icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Marszałkowski: Problemy Rosji u wrót Arktyki

Arktyka jest dla Rosji oknem na świat walki o udziały w globalnym rynku surowców. Tamtejsze inwestycje są koniecznością dla rosyjskiego przemysłu węglowodorowego, jeżeli nie chce utracić silnej pozycji na świecie. Wymagają one jednak ogromnych środków finansowych, technologii, cierpliwości oraz umiejętności współdziałania – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.

Wrota Arktyki

Trzon wydobycia węglowodorów w Rosji znajduje się w Syberii Zachodniej oraz rejonie nadwożałńskim. To stamtąd pochodzi większość gazu i ropy sprzedawanej przez Gazprom czy Rosnieft. Są to obszary, na których prowadzona jest działalność wydobywcza od ponad pół wieku. Wydobyte surowce są transportowane tysiącami kilometrów ropociągów i gazociągów, które w większości powstały jeszcze w momencie, kiedy nikt nawet nie mógł spodziewać się, że kolos, jakim był Związek Sowiecki, upadnie. Idylla rosyjskiego przemysłu trwała długo. Pokłady ropy i gazu były wielkie, wydobywane tanim kosztem i stosunkowo prostymi technologiami. Konkurencja na świecie była mała, nie było też wielu rynków zbytu. Liczyły się tylko Europa i Ameryka Północna. Ta druga została raczej zarezerwowana na sprzedaż surowców z Bliskiego Wschodu. Związek Sowiecki od połowy lat 70. stał się partnerem polityki energetycznej Europy i jego znaczenie cały czas rosło. Zmiana nazwy tego tworu na Federację Rosyjską (ale nie do końca polityki) dała jedynie dodatkowy impuls wzrostu znaczenia Rosji na mapie energetycznej świata, szczególnie na rynku europejskim.

Jednakże w ostatnich dwóch dekadach sytuacja na rynku surowcowym zaczęła się zmieniać, również w samej Rosji. Europejscy klienci coraz bardziej otwierali się na alternatywne źródła dostaw, zapewniając sobie możliwość sprowadzania ropy czy gazu z miejsc jak Arabia Saudyjska, Australia, Katar czy USA. Natomiast miejsca tradycyjnego wydobycia w Rosji zaczęły wysychać, powodując obniżkę jakości surowca czy też konieczność inwestycji w kosztowne, nowe technologie eksploracji i wydobycia.

Przespane szanse

Rosja, która zbudowała potęgę naftową i gazową na rurociągowych dostawach węglowodorów poniekąd przespała rewolucję, która ma związek m.in z LNG. Dzisiaj klient mający dostęp do morza, inwestując w infrastrukturę odbioru LNG staje się w zasadzie niezależny od dostaw gazociągowych. Daje mu to możliwość wpływu na ceny surowca czy warunki podpisywanych kontraktów. Rosyjski model biznesowy opierał się na długoletnich umowach, które obarczone takimi klauzulami jak np. take or pay sprawiały, że rosyjscy producenci węglowodorów czuli się pewnie w relacjach z klientami. Nie przeszkadzało to im wykorzystywać surowce energetyczne jako narzędzia presji politycznej na krnąbrnych partnerów. Kiedy Stany Zjednoczone, Australia, Katar czy państwa afrykańskie inwestowały w infrastrukturę skraplania gazu, Rosja inwestowała miliardy dolarów w nowe magistrale gazociągowe ciągnięte po dnie Mórz Bałtyckiego i Czarnego. Zabrakło jej za to funduszy np. na budowę floty metanowców czy infrastrukturę skraplania gazu w obszarach ich największej, potencjalnie najtańszej produkcji. Tym miejsce jest m.in Arktyka. Obecnie około 19 procent rosyjskiego gazu i ropy wydobywane jest na za kołem podbiegunowym, m.in na Półwyspach Jamał oraz Gydan, a także w obszarze Nienieckiego Okręgu Autonomicznego czy Republice Komi. Według szacunków naukowców, w Arktyce znajdują się nieodkryte złoża węglowodorów o wartości ponad 20 bln dolarów. Do ich wydobycia potrzeba nakładów inwestycyjnych na infrastrukturę wydobywcza czy transportową, ale także technologie niezbędne do samej eksploracji i eksploatacji złóż. Plany rozwoju złóż arktycznych, m.in ogromnego pola gazowego Sztokman z udowodnionymi rezerwami gazu sięgającymi ponad 3,6 bln m sześc. gazu powstały jeszcze na początku lat 2000. Nigdy jednak nie doszło do ich realizacji z jednego powodu: finansowego. Dochody z wydobycia ropy czy gazu z Arktyki znacznie przewyższały koszty inwestycji. Polityka podatkowa również nie motywowała do konkretnych kroków inwestycyjnych. W konsekwencji złoża, które były odkryte często jeszcze w latach 80. czy 90. ubiegłego wieku nie zostały zagospodarowywane.

