KOMENTARZ
Izabela Albrycht,
prezes Instytutu Kościuszki
Po fali medialnego i politycznego zainteresowania backloadingiem z połowy br., wyniki dzisiejszego głosowania plenarnego w Parlamencie Europejskim wyrażającego zgodę na zamrożenie 900 mln uprawnień do emisji CO2 z rynku, nie wzbudzają już takich emocji.
Tymczasem kilka godzin temu Polska przegrała ważną bitwę w Parlamencie Europejskim, w sprawie polityki klimatycznej i mamy wielkie powody do niepokoju. Podczas gdy Komisja Europejska triumfuje i zapowiada już w styczniu przedstawienie kolejnych propozycji legislacyjnych dotyczących reformy systemu handlu emisjami (ETS) oraz nowych celów redukcji emisji CO2 do 2030 r, które będą zagrożeniem dla polskiej energetyki i gospodarki, w Polsce nie jest prowadzona debata o tym jak zablokować radykalizację polityki klimatycznej w UE.
Parlament Europejski na sesji plenarnej w Strasburgu stosunkiem głosów 385 za, 284 przeciwko i 24 wstrzymujących się poparł sprawozdanie szefa Komisji ENVI Matthiasa Groote ws. wprowadzenia backloadingu. Backloading jest odgórną interwencją Komisji Europejskiej w mechanizm, który w założeniu miał mieć charakter „wolnorynkowy”. Ręczne stresowanie systemem doprowadzi do
wzrostu cen zakupu uprawnień do emisji CO2. To uderzy przede wszystkim w konwencjonalną energetykę generującą prąd w oparciu o węgiel. W Polsce udział energetyki węglowej wynosi aż 89 %. Zamiar sztucznego sterowania rynkiem uprawnień już dziś doprowadził do wstrzymania w Europie inwestycji w energetyce i niekorzystnie wpływa na bezpieczeństwo energetyczne wielu krajów unijnych.
Wynik głosowania w PE jest kolejnym politycznym sygnałem dla Komisji Europejskiej aby finalizować prace nad tzw. pakietem energetyczno-klimatycznym 2.0, na który składać się będą nowe cele redukcji emisji CO2 do 2030 roku, nowe cele OZE, nowelizacja Dyrektywy CCS i Dyrektywy ETS. Zgoda polityczna na ten kierunek działań potwierdzona została podczas Rady Europejskiej w maju
br. Jak czytamy w jej Konkluzjach, Rada wzywa do stworzenia „należycie funkcjonującego rynku CO2 i przewidywalnej ramowej polityki energetyczno-klimatycznej po roku 2020” i z „zadowoleniem przyjmuje Zieloną Księgę Komisji Europejskiej dotyczącą ram polityki w zakresie klimatu i energii do 2030 r.” Kwestia backloadingu pokazuje także polityczną wolę Parlamentu Europejskiego aby radykalizować klimatyczny kurs. „Zielone” intencje Komisji Europejskiej są z kolei znane od dawna.
Teraz batalia dotycząca backloadingu przeniesie się na szczebel rządowy, na szczycie Rady Europejskiej, który zaplanowany jest na 19 grudnia 2013 r., Polska z dużym prawdopodobieństwem finalnie przegra tę ważną dla naszej gospodarki i energetyki batalię. Polskiemu rządowi nie uda się zgromadzić mniejszości blokującej, która pokaże czerwone światło tym rozwiązaniom i skutecznie powstrzymać backlodingu. Konieczne jest jednak zatrzymanie politycznego proces dochodzenia do pakietu energetyczno-klimatycznego 2.0., który jeszcze bardziej utrudni sytuację polskiej elektroenergetyki. Polski rząd musi sprostać zadaniu i obronić polską gospodarkę oraz obywateli przed krzywdzącymi rozwiązaniami. Premier Tusk powinien stanąć na czele koalicji państw, która dążyć będzie do racjonalnej i prorozwojowej polityki energetycznej UE, takiej która zgodna by była z modelami ich rozwoju gospodarczego, z posiadanymi zasobami energetycznymi i zmierzałaby do zwiększenia konkurencyjności ich gospodarek. W przeciwnym razie polityka klimatyczna UE sprawi, że recesja w gospodarce europejskiej się pogłębi i nastąpi exodus produkcyjny do USA, gdzie tańsze są zarówno surowce energetyczne jak i prąd.
Kompozycja nowej Komisji Europejskiej w roku 2014 oraz ustalenie jej programu i celów jest doskonałym momentem aby przeprowadzić polityczną ofensywę. Polska nie może zgodzić się na poparcie żadnego „prozielonego” składu Komisji Europejskiej, który w dalszym ciągu będzie podejmował inicjatywy legislacyjne zamierzające do łamania traktatów unijnych, jasno mówiących, że kraje członkowskie mają prawo do wybierania sobie takiego miksu energetycznego, jaki jest dla nich najbardziej korzystny. Zapis ten jest obecnie martwy. To, co od lat robi aktualna Komisja Europejska, to wymuszanie zmiany miksu energetycznego wskutek nacisku lobby i interesariuszy zielonego biznesu. Ich cele są różne od celów wielu krajów UE i są niekorzystne dla gospodarki polskiej i unijnej. Dlatego skuteczny sprzeciw wobec dekarbonizacji polskiej gospodarki powinien głośno wybrzmieć na forum Unii Europejskiej już na początku 2014 r.