(Montel/Wojciech Jakóbik/Teresa Wójcik)
Dyskusja o reformie unijnej polityki klimatycznej zmierza w kierunku niekorzystnym dla Polski i krajów o energochłonnych gospodarkach.
Według agencji Montel debata o reformie systemu handlu emisjami (ETS) w Unii Europejskiej może przeciągnąć się do 2017 roku. Dyskusja na temat tego, jak ma wyglądać nowy mechanizm Rezerwy Stabilności Rynkowej (Market Stability Reserve – MSR) po 2020 roku zatrzymała się na kwestii udziału sektora prywatnego w kontrybucjach.
Cytowany przez Montel przedstawiciel ministerstwa środowiska Niemiec Franzjosef Schafhausen, który jest w resorcie odpowiedzialny za ochronę klimatu, ocenił, że nie będzie owoców wspomnianej dyskusji w tym roku.
– Omawiamy nie tylko ETS, ale także rzeczy, które muszą się wydarzyć w sektorze prywatnym – powiedział Niemiec. – Sektory transportowe, mieszkaniowe i rolnicze muszą także ponieść część ciężaru obniżania emisji gazów cieplarnianych – dodał.
Z kolei eurodeputowany Ian Duncan z Wielkiej Brytanii, mówił na początku tego roku, że przed jego końcem dojdzie do głosowania nad reformą ETS w Parlamencie Europejskim. Zdaniem Schafhausena tylko „całościowa” zmiana i rozciągnięcie podziału obciążeń na nowe sektory, znajdujące się obecnie poza ETS pozwoli na realną poprawę funkcjonowania mechanizmu.
– Zaanonsowana już reforma ETS, której celem jest wykreowanie wyższej ceny uprawnień, zdecyduje o kosztach wytwarzania energii elektrycznej z paliw kopalnych, a także o obciążeniach dla innych przemysłów objętych systemem, m.in. hutniczego, cementowego, papierniczego – przypomniała na łamach BiznesAlert.pl Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. – Przedmiotem negocjacji na forum UE będzie też redukcja gazów cieplarnianych w sektorach non-ETS. Już dziś te sprawy wymagają znacznie większej uwagi i przemyślanej strategii – podkreśliła nasza rozmówczyni.
Szwedzi za przyspieszeniem
Po osiągniętym porozumieniu na szczycie klimatycznym w Paryżu (COP21) musimy przejść od słów do czynów na rzecz ratowania klimatu – twierdzą szwedzcy działacze, podkreślając, że UE potrzebne jest bezwarunkowe przyspieszenie. Szwedzcy Socjaldemokraci i Zieloni są głęboko zaangażowani w obecne prace w Parlamencie Europejskim na rzecz zreformowania systemu handlu emisjami (ETS). Dobrze funkcjonujący system ETS jest silnym sygnałem dla świata, że Unia Europejska poważnie rozpoczęła dekarbonizację. ETS to system, którym objęte przedsiębiorstwa są zobowiązane do wykupywania pozwoleń na emisję CO2. Reforma ETS zakłada stworzenie rezerwy stabilizującej rynek (MSR), czyli mechanizmu wycofywania z obrotu określonej ilości uprawnień w celu podwyższenia ich ceny i zwiększenia presji na firmy.
Szwedzi nie mają wątpliwości, że obecny system handlu emisjami wymaga poprawy. Ich zdaniem istnieje zbyt wiele wyjątków w przepisach i dlatego zbyt wiele firm unika płatności za emisję, a nawet może zarabiać znaczne środki na sprzedaży swoich uprawnień. Konieczna jest reforma ETS eliminująca te patologie – przekonują politycy.
Szwecja będzie dążyć do takiej reformy. W tym celu:
- będzie promować inwestycje klimatyczne,
- zapewni likwidację darmowych emisji.
- ETS będą wykorzystywane w celu tworzenia funduszy wsparcia OZE.
- ETS powinny być głównym narzędziem UE do osiągnięcia celu, jakim jest ograniczenie emisji o 40 procent do roku 2030.
- Międzynarodowy transport lotniczy i morski muszą ponieść swój część kosztów ocieplenia klimatu.
System ETS powinien dawać korzyści tym krajom i firmom, które znajdują się w czołówce efektywności energetycznej i zachęcają inne do ratowania klimatu.
Czwórka Szwedów wzywa do aktywnej współpracy w Parlamencie Europejskim i w Radzie Europejskiej, aby pokazać, że Szwecja i Europa są poważnie zaangażowane w walkę ze zmianami klimatycznymi.
Więcej: Rozwiązania KE dla rynku energii mogą zaszkodzić Polakom (ROZMOWA)