Katastrofy elektrowni jądrowych w Harrisburgu i Czarnobylu wpłynęły znacząco na kolejne decyzje o stopniowym odchodzeniu Szwecji od atomu. Natomiast awaria w Fukushimie zmieniła ten proces tylko nieznacznie. Dziś wszystko wskazuje na to, że ostatni szwedzki reaktor jądrowy zostanie wygaszony około 2040 roku – pisze Tadeusz Rawa, współpracownik BiznesAlert.pl.
Szwecja i atom
Pierwszy szwedzki komercyjnie eksploatowany reaktor jądrowy – Ågestaverket, na południu Sztokholmu, działał w latach 1964-1974 i był rodzajem elektrociepłowni. Produkował prąd (10 MW) oraz ciepło (55 MW) dla południowej dzielnicy Farsta.
Z kolei Marvikenverket, działający w latach 60. ubiegłego wieku niedaleko Norrtälje, na północ od Sztokholmu, był reaktorem badawczym, mającym z czasem wytwarzać rozszczepialny pluton. Szwecja miała bowiem w tym czasie zaawansowane plany zbudowania bomby atomowej. W końcu jednak w roku 1968 roku podpisała traktat o nierozprzestrzenianiu broni atomowej i reaktor został zamknięty.
Pierwszy reaktor jądrowy (473 MW) otwarto w Oskarshamn, w południowej Szwecji w 1972 roku. Potem powstawały kolejne i w 1977 roku w Szwecji działało już sześć reaktorów jądrowych w trzech elektrowniach, produkując około 20 TWh rocznie, co odpowiadało około 20-25 procent całości produkcji energii elektrycznej. Kolejne – i ostatnie – sześć uruchomiono w latach 1980-1985.
W pierwszej połowie lat 70. energetyka atomowa nie budziła w Szwecji większych kontrowersji. Dopiero pod koniec dekady pojawił się ruch sprzeciwu. Nie miało to jednak większego wpływu na prowadzoną politykę, gdyż większość partii w szwedzkim Riksdagu wspierała rozwój energetyki jądrowej.
Katastrofa w elektrowni jądrowej w Harrisburgu w 1979 roku była dla Szwedów wstrząsem. Stała się także bezpośrednią przyczyną przeprowadzenia w następnym roku referendum (opiniodawczego) na temat energetyki jądrowej. Wygrała kompromisowa „Linia 2” (z trzech), wg której energetykę jądrową należy zlikwidować, ale stopniowo i uwzględniając energetyczne potrzeby kraju. W tym samym roku Riksdag przyjął decyzję o likwidacji elektrowni jądrowych do 2010 roku Jednak Socjaldemokraci, którzy w 1982 roku odzyskali władzę po sześciu latach rządów koalicji centro-prawicowej, zdecydowali się sfinalizować budowę planowanych kolejnych reaktorów.
W 1985 roku w Szwecji działało już 12 reaktorów jądrowych w czerech elektrowniach. Wszystkie korzystały z krajowej technologii firmy Asea Atom, z wyjątkiem reaktorów Ringhals 3 i 4, zbudowanych przez amerykańską firmę Westinghouse.
Od 1986 aż do 2019 roku elektrownie jądrowe pokrywały 40–50 procent zapotrzebowania Szwecji na prąd. Elektrownie wodne dawały ok. 40 procent, zaś kilka procent wytwarzały lokalne elektrociepłownie (z reguły na biomasę drzewną) i instalacje przemysłowe. Dawało to niemal idealny miks energetyczny, stabilne dostawy i wreszcie bardzo tani prąd, co miało i ma niebagatelne znaczenie dla szwedzkiego energochłonnego przemysłu metalurgicznego i celulozowo-papierniczego.
Przez cały czas trwały protesty przeciwko energii atomowej, lecz nie miały one większego przełożenia na decyzje polityczne.