Sytuacja zmieniła się w ostatnich latach. Ryzyko utraty wpływów z eksportu surowców spowodowany obniżeniem wydajności wydobycia z dotychczasowych złóż, a także pojawienie się konkurencji na rynku energetycznym sprawiło, że rosyjska władza coraz mocniej zaczęła spoglądać na bogactwa północnej części kraju. Konkretne działania pojawiły się jednak dopiero w na początku 2020 roku, kiedy rząd przyjął pakiet projektów mających na celu zachęcenie inwestorów do zaangażowania w projekty infrastrukturalne w Arktyce. Wsparcie polega m.in na obniżce podatku od wydobycia do pięciu procent na 12 lat, czy pożyczkach państwowych z preferencyjną stopą zwrotu.

Rywalizacja w rodzinie

Firmy rosyjskie: Novatek posiada terminale Yamal LNG i Arctic LNG. Gazprom, Rosnieft i Łukoil również chciałyby budować własne instalacje wydobywcze i eksportowe w Arktyce. Chęć ta jest tak duża, że owe spółki zwalczają się na wszelkie możliwe sposoby. We wcześniejszym tekście BizesAlert.pl opisywałem rywalizacje Rosnieftu i Łukoilu o terminal naftowy Warandej. Rywalizacja toczy się również między Gazpromem i Rosnieftem. Ten ostatni to gracz naftowy z ambicją stania się liczącym graczem w sektorze gazowym. To jednak nie jest opcja akceptowana przez Gazprom. Obie spółki kilkukrotnie brały udział w licytacjach nowych arktycznych koncesji wydobywczych organizowanych przez ministerstwo zasobów naturalnych. Za każdym razem kwota początkowa licytacji była przekraczana kilkanaście razy. Gazprom przelicytowywał konkurenta tylko po to, aby ten nie dostał danej koncesji. Rosnieft ma z kolei zamiar rozwijać projekt wydobywczy w Arktyce zwany Wostok Oil. Ostatnio doszło do porozumienia Rosnieftu z Norylskim Niklem w sprawie współpracy przy licytacji trzech koncesji poszukiwawczych, na których znajdują się istotne zasoby gazu ziemnego. Rosnieft zaproponował warunki licytacji, m.in konieczność posiadania aktywnych koncesji wydobywczych w Kraju Krasnojarskim oraz umożliwienia transportu surowców Północną Drogą Morską przy wykorzystaniu zbiornikowców jedynie rosyjskiej produkcji. Taki wymóg skutecznie zablokowałby udział w licytacji Łukoila, ale także skomplikowałby sytuację Gazpromu. Rozwój Północnej Drogi Morskiej jest kolejnym elementem gry o eksploatację obszarów arktycznych Rosji. Rosjanie dążą do maksymalnego ograniczenia swobody żeglugi w tym obszarze nakazując asysty rosyjskich lodołamaczy podczas przejść przez szlak, choć słusznie argumentują, że latem żegluga bez lodołamacza na tym szlaku jest niemożliwa. Stale zwiększa się również tonaż towarów transportowanych tym szlakiem.  Obecnie jest to 20 mln ton w sezonie żeglugowym. Według rosyjskich planów szlak ten ma odpowiadać za transport ponad 80 mln ton towarów do 2024 roku. Znaczną większość z nich mają stanowić węglowodory. Już teraz ponad 95 procent to gaz oraz ropa.

