Koreańskie KHNP porzuciło projekt drugiej elektrowni jądrowej w Polsce. Jego były pracownik twierdzi, że firma grała na przeczekanie i samoistny koniec porozumienia z Polską, aby chronić wizerunek. W koreańskiej firmie szwankuje nie tylko komunikacja z prasą, która przyspieszyła wieść o rozłące, ale i wymiana informacji z Seulem. – Ambasador nie był informowany o sytuacji – mówi eks-urzędnik KHNP na łamach Biznes Alert.
KHNP, we współpracy z Polską Grupą Energetyczną i firmą ZE PAK Zygmunta Solorza, miało zbudować drugą polską elektrownię jądrową w Pątnowie, dzielnicy Konina. Publiczno-prywatny projekt ma ciągle aktywny list intencyjny, podpisany trójstronnie w październiku 2022 roku. Porozumienie wygasa za nieco ponad miesiąc, ale już teraz wiemy, że nie zostanie przedłużone (mimo opcji 3+1).
– Wycofaliśmy się z naszej działalności w Polsce – poinformował w tym tygodniu szef KHNP Whang Joo-ho.
Czas miał uleczyć rany KHNP
Decyzja ma związek z obecną sytuacją Koreańczyków w Europie i umową ugodową podpisaną z amerykańskim Westinghouse po sporze o technologię reaktorów. Ugoda ze stycznia 2025 roku zabrania KHNP realizacji nowych projektów jądrowych w regionie (z wyjątkiem Czech).
Jak dowiaduje się Biznes Alert, KHNP planowało poczekać z informacją o wyjściu z Polski do momentu wygaśnięcia listu intencyjnego, aby “zminimalizować koszty wizerunkowe”.
– Bez doniesień koreańskich mediów na temat sytuacji KHNP, centrala w Gyeongju nadal czekałaby do wygaśnięcia umowy, nie wydając żadnego publicznego oświadczenia – mówi były pracownik biura KHNP w Warszawie.
Konflikt na linii KHNP-Seul?
Rozmówca Biznes Alert wskazuje, że w ostatnich miesiącach jego pracy relacje na linii KHNP-Seul pozostawiały wiele do życzenia. Brakowało wymiany informacji o stanie projektu elektrowni w Polsce. KHNP miało nie informować ambasady o szczegółach sytuacji i planach wyjścia.
O problemach przedsięwzięcia miał nie wiedzieć poprzedni ambasador Korei w Polsce Hoonmin Lim. Od kilku tygodni tę funkcję pełni nowo mianowany ambasador J.E. Jun Jolu Tae.
– Ambasada Korei do tej pory nie została poinformowana o szczegółach tej sytuacji, a nasz ambasador również może być niezadowolony z niewłaściwych działań KHNP – zaznacza eks-urzędnik koreańskiej firmy.
O wadze roli ambasady przy tego typu projektach może świadczyć osoba Marka Brzezińskiego, ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce w latach 2022–2025. W trakcie swojej kadencji brał on czynny udział w rozmowach z konsorcjum Bechtel-Westinghouse, realizującym projekt pierwszej elektrowni jądrowej na Pomorzu. Pomagał przy podpisywaniu umów projektowych, za każdym razem wskazując, że współpraca polsko-amerykańska to ważny punkt w bezpieczeństwie energetycznym regionu. Koreańscy ambasadorzy nie zaznaczyli swojej obecności przy projekcie w Koninie i już tego nie zrobią. Być może nie dostali odpowiedniej szansy od KHNP.
Nie otrzymali jej również wszyscy ci, którzy chcieli dowiedzieć się czegoś więcej o działaniach Koreańczyków w Polsce. Przez prawie dwa lata obecności na ul. Twardej, pracownicy placówki otrzymywali konkretne instrukcje z centrali w Seulu, aby w żadnym przypadku nie odpowiadać na pytania. – Mamy instrukcje, aby powstrzymać się od odpowiedzi – tak zazwyczaj brzmiały wiadomości zwrotne. Ten fakt kłóci się ze słowami prezesa Whang Joo-ho o “owocnej i transparentnej współpracy”. Tej, jak wiemy, na razie nie będzie.
Jędrzej Stachura