icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Sikora: Zablokować Nord Stream nowymi sankcjami

KOMENTARZ

Dr Andrzej Sikora

Prezes Instytutu Studiów Energetycznych

Nikt już dziś nie chce pamiętać, że pierwsze rozmowy dotyczące realizacji projektu gazowego NEGP (tak się wtedy nazywał obecny Nord Stream) związanego z dostawami gazu przez Rosjan podjęto jeszcze w 1993 r.

Jedna z pierwszych koncepcji przewidywała przeciągnięcie gazociągu od złóż Sztokman do Finlandii, a następnie do Niemiec. Strategicznym partnerem Rosjan mieli być wówczas Finowie, tj. fińska spółka Fortum. Studia wykonalności rozpoczęto w 1997 r., porozumienie w sprawie kontynuacji prac podpisano w grudniu 2000 r., a w 2002 r. Unia Europejska nadała projektowi status sieci transeuropejskiej. Jednakże w marcu 2004 r. realizacja projektu została poważnie zakłócona decyzją Rosji dotyczącą wykorzystania gazu ze złoża Sztokmana do eksportu gazu LNG. Problemy związane z określeniem kierunków wykorzystania złóż i przeznaczeniem surowców spowodowały wycofanie się Finów w 2004 roku.

Projekt został podjęty przez spółki niemieckie, m.in. przez E.ON. Tym razem gazociąg miał być skierowany do wybrzeży Zatoki Fińskiej, a następnie po dnie Bałtyku – do Niemiec.  (R.L. Larsson, Sweden and the NEGP: A Pilot Study of the North European Gas Pipeline and Sweden’s Dependence or Russian Energy, Stockholm 2006, FOI, s. 16–29 www.foi.se/ReportFiles/foir_1984.pdf ).

Ale właśnie wcześniej, w 1993 r. Polska świętowała sukces wyprowadzenia wojsk sowieckich  – 17 września 1993 roku. I budowaliśmy na krzywdzie Słowaków Gazociąg Jamalski… W czasie negocjacji akcesyjnych do UE, Polska nie podnosiła strategicznych kwestii dostaw gazu ziemnego, ani budowy infrastruktury krytycznej – gazoportu – (Ktoś pamięta zaangażowanie Polimeksu / Petrochemii Płock i Konrada Jaskóły?) gazociągu Baltic Pipe…

A Rosjanie konsekwentnie w 2005r. zaprosili na szefa projektu, dziś prezesa zarządu Nord Stream AG byłego kanclerza Niemiec, Gerharda Schroedera. Początkowo mówiono o czterech nitkach, ale zbyt wysokie koszty i brak zamówień na dodatkowy gaz z Rosji zredukował pomysł do dwóch (Nord Stream). Później w grudniu 2011 roku Szef Gazpromu Aleksiej Miller powiedział w Petersburgu, że „w najbliższym czasie rozpocznie się opracowywanie dokumentacji dotyczącej kosztów i korzyści płynących z ułożenia trzeciej i czwartej nitki Gazociągu Północnego. To pozwoliłoby transportować tym gazociągiem 110 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie”. Wtedy nikt tego nie brał na poważnie. A dziś ostro walczymy, że to projekt antyunijny, że niweczy plany dywersyfikacji dostaw gazu na rynek europejski… Znowu obudziliśmy się z ręką gdzieś tam…

W mojej opinii dziś odrzucenie projektu Nord Stream 2 nie jest w ogóle możliwe w świetle prawodawstwa UE – nie ma tu  żadnej analogii z South Stream, który jednak w znacznej części miał przebiegać po terytorium krajów członkowskich UE z wyłączeniem spod unijnej jurysdykcji  – takie było wtedy żądanie Rosjan.

Jest jednak jeszcze ciągle kwestia sankcji wobec Rosji i agresywnego zachowania „Niedźwiedzia”. Brakuje mi takiego polityka w Unii, w Polsce, jak prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, który w związku z dwoma przypadkami naruszeń tureckiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie lotnictwo powiedział, że Moskwa powinna się liczyć z możliwością, że Ankara poszuka innych źródeł dostaw gazu. Ileż razy Rosjanie latali lub latają nad Pribałtyką (specjalnie używam tego określenia), nad Szwecją i Wielką Brytanią… a my ( tj. Unia Europejska) nic. A my siedzimy w Brukseli, jak w zaklętym kręgu, w poprawności politycznej i wszechwładnym konsensusie.

