– Decydując się na transformację energetyczną Niemcy wyznaczyły sobie ambitne cele. Postanowiły chronić jednocześnie klimat, zmniejszyć emisję dwutlenku węgla i sięgnąć śmielej po energie odnawialne – pisze Deutsche Welle.
Tym ambitnym celem jest z pewnością chęć ograniczenia emisji dwutlenku węgla w porównaniu z 1990 r. aż o 80-95 proc. do roku 2050. Najwięcej trującego gazu powstaje przy produkcji energii elektrycznej. Jak na razie, do 2010 r. plan udało się wykonać w 24 proc, bo o tyle w ciągu 20 lat spadła emisja gazów cieplarnianych. W 2020 r. ma to być już 40 proc.
Naukowcy z Instytutu Fraunhofera Solarnych Systemów Energetycznych (ISE) przedstawili ostatnio swoje wnioski. Według nich powinno się znacznie rozbudować energetykę wiatrową i słoneczną, przy jednoczesnym zwróceniu większej uwagi na postęp techniczny w ciepłownictwie i metody docieplania budynków. „Dużo miejsca w tych badaniach zajmowały także nowe rodzaje napędów w transporcie oraz technologie magazynowania energii” – pisze DW.
„Ponieważ wiatr nie zawsze wieje, a słońce nie zawsze świeci, naukowcy z Instytutu Fraunhofera zalecają szersze niż do tej pory stosowanie pomp i akumulatorów ciepła, baterii akumulatorów oraz przejście na paliwa syntetyczne” – czytamy w serwisie.
Badacze wskazują też, że nowe sposoby zasilania mogą przynieść oszczędności finansowe, ale import gazu i ropy, chociaż mocno ograniczony (o 75 proc.) i tak będzie konieczny.
Źródło: Deutsche Welle