Trudne perspektywy

Rozwój wydobycia i transportu w Arktyce jest w żywotnym interesie Rosji. Poza zwiększaniem obecności gospodarczej w tym regionie świata, Rosja od dekady znacznie zwiększyła tam swoją obecność wojskową. Według szacunków w regionie koła podbiegunowego stacjonuje już ponad 30 tys żołnierzy w ponad 200 instalacjach wojskowych. Rosja poszerza zdolności defensywne: systemy radarowe oraz obrony przeciwlotniczej i ofensywne: rakiety Iskander czy rkzbhdkwa zdolności lotniczych.  Ocieplenie klimatu ułatwia odkrycia i żeglugę. Dalszy wzrost obecności ekonomicznej Rosjan w Arktyce może zostać ograniczony przez wysokie koszty budowy infrastruktury, wydobycia a także niedostateczny dostęp do technologii. Sankcje po nielegalnej aneksji Krymu spowodowały, że wielu zagranicznych partnerów musiało zrewidować plany współpracy z rosyjskimi partnerami. Rozwojowi nie służy również krajowa rywalizacja o poszczególne obszary wydobywcze. Rząd federalny póki co wydaje się korzystać na takim stanie rzeczy, ponieważ wpływy z licytacji koncesji trafiają bezpośrednio do budżetu. Jednak w dłuższej perspektywie czasu może się on odbić negatywnie na tempie rozwoju nowych projektów eksportowych, głównie w sektorze LNG. Tu Rosja notuje duże opóźnienia, a dalsze mogą doprowadzić do dalszego odwleczenia planów rosyjskich.

USA będą miały koordynatora ds. polityki w Arktyce

Arktyka jest dla Rosji oknem na świat walki o udziały w globalnym rynku surowców. Tamtejsze inwestycje są koniecznością dla rosyjskiego przemysłu węglowodorowego, jeżeli nie chce utracić silnej pozycji na świecie. Wymagają one jednak ogromnych środków finansowych, technologii, cierpliwości oraz umiejętności współdziałania – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.

Wrota Arktyki

Trzon wydobycia węglowodorów w Rosji znajduje się w Syberii Zachodniej oraz rejonie nadwożałńskim. To stamtąd pochodzi większość gazu i ropy sprzedawanej przez Gazprom czy Rosnieft. Są to obszary, na których prowadzona jest działalność wydobywcza od ponad pół wieku. Wydobyte surowce są transportowane tysiącami kilometrów ropociągów i gazociągów, które w większości powstały jeszcze w momencie, kiedy nikt nawet nie mógł spodziewać się, że kolos, jakim był Związek Sowiecki, upadnie. Idylla rosyjskiego przemysłu trwała długo. Pokłady ropy i gazu były wielkie, wydobywane tanim kosztem i stosunkowo prostymi technologiami. Konkurencja na świecie była mała, nie było też wielu rynków zbytu. Liczyły się tylko Europa i Ameryka Północna. Ta druga została raczej zarezerwowana na sprzedaż surowców z Bliskiego Wschodu. Związek Sowiecki od połowy lat 70. stał się partnerem polityki energetycznej Europy i jego znaczenie cały czas rosło. Zmiana nazwy tego tworu na Federację Rosyjską (ale nie do końca polityki) dała jedynie dodatkowy impuls wzrostu znaczenia Rosji na mapie energetycznej świata, szczególnie na rynku europejskim.

