Premier RP nadal nie podjął decyzji o polskim atomie. Minister energii się nie poddaje i przyspiesza procedury po to, aby zdążyć z projektem nawet, jeżeli decyzja zapadnie później, niż planowano. Tymczasem przed wyborami samorządowymi nie należy się jej spodziewać – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Brak decyzji premiera
Resuscytacja to szereg czynności podejmowanych u pacjenta, u którego wystąpił brak krążenia, bezdech i zatrzymanie akcji serca. To ratowanie człowieka na skraju zgonu. Z podobną sytuacją mamy w przypadku polskiego projektu elektrowni jądrowej.
Tak jak pisałem w BiznesAlert.pl, [tt]decyzja o budowie elektrowni jądrowej może być niepopularna społecznie i zadziałać niekorzystnie na wynik partii rządzącej na Śląsku[/tt]. Chociaż część związków zawodowych przyjmuje argumentację, że rozwój energetyki jądrowej nie zabierze miejsc pracy górnikom, to jednak zwolennicy atomu przyznają wprost, że długoterminowo musi tak być. Tymczasem nie każdego pracownika kopalni można przekwalifikować na pracę w sektorze jądrowym.
[tt]Być może z tego względu nie ma decyzji politycznej w Kancelarii Premiera o zielonym świetle dla aktualizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej[/tt]. Jest ona przygotowana, podobnie jak miejsce dla atomu w miksie energetycznym zaprojektowanym w strategii energetycznej. Obu dokumentów jednak nie przyjęto, między innymi ze względu na opór wobec atomu wśród części polityków partii rządzącej, których prowodyrem jest Wojciech Myślecki.
Coraz mniej czasu na atom
Czas nie stoi w miejscu. Jeżeli budowa polskiego atomu ma zająć dekadę, to faktyczna decyzja, czyli rozpisanie przetargu technologicznego, musi zapaść kilka lat wcześniej. Mamy połowę 2018 roku. – [tt]Jeżeli nie zaczniemy rozwijać jakiejkolwiek formy wytwarzania energii i pozostaniemy przy tym, co mamy, to ok. 2030 roku będziemy mieli permanentne braki w zaspokojeniu zapotrzebowania[/tt] – mówił dyrektor departamentu energii jądrowej w Ministerstwie Energii Józef Sobolewski, zdeklarowany zwolennik projektu atomowego. [tt]Rząd musi zdecydować, czym wypełnić lukę wytwórczą[/tt].
Przeciwnicy atomu uważają, że lepiej zainwestować w energetykę gazową i Odnawialne Źródła Energii, które można zbudować szybciej i taniej. Obrońcy projektu jądrowego przypominają, że długa i kosztowna budowa ma się zwrócić w tanich oraz stabilnych dostawach po uruchomieniu atomówki. Premier nie rozstrzyga sporu, bo trudno go rozstrzygnąć bez strat politycznych.
Resuscytacja w ministerstwie energii
[tt]Aby nadrobić zaległości czasowe, minister energii podejmuje kolejne działania. Powołał zespół ds. opracowania zmian w specustawie jądrowej, aby przyspieszyć proces inwestycyjny[/tt] związany z budową pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. 6 lipca 2018 roku w Dzienniku Urzędowym ME zostało opublikowane „Zarządzenie Ministra Energii w sprawie powołania Zespołu do spraw opracowania zmian w przedmiocie przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie obiektów energetyki jądrowej oraz inwestycji towarzyszących”. Zarządzenie weszło w życie 7 lipca 2018 roku.
Głównym zadaniem zespołu jest opracowanie projektu nowelizacji Ustawy z dnia 29 czerwca 2011 roku o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie obiektów energetyki jądrowej oraz inwestycji towarzyszących. Zespół będzie pełnił rolę organu pomocniczego Ministra Energii. W jego skład wejdą przedstawiciele resortu energii oraz Państwowej Agencji Atomistyki, a także – w charakterze doradczym – reprezentanci Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i spółki PGE EJ 1. Zespół ma przedstawić propozycje zmian w specustawy jądrowej do 31 grudnia 2018 roku.
Skracanie procesu inwestycyjnego ma pozwolić na budowę elektrowni jądrowej pomimo opóźnienia, które projekt notuje już teraz przez brak rozstrzygnięć w Kancelarii Premiera. Spór zwolenników i przeciwników atomu nadal pozostaje nierozstrzygnięty. Być może ostatecznym arbitrem będzie ekonomia, jeżeli rząd nie przedstawi godnego zaufania mechanizmu wsparcia dla atomu, który także ma być już gotowy, ale na razie nikt go nie opublikował.
Kolejny sygnał niekorzystny dla atomu pochodzi z Wielkiej Brytanii. Energetyka odnawialna może odpowiadać za połowę energii elektrycznej wytwarzanej na Wyspach Brytyjskich. Może usunąć w cień energetykę jądrową. To ustalenia National Infrastructure Comitee, niezależnej instytucji doradzającej rządowi przy polityce energetycznej – czytamy w Bloombergu.
Według NIC źródła odnawialne mogą stanowić do 50 procent mocy wytwórczych w 2030 roku bez dodatkowych kosztów dla konsumentów. Instytucja zaleca rządowi ustanowienie takiego celu minimalnego w polityce energetycznej. Jej zdaniem państwo powinno wesprzeć budowę tylko jednej elektrowni jądrowej do 2025 roku.
To uderzenie w plany firm jak EDF czy Hitachi, które chciały budować kolejne bloki jądrowe na Wyspach. Chociaż francuska firma chciała budować kolejne reaktory w Sizewell i Bradwell, a japońska w Walii, to rekomendacja NIC zakłada pozostanie przy budowie nowego bloku w Hinkley Point C. NIC ostrzega rząd przed wsparciem wielu projektów jądrowych, które mogłoby zmniejszyć elastyczność polityki energetycznej na rzecz rozwoju nowych źródeł niskoemisyjnych w przyszłości.
Bloomberg przypomina, że Londyn wyraził oczekiwanie obniżenia kosztów budowy elektrowni jądrowych. Francuski EDF ocenił, że będzie to możliwe przy projekcie reaktora Sizewell C. Firma przekonuje, że po obniżeniu kosztów atomu, będzie on mógł odegrać większą rolę w miksie energetycznym Wielkiej Brytanii, niż sugeruje to NIC. Prezes instytucji John Armit przekonuje, że jedynym sposobem na zmniejszenie kosztów budowy nowych mocy będą inwestycje w OZE.
AKTUALIZACJA 10 lipca 2018, 8.30 – fragment o Wielkiej Brytanii