Chiny wykorzystują eksport infrastruktury do budowy strategicznych relacji z wieloma krajami w Azji, Europie Wschodniej, na Bliskim Wschodzie oraz w Ameryce Łacińskiej. W ramach polityki „Jednego Pasa, Jednej Drogi” (One Belt, One Road) Pekin zobowiązał się do zapewnienia środków, które są większe od Planu Marshalla. Mają być one przeznaczone m.in. na budowę kolei dużych prędkości na całym świecie, co ma zapewnić sojuszników w dyplomacji oraz rozwój nowych rynków. Jednak gospodarczy oraz dyplomatyczny wpływ tak dużych inwestycji wciąż pozostaje wątpliwy.
Trend geopolitycznie motywowanych inwestycji znalazł swoje odzwierciedlenie w kolejnym strategicznym wysiłku Pekinu, tym razem w energetyce jądrowej. Jego skala nie jest jednak porównywalna z inwestycjami kolejowymi. Chińskie spółki budują reaktory w Pakistanie oraz Rumunii. Chiny planują także budowę elektrowni jądrowych w Argentynie, Wielkiej Brytanii i Iranie, a ponadto przyglądają się przyszłym projektom w Turcji, RPA oraz Arabii Saudyjskiej. Z kolei umowy ramowe oraz rozmowy na temat budowy reaktorów toczą się w Kenii, Egipcie, Sudanie oraz Armenii.
Jak zauważa Financial Times, dzięki eksportowi technologii Pekin stara się rozwijać sojusze z kluczowymi państwami w różnych regionach na świecie. Jego celem jest zapewnienie długoterminowych kontraktów na budowę, obsługę, konserwację, dostarczanie paliwa, szkolenie personelu i rozwój infrastruktury przy jednoczesnym nawiązywaniu kontaktów z przedstawicielami wysokiego szczebla w rządach. Czy jednak eksport technologii jądrowych może mieć większy wpływ i być bardziej skuteczny niż koleje dużych prędkości?
Łączny koszt odwołanych projektów kolejowych stanowi jedną trzecią kwoty 143 mld dolarów, którą zaplanowano przeznaczyć na inwestycje z udziałem chińskich kontrahentów. Jak podkreśla Financial Times, odwołanie niektórych projektów było skutkiem czynników, na które Chiny nie miały wpływu, jak np. wojna domowa w Libii. W innych przypadkach było to spowodowane brakiem transparentności w działalności chińskich spółek, niezdolnością ich kontrahentów do uporania się z dużymi długami oraz efektem alternatywnych modeli zarządzania, które opóźniały podejmowanie decyzji.
Zdaniem Financial Times czynniki, które pozostają poza kontrolą Pekinu, mogą mieć również wpływ na sukces jego strategii eksportu technologii jądrowej. Obecnie zainteresowanie energetyką jądrową nie jest tak duże, jak w przeszłości, co prowokuje pytania o decyzję Chin w zakresie długoterminowych inwestycji w tę technologię na rynkach eksportowych. Obawy o środowisko to jeden z powodów mniejszego entuzjazmu wobec tej branży energetyki. Według brytyjskiej gazety decyzje polityczne podejmowane w Korei Południowej oraz Francji – w krajach korzystających intensywnie z energii jądrowej – podkreślają ten zmieniający się trend. W Seulu prezydent Moon Jae-in postanowił, że Korea odejdzie od wykorzystania atomu do produkcji energii. Z kolei francuski minister środowiska Nicolas Hulot potwierdził politykę Paryża względem energii jądrowej i zmniejszenia do 2025 roku jej udziału we francuskiej energetyce z obecnych 75 do 50 procent.
Jednakże wiele projektów jądrowych jest zależnych od chińskiego finansowania. Chiński Exim Bank finansuje 82 procent kosztów nowych reaktorów w Pakistanie i chce razem z Industrial and Commercial Bank of China uczestniczyć w budowie instalacji w Rumunii.
W listopadzie 2015 roku China National Nuclear Corporation zainwestowała 4,7 mld dolarów w argentyńską spółkę Nucleoeléctrica. W Wielkiej Brytanii Chiny posiadają 33 procent w wartym 20 mld funtów projekcie budowy elektrowni jądrowej Hinkley Point C. W zamian Pekin otrzymał obietnicę możliwości budowy własnej elektrowni w Essex. Otwarte pozostaje pytanie, czy w ostatecznym rozrachunku ta inwestycja się opłaci.
Obecny lider na rynku eksportu technologii jądrowej – rosyjski Rosatom – prawdopodobnie skupi się bardziej na energetyce wodnej oraz turbinach wiatrowych, a nie na zwykłej działalności w obszarze reaktorów jądrowych. W trakcie odbywającej się w Nowosybirsku konferencji Technoprom-2017 wicedyrektor generalny Rosatomu Wiaczesław Perszukow zasugerował, że rynek eksportu reaktorów się wyczerpał.
Różne niepowodzenia tradycyjnych dostawców technologii jądrowych (Arevy, Toshiby oraz Westinghouse) sugerują, że konkurencja na rynku maleje. Proponowane przez Koreę Południową odejście od energii jądrowej będzie miało również poważne konsekwencje dla eksportu technologii, zważywszy na kluczową rolę rządu przy zatwierdzaniu umów. Czas pokaże, czy wspomniane okoliczności są szansą, czy zagrożeniem dla ambicji Chin w energetyce jądrowej.
Pekin jest zaangażowany w trwały rozwój atomu w kraju, ale nadal ma nadzieję, że przyszłość energii jądrowej jest na niewykorzystanych rynkach, z którymi podpisał wstępne porozumienia. Warto również zaznaczyć, że Chiny są wymieniane w gronie tych państw, które mogłyby dostarczyć technologię dla elektrowni jądrowej w Polsce. Na początku lipca podpisano porozumienia o polsko-chińskiej współpracy w zakresie pokojowego wykorzystania energii jądrowej, a spółka China General Nuclear Power Corporation poinformowała, że chce współpracować przy budowie instalacji jądrowej w naszym kraju.
Financial Times/Piotr Stępiński
Stępiński: Bliżej decyzji ws. polskiego atomu. Czy pomogą Chiny?