KOMENTARZ
Bartosz Bieliszczuk
Współpracownik BiznesAlert.pl
W ostatnim czasie można zaobserwować konsekwentną politykę Rosji w podważaniu wiarygodności Ukrainy, która wprawdzie zaprzestała importu rosyjskiego gazu, ale pozostaje kluczowym krajem tranzytowym. Cel Moskwy wydaje się być taki sam jak przez ostatnie lata: skłonienie Europy do wspólnej budowy bezpośrednich gazociągów.
Pod koniec października stały przedstawiciel Rosji przy UE, Władimir Czyżow (ten sam, który kilka lat temu chwalił się, że rosyjskie embargo na mięso doprowadziło do upadku rządu PiS-u) wyraził obawy, że w czasie zimy Ukraina może kraść rosyjski gaz przesyłany dla Europy. Wyraził też nadzieję, że ówczesna wizyta Marosa Szefcovica (wiceprzewodniczący KE ds. unii energetycznej) w Kijowie zapobiegnie takiemu scenariuszowi.
Czyżowowi sekundował rosyjski minister energii, Aleksander Nowak, według którego Ukrainie w sezonie zimowym może zabraknąć ok. 2 mld m3 gazu. Z kolei wiceszef Gazpromu, Aleksander Miedwiediew, na początku listopada określił ryzyko wystąpienia zakłóceń w tranzycie jako „bardzo wysokie”, jednak mówił już o 3 mld m3 deficytu gazu Ukrainy. Miedwiediew dodał, że żadne „strony trzecie” nie są potrzebne dla rozwiązania konfliktu – wystarczy przedpłata. Było to jasne odwołanie do prób mediacji Szefcovica.
Do akcji wkroczył też sam Władimir Putin. Pod koniec października powiedział, że wznowienie dostaw gazu na Ukrainę jest możliwe w każdej chwili, jeśli tylko Kijów zgodzi się na opłacenie z góry dostaw surowca. Nie był to jedyny przejaw „dobrej woli” Putina–Kreml poinformował, że prezydent polecił wspomóc ukraińskie miasto Geniczesk (leżące u wybrzeży Morza Azowskiego niedaleko Krymu) dostawami gazu. Informacja ta została zdementowana przez Ukrainę.
Z kolei w połowie listopada Putin w rozmowie telefonicznej z Angelą Merkel ostrzegł, że Ukraina może spróbować ukraść gaz przeznaczony dla Europy. W tym samym czasie ukraiński Ukrtransgaz alarmował o złamaniu przez Rosję porozumień ws. tranzytu – ciśnienie w gazociągach rosyjskich prowadzących na Ukrainę spadło.
Moment, w którym następuje rosyjska „ofensywa” nie jest przypadkowy. Jednym z oczywistych czynników jest nadchodząca zima. Po drugie, powyższe wypowiedzi następują po miesiącach starań Unii Europejskiej (M. Szefcovica) o mediacje gazowe pomiędzy Rosją a Ukrainą. Szefcovic odwiedził Ukrainę we wrześniu, a planowana na połowę października wizyta w Rosji została przełożona „na listopad” (wciąż nie widnieje ona jednak na oficjalnej liście wizyt planowanych przez Szefcovica). Wspomniany W. Czyżow stwierdził wówczas, że KE nie była gotowa do porozumienia ws. kwestii które miałyby być dyskutowane w Moskwie. Warto przy tym odnotować, że szefowa unijnej dyplomacji, Federica Mogherini zapewniła, że UE chce utrzymać rolę Ukrainy jako państwa tranzytowego.
Wcześniejsze wypowiedzi Miedwiediewa, Putina oraz odwołanie wizyty Sefcovica wskazują, iż Rosja wywierała presję, by kwestie gazu rozwiązać z Ukrainą na płaszczyźnie bilateralnej. Dzieje się to w czasie, gdy tranzyt gazu przez Ukrainę wzrósł w tym roku (do października) do 65,3 mld m3 (wzrost o 20% r/r). Wstrzymanie dostaw takich ilości gazu do Europy jest nierealne – jakie zatem są cele Gazpromu?
Najbardziej oczywisty z nich to podważenie reputacji Ukrainy. Dzieje się to w momencie, kiedy wdraża ona europejskie regulacje energetyczne (np. decyzja o wydzieleniu operatora systemu przesyłowego) oraz otrzymuje z zachodu miliony dol. pożyczek. Gwoli uczciwości warto dodać, sam Kijów w ostatnim czasie także pomógł Rosji w budowaniu czarnego pijaru na Zachodzie – vide próba przejęcia przez rząd bezpośredniej kontroli nad Ukrtransgazem (co jest sprzeczne z unijnymi regulacjami rynkowymi).
Wydaje się, że Moskwa chce wymusić na Europie zgodę na któryś z planowanych projektów – Nord Stream 2 bądź odnogę Turkish Stream prowadząca do Europy. Ostatnia decyzja KE o zezwoleniu na ew. przyznanie dodatkowych mocy gazociągu OPAL Gazpromowi to dla Kremla bardzo dobra wiadomość. Wkrótce mają ruszyć też prace inżynieryjne powiększające zdolności przesyłowe Nord Streamu o 5 mld m3 gazu rocznie. Jednak wykorzystanie w 100% nawet powiększonych mocy Nord Streamu oraz większe wykorzystanie OPAL-u to jednak wciąż za mało – bez nowych gazociągów do Europy Kreml skazany jest na Ukrainę.