(Forbes/Wojciech Jakóbik)
Według Forbesa, celem Arabii Saudyjskiej na rynku ropy jest obecnie uderzenie w producentów taniej ropy łupkowej w USA. Zdaniem gazety Królestwo zamierza uczynić ich życie „żałosnym”.
Saudyjczycy wydali 100 mld dolarów ze swoich rezerw walutowych w celu podtrzymania poziomu produkcji ropy naftowej pomimo problemów budżetowych wywołanych jej niską ceną. Królestwo chce wygrać walkę o udział na rynku z konkurentami jak Rosja i zdławić wydobycie w USA.
Tymczasem saudyjskie petro-state trzeszczy w szwach ze względu na spadek zysków ze sprzedaży ropy naftowej i wysokie koszty kampanii wojskowej w Jemenie. Mimo to może pochwalić się seria małych zwycięstw nad konkurencją z USA. Firma serwisowa Baker Hughes informuje o tym, że ilość wiertni pracujących w Stanach zmalała z 1925 do 711 sztuk. 20 firm ogłosiło bankructwo. Wydobycie ropy łupkowej spadło o 500 tysięcy baryłek dziennie. Mimo to produkcja utrzymuje się na poziomie 9,1 mln baryłek, a trzy lata temu wynosiła jeszcze 6,8 mln.
Arabia Saudyjska jest zdeterminowana, by zniszczyć konkurencję z USA. W następnych pięciu latach chce powiększyć dług do 50 procent PKB, byle tylko utrzymać pozycję na rynku ropy.
Saudyjczycy testują także rozwój współpracy z krajami Morza Bałtyckiego. Dostarczają ropę Grupie Lotos i PKN Orlenowi. Zainteresowanie nią zgłosili także Szwedzi, a być może zrobią to kolejne kraje akwenu. Prezes Rosnieftu Igor Sieczin nie krył niepokoju związanego z tym faktem. Ocenił, że Saudowie stosują dumping, bo chcą wypchnąć Rosję z tradycyjnego dla niej rynku zbytu.