,6 tysiąca złotych. Jest to 10-krotnie więcej niż wynosić będzie wpłata do funduszu partycypacyjnego. W kieszeni inwestorów zostanie więc co najmniej 180 tysięcy złotych przychodów z każdego 1 MW mocy zainstalowanej.

Tomasz Brzeziński


Powiązane artykuły

Prof. Jakub Kupecki, dyrektor Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ). Fot. Ministerstwo przemysłu

Reaktor Maria ma nowego dyrektora. Zaczyna od września

Ministerstwo przemysłu poinformowało, że nowym dyrektorem Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ), sprawującego pieczę nad Reaktorem Maria, będzie prof. Jakub Kupecki....

Orlen pomógł Czechom zerwać z rosyjską ropą

Koncern poinformował, że od marca 2025 roku wszystkie jego rafinerie korzystają z ropy naftowej spoza Rosji. Ostatnia dostawa została zrealizowana...

Austria wydała w 2024 roku 10 miliardów euro na paliwa kopalne

W zeszłym roku do Austrii importowano paliwa kopalne za kwotę 10 miliardów euro. Ropa i gaz pochodziły m.in. z Kazachstanu,...

Udostępnij:

Facebook X X X