Bezpieczeństwo

Analityk OSW dla Biznes Alert: Drony wbiły wojnę na Ukrainie w ziemię

Ukraina wojna

Ukraińska 24 Brygada Zmechanizowana pod Donieckiem/ Fot: PAP / EPA.

“Z wojskowego punktu widzenia, zmiana charakteru działań zbrojnych na Ukrainie w najbliższych miesiącach jest mało prawdopodobna; wojna pozycyjna będzie trwać” – mówi w rozmowie z Biznes Alert ekspert ds. wojskowości warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia (OSW), Andrzej Wilk – “Elementy nowoczesne – drony – zadecydowały o wbiciu tej wojny w ziemię” – dodaje ekspert.

„Nie należy zanadto spodziewać się zmian na froncie. Ani pod względem charakteru prowadzonych działań, jak również strony przeważającej na tym etapie, którą jest Rosja” – mówi ekspert.

„Jeśli chodzi o prowadzone działania, to już mniej więcej od drugiego miesiąca tej wojny przybrały one charakter pozycyjny. Wielu ekspertów porównuje to z I wojną światową, zauważając, że mamy do czynienia z wojną przeszłości” – podkreśla Andrzej Wilk. 

Klasyczna ofensywa oznacza morze ofiar

Paradoksalnie, jak zauważa, to jednak elementy nowoczesne – drony – zadecydowały o „wbiciu tej wojny w ziemię”.

„Od rozpoznania najniższego szczebla, po rozpoznanie satelitarne obie strony doskonale wszystko wiedzą o swoich ruchach. Jakakolwiek próba przygotowania klasycznej ofensywy i wyprowadzenia działań manewrowych wiąże się z kolosalnymi stratami, bo przeciwnik zdąży się do tego przygotować. Rosjanie odczuli to w pierwszej fazie wojny. Ukraińcy – latem ubiegłego roku” – przypomina analityk OSW.

Jak wyjaśnia, strony konfliktu próbują zatem „budować element zaskoczenia na jak najniższym poziomie”. 

„Polega to na tym, że ten kto ma przewagę ogniową – w artylerii, lotnictwie taktycznym – stara się się zniszczyć pozycje umocnione przeciwnika i dopiero wtedy kilku-, góra kilkunastoosobowe drużyny piechoty po części ze wsparciem dronów, podchodzą pod te pozycje” – tłumaczy.

Zastrzega jednocześnie, by nie wyobrażać sobie, że +wojna pozycyjna+ oznacza brak przesunięć. „Paradoksalnie – jak na wojnę pozycyjną – postępuje ona dosyć szybko. Są to przesunięcia od kilkuset metrów do kilku kilometrów na dobę po stronie rosyjskiej. Na większości kierunków sytuacja Ukraińców jest co najmniej skomplikowana” – ocenia ekspert. 

Jest to skutek kilku czynników. Po pierwszej fazie wojny Rosjanie dążą do osiągnięcia względnej równowagi liczebnej. 

„Latem 2022 r. znajdowali się w głębokich opałach. Mieli 150 tys. żołnierzy nie chcieli tego zmieniać. Natomiast Ukraińcy zmobilizowali milion ludzi chętnych do walki i zasypali agresora masą. Rosja miała do wyboru, albo uznać, że ilość jest jakością, albo podwinąć ogon i przegrać wojnę” – zaznacza Andrzej Wilk.

„W tej chwili, z szacunkowych danych wynika, że Rosjanie mają na Ukrainie około 500 tys. żołnierzy. Ostatnie dane nt. liczebności wojsk ukraińskich sprzed roku to 880 tys.” – dodaje, podkreślając, że Ukraińcy mają duże problemy z uzupełnieniem stanów jednostek. 

Nadwątlone morale

„Poważnym problemem jest słabnięcie morale. Dwa lata temu Ukraińcy bardzo ochoczo wstępowali w szeregi sił zbrojnych, teraz ochoczo starają się uniknąć wysłania na front. Powód? Zwyczajne zmęczenie oraz konstatacja, że w sumie w ich państwie nic się zmieniło na lepsze. Podczas gdy część przelewa krew dla ojczyzny, to inni nie dość, że nie walczą – uchylają się – to jeszcze cynicznie zarabiają na tej wojnie. Co więcej, niejednokrotnie zarabiają na tych, którzy walczą – np. rozkradają i handlują pomocą z Zachodu” – tłumaczy ekspert OSW.

Kolejnym czynnikiem decydującym o takiej a nie innej sytuacji są finanse i pomoc wojskowa.