KOMENTARZ

Dr Andrzej Sikora

Prezes Instytutu Studiów Energetycznych

Nikt już dziś nie chce pamiętać, że pierwsze rozmowy dotyczące realizacji projektu gazowego NEGP (tak się wtedy nazywał obecny Nord Stream) związanego z dostawami gazu przez Rosjan podjęto jeszcze w 1993 r.

Jedna z pierwszych koncepcji przewidywała przeciągnięcie gazociągu od złóż Sztokman do Finlandii, a następnie do Niemiec. Strategicznym partnerem Rosjan mieli być wówczas Finowie, tj. fińska spółka Fortum. Studia wykonalności rozpoczęto w 1997 r., porozumienie w sprawie kontynuacji prac podpisano w grudniu 2000 r., a w 2002 r. Unia Europejska nadała projektowi status sieci transeuropejskiej. Jednakże w marcu 2004 r. realizacja projektu została poważnie zakłócona decyzją Rosji dotyczącą wykorzystania gazu ze złoża Sztokmana do eksportu gazu LNG. Problemy związane z określeniem kierunków wykorzystania złóż i przeznaczeniem surowców spowodowały wycofanie się Finów w 2004 roku.

Projekt został podjęty przez spółki niemieckie, m.in. przez E.ON. Tym razem gazociąg miał być skierowany do wybrzeży Zatoki Fińskiej, a następnie po dnie Bałtyku – do Niemiec.  (R.L. Larsson, Sweden and the NEGP: A Pilot Study of the North European Gas Pipeline and Sweden’s Dependence or Russian Energy, Stockholm 2006, FOI, s. 16–29 www.foi.se/ReportFiles/foir_1984.pdf ).

Ale właśnie wcześniej, w 1993 r. Polska świętowała sukces wyprowadzenia wojsk sowieckich  – 17 września 1993 roku. I budowaliśmy na krzywdzie Słowaków Gazociąg Jamalski… W czasie negocjacji akcesyjnych do UE, Polska nie podnosiła strategicznych kwestii dostaw gazu ziemnego, ani budowy infrastruktury krytycznej – gazoportu – (Ktoś pamięta zaangażowanie Polimeksu / Petrochemii Płock i Konrada Jaskóły?) gazociągu Baltic Pipe…

A Rosjanie konsekwentnie w 2005r. zaprosili na szefa projektu, dziś prezesa zarządu Nord Stream AG byłego kanclerza Niemiec, Gerharda Schroedera. Początkowo mówiono o czterech nitkach, ale zbyt wysokie koszty i brak zamówień na dodatkowy gaz z Rosji zredukował pomysł do dwóch (Nord Stream). Później w grudniu 2011 roku Szef Gazpromu Aleksiej Miller powiedział w Petersburgu, że „w najbliższym czasie rozpocznie się opracowywanie dokumentacji dotyczącej kosztów i korzyści płynących z ułożenia trzeciej i czwartej nitki Gazociągu Północnego. To pozwoliłoby transportować tym gazociągiem 110 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie”. Wtedy nikt tego nie brał na poważnie. A dziś ostro walczymy, że to projekt antyunijny, że niweczy plany dywersyfikacji dostaw gazu na rynek europejski… Znowu obudziliśmy się z ręką gdzieś tam…

W mojej opinii dziś odrzucenie projektu Nord Stream 2 nie jest w ogóle możliwe w świetle prawodawstwa UE – nie ma tu  żadnej analogii z South Stream, który jednak w znacznej części miał przebiegać po terytorium krajów członkowskich UE z wyłączeniem spod unijnej jurysdykcji  – takie było wtedy żądanie Rosjan.

Jest jednak jeszcze ciągle kwestia sankcji wobec Rosji i agresywnego zachowania „Niedźwiedzia”. Brakuje mi takiego polityka w Unii, w Polsce, jak prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, który w związku z dwoma przypadkami naruszeń tureckiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie lotnictwo powiedział, że Moskwa powinna się liczyć z możliwością, że Ankara poszuka innych źródeł dostaw gazu. Ileż razy Rosjanie latali lub latają nad Pribałtyką (specjalnie używam tego określenia), nad Szwecją i Wielką Brytanią… a my ( tj. Unia Europejska) nic. A my siedzimy w Brukseli, jak w zaklętym kręgu, w poprawności politycznej i wszechwładnym konsensusie.

Najnowsze artykuły