Jednakże w ostatnich dwóch dekadach sytuacja na rynku surowcowym zaczęła się zmieniać, również w samej Rosji. Europejscy klienci coraz bardziej otwierali się na alternatywne źródła dostaw, zapewniając sobie możliwość sprowadzania ropy czy gazu z miejsc jak Arabia Saudyjska, Australia, Katar czy USA. Natomiast miejsca tradycyjnego wydobycia w Rosji zaczęły wysychać, powodując obniżkę jakości surowca czy też konieczność inwestycji w kosztowne, nowe technologie eksploracji i wydobycia.

Przespane szanse

Rosja, która zbudowała potęgę naftową i gazową na rurociągowych dostawach węglowodorów poniekąd przespała rewolucję, która ma związek m.in z LNG. Dzisiaj klient mający dostęp do morza, inwestując w infrastrukturę odbioru LNG staje się w zasadzie niezależny od dostaw gazociągowych. Daje mu to możliwość wpływu na ceny surowca czy warunki podpisywanych kontraktów. Rosyjski model biznesowy opierał się na długoletnich umowach, które obarczone takimi klauzulami jak np. take or pay sprawiały, że rosyjscy producenci węglowodorów czuli się pewnie w relacjach z klientami. Nie przeszkadzało to im wykorzystywać surowce energetyczne jako narzędzia presji politycznej na krnąbrnych partnerów. Kiedy Stany Zjednoczone, Australia, Katar czy państwa afrykańskie inwestowały w infrastrukturę skraplania gazu, Rosja inwestowała miliardy dolarów w nowe magistrale gazociągowe ciągnięte po dnie Mórz Bałtyckiego i Czarnego. Zabrakło jej za to funduszy np. na budowę floty metanowców czy infrastrukturę skraplania gazu w obszarach ich największej, potencjalnie najtańszej produkcji. Tym miejsce jest m.in Arktyka. Obecnie około 19 procent rosyjskiego gazu i ropy wydobywane jest na za kołem podbiegunowym, m.in na Półwyspach Jamał oraz Gydan, a także w obszarze Nienieckiego Okręgu Autonomicznego czy Republice Komi. Według szacunków naukowców, w Arktyce znajdują się nieodkryte złoża węglowodorów o wartości ponad 20 bln dolarów. Do ich wydobycia potrzeba nakładów inwestycyjnych na infrastrukturę wydobywcza czy transportową, ale także technologie niezbędne do samej eksploracji i eksploatacji złóż. Plany rozwoju złóż arktycznych, m.in ogromnego pola gazowego Sztokman z udowodnionymi rezerwami gazu sięgającymi ponad 3,6 bln m sześc. gazu powstały jeszcze na początku lat 2000. Nigdy jednak nie doszło do ich realizacji z jednego powodu: finansowego. Dochody z wydobycia ropy czy gazu z Arktyki znacznie przewyższały koszty inwestycji. Polityka podatkowa również nie motywowała do konkretnych kroków inwestycyjnych. W konsekwencji złoża, które były odkryte często jeszcze w latach 80. czy 90. ubiegłego wieku nie zostały zagospodarowywane.

Sytuacja zmieniła się w ostatnich latach. Ryzyko utraty wpływów z eksportu surowców spowodowany obniżeniem wydajności wydobycia z dotychczasowych złóż, a także pojawienie się konkurencji na rynku energetycznym sprawiło, że rosyjska władza coraz mocniej zaczęła spoglądać na bogactwa północnej części kraju. Konkretne działania pojawiły się jednak dopiero w na początku 2020 roku, kiedy rząd przyjął pakiet projektów mających na celu zachęcenie inwestorów do zaangażowania w projekty infrastrukturalne w Arktyce. Wsparcie polega m.in na obniżce podatku od wydobycia do pięciu procent na 12 lat, czy pożyczkach państwowych z preferencyjną stopą zwrotu.