Rosjanie nadal mają pieniądze na tę wojnę. Sankcje na pewno uderzają w ich gospodarkę, ale nie wywierają większego wpływu na szeroko pojęty sektor wojskowy. Nadal np. kontynuowane są programy zbrojeniowe w marynarce wojennej, co z punktu widzenia toczonej wojny jest zupełnie niepotrzebne” – podkreśla Wilk. 

„Tymczasem Ukraina jest zaledwie utrzymywana na kroplówce, bez widoków na światełko w tunelu chociażby w postaci jakichś symbolicznych gestów, których Rosjanie bardzo nie lubią” – zaznacza.

Obrońcy pokoju marzą o biznesie z Rosją

Kolejnym czynnikiem działającym na korzyść Rosji jest – zdaniem analityka – wciąż silne, działające ponad granicami i podziałami politycznymi w Europie stronnictwo prorosyjskie, które kreuje się na „obrońców pokoju”.

„Są to środowiska tęskniące za +starymi, dobrymi+ czasami, kiedy można było robić z Rosją biznesy, a Ukraina im przeszkadza. Ta partia jest ciągle silna i Rosjanie ją okresowo wspierają. Nie finansowo, lecz dostarczając argumentów” – tłumaczy analityk.

„Ostatnie uderzenie pociskiem balistycznym średniego zasięgu na Dniepr nic nie wnosiło z wojskowego punktu widzenia. Ale było symbolem. Chodziło o przypomnienie największego koszmaru obu stron zimnej wojny, mianowicie groźby użycia rakiet RSD-10 Pionier lub +Pershing+, które nie wychodzą na orbitę, konstrukcyjnie są podobne do rakiet kosmicznych i rozwijają ogromną prędkość – 11 tys. km/h. Oczywiście Rosja nie będzie używać pocisków balistycznych w wojnie na Ukrainie na skalę większą niż homeopatyczna, ale to wystarczy, żeby przez Europę przechodziły spazmy trwogi i żeby podsycać apele o pokój” – wyjaśnia Wilk.

 USA nie mogą okazać słabości

„Podsumowując, z wojskowego punktu widzenia nie ma dużych szans na żadną ofensywę. Powrót do działań manewrowych będzie możliwy tylko w takim przypadku, kiedy jedna strona pęknie. Nie wiadomo, czy to nastąpi, kiedy i która to będzie strona, ale w tej chwili w trudniejszej sytuacji są Ukraińcy. Czy i jak długo wytrzymają zależy od Zachodu, a właściwie od USA” – podkreśla analityk OSW.

Przypomina, że prezydent elekt Stanów Zjednoczonych, Donald Trump. obiecał pokój, więc prawdopodobnie będzie się starał do niego dążyć. 

„Ale po pierwsze, w interesie imperium amerykańskiego nie jest bezwarunkowa kapitulacja Ukrainy i tryumf Kremla. Po drugie, można oczekiwać, że Rosjanie zachowają się jak zwykle i uznają, że są mądrzejsi od +kowboi i rednecków+, których Trump nominował do objęcia kierownictwa w resortach siłowych i służbach. Będą chcieli ich wyrolować i przelicytują, albo nie dotrzymają  w czymś słowa. I jak zwykle, reakcja administracji amerykańskiej będzie bardzo zdecydowana, bo imperium nie może sobie pozwolić na śmieszność” – podsumowuje Andrzej Wilk.

Rozmawiał: Artur Ciechanowicz


Powiązane artykuły

Mahda: Plan Trumpa na pokój w Ukrainie to krok do przodu i dwa w tył

– Donald Trump nie ma, nie miał i raczej nie będzie miał planu zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, który zakładałby jego rzeczywisty,...
Bojowy wóz piechoty ASCOD 2 oferowany państwom bałtyckim, foto: gdls.com

Brytyjski Ajax w grze o polski kontrakt na ciężki bojowy wóz piechoty

Polska rozważa zakup 700 ciężkich bojowych wozów piechoty. Mają one uzupełnić lub częściowo zastąpić obecne konstrukcje. Do grona zagranicznych oferentów...
Prezydent USA Donald Trump przemawia podczas wydarzenia w Centrum Sztuk Widowiskowych im. Johna F. Kennedy'ego w Waszyngtonie, D.C., USA. PAP/EPA

USA nie przewidują rychłego końca wojny po szczycie Trump-Putin

Sekretarz stanu USA Marco Rubio nie spodziewa się rychłego zakończenia inwazji Rosji na Ukrainę. – Kompleksowe rozwiązanie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego zajmie...

Udostępnij:

Facebook X X X