Cięcia wydobycia ropy w Arabii Saudyjskiej oraz flota tankowców widmo pomogły Rosji dotkniętej sankcjami Zachodu. Pomimo jej dalszych problemów, skutkiem cięć może być niedobór ropy na rynku, którego obawiają się inwestorzy, co widać po wzroście notowań baryłki.
Średnia cena ropy rosyjskiej Urals sprzedawanej w lipcu przekroczyła limit wyznaczony przez G7, Unię Europejską i Australię, między innymi wskutek dobrowolnych cięć wydobycia ropy przez Arabię Saudyjską oraz pracy floty tankowców widmo. Chociaż Rosja dalej ma problemy, skutkiem może być ponowny wzrost cen paliw w Polsce i nie tylko.
Baryłka Brent kosztuje drugiego sierpnia 2023 roku o godz. 6.00 około 85 dolarów i notuje wzrost o około 13 dolarów od początku lipca. To skutek dobrowolnych cięć wydobycia ropy przez Arabię Saudyjską o milion baryłek dziennie w lipcu i sierpniu. Saudyjczycy początkowo obniżyli wydobycie o 500 tysięcy baryłek dziennie solidarnie z Rosjanami, którzy zapowiadali ponowne cięcia. Pomimo sporów o niewywiązanie się z układu przez stronę rosyjską Arabia zdecydowała o powiększeniu cięć do miliona baryłek dziennie a czwartego sierpnia odbędzie się szczyt państw porozumienia naftowego OPEC+, który ma rozstrzygnąć co mają robić wszyscy producenci w sposób skoordynowany. Saudyjczycy mogą na nim ogłosić przedłużenie cięć do września 2023 roku.
Brent drożeje pomimo wieści o złych danych gospodarczych, które mogą obniżać cenę ropy w obawie o poziom popytu. Aktywność przemysłowa państw strefy euro spada, sądząc po wskaźnikach PMI. Spadł on w Niemczech z 40,6 punktów w czerwcu do 38,8 w lipcu. Indeks przemysłowy Caixin/S&P w Chinach spadł z 50,5 do 49,2 punktów. Tymczasem agencja Fitch obniżyła rating USA z AA+ na stabilny AAA pomimo protestów Białego Domu. Te czynniki nie są w stanie przełamać innych, sugerujących niedobory ropy na rynku po cięciach wydobycia dwóch największych producentów OPEC+.
Urals drożeje razem z Brent ze względu na cięcia OPEC+ oraz spadek różnicy cen ropy mocno i słabo zasiarczonej ze względu na niedobór surowca średnio zasiarczonego będącego głównie celem cięć wydobycia w Arabii oraz Rosji. Mieszanka z Rosji może być także sprzedawana z pominięciem ubezpieczycieli oraz portów zachodnich pilnujących ceny maksymalnej wyznaczonej przez G7, Unię Europejską i Australię w wysokości 60 dolarów za baryłkę. Pomaga w tym flota tankowców widmo licząca już kilkaset statków oraz współpraca ubezpieczycieli oraz portów azjatyckich.
Kommiersant szacuje, że baryłka Urals w Indiach może być sprzedawana w cenie około 75 dolarów, ale z klauzulą delivery ex ship (DES), w której dostawca bierze na siebie wszelkie koszty oraz ryzyko związane z dostawą. Koszty frachtu miały spaść do około 5-6 dolarów za baryłkę. Od tej ceny można zatem odliczyć dodatkowe koszty związane z ryzykiem i okaże się, że Rosjanom zostaje w portfelu dalej mniej pieniędzy od oczekiwań. Rosja zanotowała spadek przychodów ze sprzedaży węglowodorów w pierwszej połowie 2023 roku o 46 procent. Jednakże formalnie cena ropy sprzedawanej przez Rosjan w Azji może być wyższa od limitu wyznaczonego przez Zachód w odpowiedzi na inwazję. Wcześniej Rosjanie korzystali z klauzuli free on board (FOB), która przerzucała ryzyko i koszty dostaw na odbiorcę. Teraz ponoszą je sami.
Cena ropy rośnie przez obawy o jej niedobór na rynku przez ruch Arabii i Rosji. Rząd USA wycofał się z planu zakupu sześciu milionów baryłek ropy mających odbudować zapasy Strategicznej Rezerwy Ropy. Zmalały one w ostatnim tygodniu lipca o 15,4 mln baryłek, czyli najwięcej od pomiarów Amerykańskiego Instytutu Ropy prowadzonych od 1982 roku.
Średnie ceny paliw w Polsce rosną od połowy lipca. Wynosiły na początku miesiąca 6,33 zł za litr benzyny 95, a obecnie jest to 6,48 zł. Olej napędowy kosztował 6,11 zł za litr na początku lipca, a obecnie – 6,24 zł za litr według danych AutoCentrum.
Reuters / Kommiersant / Wojciech Jakóbik
Arabia Saudyjska wie, że została oszukana przez Rosję, ale nie zerwie współpracy z Moskwą