– Podczas konferencji prasowej 19 maja, Minister Energii, Krzysztof Tchórzewski, ogłosił zakup polskich aktywów EDF przez Polską Grupę Energetyczną (PGE). Umowa warunkowa ma wartość 4,5 mld zł i ma zostać sfinalizowana na początku 2018 roku – pisze Magdalena Kuffel, współpracowniczka BiznesAlert.pl.
Dzięki zakupowi 8 elektrociepłowni od EDF, PGE z pewnością umocni swoją pozycję na rynku, co jednak będzie miało swoją cenę – i to nie małą. Pomimo wcześniejszych konsultacji, żadna z wiodących firm energetycznych nie zdecydowała się na współudział w zakupie, po czym PGE zdecydowało się na samodzielne finansowanie transakcji. W ubiegłym tygodniu, spółka ogłosiła zawieszenie wypłaty dywidend na okres 3 lat, co spowodowało, jak zauważa Gazeta Wyborcza, natychmiastowy spadek kursu akcji PGE na giełdzie.
Thomson Reuters zwraca uwagę, że PGE oprócz kapitału transakcyjnego, musi również pamiętać o wydatku rzędu 600/700 milionów złotych na konieczną modernizację zakupionych aktywów, w ramach ostatnich, zaostrzonych wymogów Unii Europejskiej odnośnie zanieczyszczenia powietrza. Mimo, że to bardzo wysoka kwota, w perspektywie długoterminowej to raczej konieczna inwestycja związana z eksploatacją elektrociepłowni, a nie koszt. Zakupione aktywa mają w dalszym ciągu długi czas produkcji przed sobą, który nie tylko wygeneruje stałe zyski, ale również pozwolił PGE na umocnienie pozycji na rynku.
Międzynarodowi analitycy mówią o polsko-francuskiej transakcji przede wszystkim w świetle zmiany polityki energetycznej Francji, w związku z nowymi wyborami prezydenckimi, jak również w odniesieniu do elektrowni jądrowej Hinkley Point w Wielkiej Brytanii. Konstrukcja elektrowni stoi w tej chwili pod znakiem zapytania i mówi się, że sprzedaż aktywów w Polsce miała być jednym ze źródeł finansowania projektu na wyspach. Pod ubiegłorocznych problemach związanych z sektorem jądrowym we Francji, który spowodował „jeden z największych kryzysów sektora”, EDF musi myśleć o swojej płynności finansowej bardziej zachowawczo niż dotychczas.
Na przełomie 2016 i 2017 roku, 20 z 58 reaktorów jądrowych zostało tymczasowo wyłączonych z obiegu, nie tylko sprawiając, iż dostawy prądu były niestabilne ale również bardzo kosztowne (Francja pokrywa 75 % swojego zapotrzebowania energią atomową), ze względu na konieczny import od państw ościennych. Aby „załatać dziury”, w 2016 roku EDF zmieniło swój plan wypłacania dywidend, zaoszczędzając nawet 1,8 miliarda euro (dywidendy zostaną wypłacone w formie akcji zamiast gotówki). Sprzedaż polskich elektrowni może przynieść zastrzyk gotówki i pomóc w opłaceniu wyższych kosztów francuskiego bezpieczeństwa energetycznego, ale również, jak powiedzieliśmy, dofinansowanie projektu w Wielkiej Brytanii. Brytyjska spółka EDF radzi sobie w tej chwili znacznie lepiej niż „spółka matka”.
To kolejna sprzedaż aktywów energetycznych zagranicznych firm w Polsce. W grudniu 2016 roku, ENEA podpisała umowę zakupu Elektrowni Połaniec (składającego się z 7 bloków węglowych i jednego spalania biomasy o mocy 1,9 GW) od francuskiej spółki ENGIE.
Z pewnością taki przebieg wydarzeń jest na rękę polskiemu rządowi, szczególnie jeśli chodzi o zaangażowanie francuskich firm energetycznych na naszym rynku. Macron, jeszcze jako minister gospodarki, był znany ze swoich pro-ekologicznych poglądów, co nie zmieniło się po wyborze na prezydenta. Nowa głowa państwa widzi Francję jako kraj inwestujący w energię odnawialną, walczącą z globalnym ociepleniem i ograniczający zużycie węgla. Aktywa węglowe największej francuskiej firmy energetycznej EDF (w której większość udziałów – ponad 83 % – ma rząd), faktycznie nie wpisują się w ten obraz.
Polski rząd mówi o transakcji przede wszystkim mając na uwadze zwiększające się zapotrzebowanie kraju na energię elektryczną i strategiczne znaczenie zakupu elektrociepłowni dla polskiego sektora energetycznego (niektóre źródła mówią nawet o „repolonizacji sektora wytwórczego”). Z mojego punktu widzenia, sprawa wygląda trochę inaczej. Zakupione elektrociepłownie były integralną częścią systemu również przed transakcją, nie widzę więc związku ze zwiększonym bezpieczeństwem energetycznym po przejęciu aktywów przez PGE. Zdaję sobie jednak sprawę, iż potencjalne inwestycje oraz zarządzenie aktywami stanie się łatwiejsze, od momentu kiedy staną się własnością polskiej firmy, w ponad 57% zarządzanej przez Skarb Państwa.