Katastrofa w Czarnobylu w 1986 roku i skażenie radioaktywne sporych obszarów wschodniej Szwecji była dla Szwedów szokiem. Dwa lata później Riksdag podjął decyzję o stopniowej likwidacji energetyki jądrowej. Jednak już na początku lat 2000. zrezygnowano z konkretnej daty zamknięcia reaktorów jądrowych. Miały o tym decydować przede wszystkim okres eksploatacji każdego reaktora, potrzeby energetyczne kraju i rozwój alternatywnych źródeł energii elektrycznej.
Oddane do użytku w latach 1975 i 1977 dwa reaktory w elektrowni Barsebäck, w bezpośredniej bliskości Kopenhagi, były od początku kością niezgody między Szwecją a Danią (która nigdy nie zdecydowała się na atom). Ostatecznie zamknięto je w latach 1999 i 2005.
Na najważniejszego przeciwnika atomu w Szwecji wykreowała się powstała w 1981 roku, mocno lewicująca, Miljöpartiet (partia Zielonych), która weszła do Riksdagu, ale przez wiele lat nie odgrywała ważniejszej roli w polityce. Tym bardziej, że przez pierwszą dekadę lat 2000. opinia publiczna zaczęła coraz mocniej wspierać energetykę jądrową. W latach 1999-2009 odsetek zwolenników całkowitego lub częściowego zamknięcia elektrowni jądrowych spadł z 50 do 31 procent, a odsetek zachowania ich wzrósł z 26 do 51 procent.
Awaria elektrowni jądrowej w Fukushimie, w Japonii, w 2011 roku niewiele zmieniła w tym względzie. Co prawda w badaniu przeprowadzonym tuż po katastrofie, w marcu 2011 roku, liczba przeciwników atomu wzrosła z 29 do 33 procent, ale już po kilku miesiącach, w maju 2011 roku, powróciła do poprzedniego poziomu. Szwecja należała, obok USA i Wielkiej Brytanii, do krajów, w których katastrofa w Fukushimie najmniej wpłynęła na opinię publiczną.
Podstawą dla obecnej polityki energetycznej miało być tzw. porozumienie energetyczne zawarte w 2016 przez pięć z ośmiu partii w Riksdagu. Jego głównym punktem było osiągnięcie do 2040 roku produkcji prądu wyłącznie z OZE i hydroenergetyki. Było to równoznaczne z zamknięciem elektrowni jądrowych do tego roku. Ich rolę miała przejąć przede wszystkim niezwykle dynamicznie rozwijająca się w Szwecji energetyka wiatrowa.
Równocześnie, w latach 2015 i 2017, zamknięto kolejne dwa reaktory, w elektrowni Oskarshamn. Likwidowanie reaktorów jądrowych szybko stało się nieakceptowalne dla partii prawicowej Moderaterna, która w 2018 roku opuściła porozumienie energetyczne. W tej chwili partie pozostające w porozumieniu mają w Riksdagu większość tylko jednego głosu.
Zamknięcie kolejnych reaktorów – Ringhals 2 i Ringhals 1 w latach 2019 i 2020 – zakończyło proces likwidacji reaktorów oddawanych do użytku w latach 70.
Dziś w Szwecji pracuje sześć reaktorów jądrowych o łącznej mocy ok. 7000 MW. W 2020 roku wyprodukowano tu łącznie 159 TWh energii elektrycznej, z czego 45 procent elektrownie wodne, a 30 procent jądrowe.
Z kolei farmy wiatrowe odpowiadały za 17 procent produkcji prądu (27,9 TWh). W 2024 roku ma to już być 45 TWh, a w 2040 roku – 80-100 TWh.
Rzadkie zaludnienie, bardzo długa linia brzegowa i dość stabilne zachodnie wiatry sprawiają, że energetyka wiatrowa w Szwecji ma doskonałe warunki rozwoju. Wiele wskazuje na to, że z czasem rzeczywiście będzie w stanie zastąpić atom.