Rywalizacja w rodzinie

Firmy rosyjskie: Novatek posiada terminale Yamal LNG i Arctic LNG. Gazprom, Rosnieft i Łukoil również chciałyby budować własne instalacje wydobywcze i eksportowe w Arktyce. Chęć ta jest tak duża, że owe spółki zwalczają się na wszelkie możliwe sposoby. We wcześniejszym tekście BizesAlert.pl opisywałem rywalizacje Rosnieftu i Łukoilu o terminal naftowy Warandej. Rywalizacja toczy się również między Gazpromem i Rosnieftem. Ten ostatni to gracz naftowy z ambicją stania się liczącym graczem w sektorze gazowym. To jednak nie jest opcja akceptowana przez Gazprom. Obie spółki kilkukrotnie brały udział w licytacjach nowych arktycznych koncesji wydobywczych organizowanych przez ministerstwo zasobów naturalnych. Za każdym razem kwota początkowa licytacji była przekraczana kilkanaście razy. Gazprom przelicytowywał konkurenta tylko po to, aby ten nie dostał danej koncesji. Rosnieft ma z kolei zamiar rozwijać projekt wydobywczy w Arktyce zwany Wostok Oil. Ostatnio doszło do porozumienia Rosnieftu z Norylskim Niklem w sprawie współpracy przy licytacji trzech koncesji poszukiwawczych, na których znajdują się istotne zasoby gazu ziemnego. Rosnieft zaproponował warunki licytacji, m.in konieczność posiadania aktywnych koncesji wydobywczych w Kraju Krasnojarskim oraz umożliwienia transportu surowców Północną Drogą Morską przy wykorzystaniu zbiornikowców jedynie rosyjskiej produkcji. Taki wymóg skutecznie zablokowałby udział w licytacji Łukoila, ale także skomplikowałby sytuację Gazpromu. Rozwój Północnej Drogi Morskiej jest kolejnym elementem gry o eksploatację obszarów arktycznych Rosji. Rosjanie dążą do maksymalnego ograniczenia swobody żeglugi w tym obszarze nakazując asysty rosyjskich lodołamaczy podczas przejść przez szlak, choć słusznie argumentują, że latem żegluga bez lodołamacza na tym szlaku jest niemożliwa. Stale zwiększa się również tonaż towarów transportowanych tym szlakiem.  Obecnie jest to 20 mln ton w sezonie żeglugowym. Według rosyjskich planów szlak ten ma odpowiadać za transport ponad 80 mln ton towarów do 2024 roku. Znaczną większość z nich mają stanowić węglowodory. Już teraz ponad 95 procent to gaz oraz ropa.

Trudne perspektywy

Rozwój wydobycia i transportu w Arktyce jest w żywotnym interesie Rosji. Poza zwiększaniem obecności gospodarczej w tym regionie świata, Rosja od dekady znacznie zwiększyła tam swoją obecność wojskową. Według szacunków w regionie koła podbiegunowego stacjonuje już ponad 30 tys żołnierzy w ponad 200 instalacjach wojskowych. Rosja poszerza zdolności defensywne: systemy radarowe oraz obrony przeciwlotniczej i ofensywne: rakiety Iskander czy rkzbhdkwa zdolności lotniczych.  Ocieplenie klimatu ułatwia odkrycia i żeglugę. Dalszy wzrost obecności ekonomicznej Rosjan w Arktyce może zostać ograniczony przez wysokie koszty budowy infrastruktury, wydobycia a także niedostateczny dostęp do technologii. Sankcje po nielegalnej aneksji Krymu spowodowały, że wielu zagranicznych partnerów musiało zrewidować plany współpracy z rosyjskimi partnerami. Rozwojowi nie służy również krajowa rywalizacja o poszczególne obszary wydobywcze. Rząd federalny póki co wydaje się korzystać na takim stanie rzeczy, ponieważ wpływy z licytacji koncesji trafiają bezpośrednio do budżetu. Jednak w dłuższej perspektywie czasu może się on odbić negatywnie na tempie rozwoju nowych projektów eksportowych, głównie w sektorze LNG. Tu Rosja notuje duże opóźnienia, a dalsze mogą doprowadzić do dalszego odwleczenia planów rosyjskich.

USA będą miały koordynatora ds. polityki w Arktyce

Najnowsze artykuły