Chińskie reaktory jądrowe mogą kosztować trzy razy mniej niż francuskie

11 września 2024, 07:35 Atom

Pekin dał zielone światło dla budowy 11 nowych reaktorów za niespełna 28 miliardów euro. Chiny kontynuują wyścig po atom w tempie niespotykanym na świecie i przy znacznie niższych kosztach niż gdzie indziej.

Atom. Źródło: Freepik
Atom. Źródło: Freepik

Według francuskiej agencji prasowej (AFP), 11 chińskich reaktorów kosztuje około trzy razy mniej niż przyszłe francuskie elektrownie, nie biorąc pod uwagę kosztów finansowania. Według francuskiego dziennika ekonomicznego Les Echos, szacowany koszt programu budowy sześciu nowych reaktorów (EPR), zleconych przez państwo francuskie wynosi 67,4 miliarda euro. Natomiast według chińskich mediów Jiemian, Pekin dał zielone światło dla budowy 11 nowych reaktorów, za kwotę mniejszą niż 28 miliardów euro. Chiny kontynuują wyścig po atom w tempie niespotykanym na świecie i przy znacznie niższych kosztach niż gdzie indziej, dzięki dojrzałemu przemysłowi i dostępowi do uprzywilejowanego kapitału, dwóch elementów, których zdaniem AFP obecnie brakuje francuskiej energetyce jądrowej.

Efekt skali sprzyja obniżaniu kosztów

Według Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, różnica cenowa wynika głównie z ekonomii skali w Chinach, gdzie 27 reaktorów jest obecnie w budowie. Pekin korzysta z „efektu seryjnego” i „efektu uczenia się”, wyjaśnia inżynier Maxence Cordiez, ekspert z Instytutu Montaigne, który wydaje we Francji zalecenia dotyczące polityki publicznej. Części zamówione od dostawców kosztują mniej, procesy są bardziej wydajne, a budowa szybsza. „Aby zrobić to taniej w Europie, potrzebujemy programów przemysłowych o identycznych projektach” – twierdzi Valérie Faudon, dyrektorka wykonawcza Francuskiej Stowarzyszenie Energii Jądrowej (SFEN) oraz jednocześnie wiceprezeska Europejskiego Towarzystwa Jądrowego (ENS).

Uprzywilejowany dostęp do kapitału w Chinach

Oprócz tego, zdaniem AFP, poza kosztami budowy, Chiny korzystają również z uprzywilejowanego dostępu do kapitału. Budowa reaktorów jądrowych wymaga wydawania dużych pieniędzy, bez generowania przychodów. Innymi słowy: pieniądze trzeba pożyczyć. Jednocześnie dla inwestorów finansowanie elektrowni jest uważane za „ryzykowne”, ze względu na „ryzyko regulacyjne” i „ryzyko polityczne” związane z tego typu projektem, wyjaśnia François Lévêque, profesor ekonomii w Mines ParisTech. „Z jednej strony agencje bezpieczeństwa mogą interweniować podczas budowy i opóźnić ją. Z drugiej strony, możliwe są polityczne zmiany, które sprawiają, że te długoterminowe projekty są bardziej niepewne. Kredytodawcy proszą zatem o stosunkowo wysoką stawkę”, twierdzi François Lévêque. W Chinach projekty jądrowe „nie są obciążone tym wszystkim: koszt kapitału jest bardzo niski. To państwo chińskie płaci.” W zależności od ustalonej stawki, koszt finansowania elektrowni może wahać się o kilka miliardów euro.

Kwestia pomocy państwa podstawą sektora jądrowego w Europie

Aby obniżyć koszty kapitału, państwa mogą się zaangażować, zapewniając gwarancje lub kapitał. „Im bardziej jest zaangażowanie ze strony państwa, tym bardziej zmniejsza się ryzyko finansowe i znacznie zmniejsza się koszty projektów jądrowych” – wyjaśnia Nicolas Goldberg, ekspert w Columbus Consulting. Kwestia pomocy państwa leży zatem u podstaw przyszłości sektora jądrowego w Europie. „To kwestia wyborów politycznych i wyborów regulacyjnych” – twierdzi Goldberg. Według raportu brytyjskiej Najwyższej Izby Kontroli (NAO), częściowy udział państwa brytyjskiego mógł obniżyć cenę za megawatogodzinę o prawie 30% w przypadku elektrowni Hinkley Point, zbudowanej przez EDF. Decyzja Parlamentu Europejskiego w 2022 r. o włączeniu energii jądrowej do zielonej taksonomii ma na celu właśnie obniżenie kosztów kapitału dla projektów jądrowych. Ale gwarancje państwowe nie zapobiegają wysokim kosztom, w przypadku dużych opóźnień w dostawie, takich jak Flamanville EPR, którego koszt wynosi ponad 19 miliardów euro po 12 latach opóźnienia, w tym 3 miliardy euro „dodatkowych kosztów finansowania”, dowiadujemy się z raportu brytyjskiego NIK-u.

Ze swojej strony Chiny, które deklarują budowę elektrowni w ciągu 56 miesięcy, zamierzają je tanio eksportować. Jeden z reaktorów, Hualong-1, jest już oferowany za granicą (Pakistan, Argentyna), nie znajdując w tej chwili nabywcy w Europie. Nicolas Goldberg twierdzi, jednak, że „jeśli Chiny zaczną oferować energię jądrową po bardzo konkurencyjnych cenach, niektóre kraje wschodnie, które nie mają własnego przemysłu jądrowego i chcą pozbyć się rosyjskiego Rosatomu, mogą ulec pokusie”. Chińczycy bardzo mądrze prowadzą swoją politykę energetyczną. Z jednej strony stawiają na energię odnawialną a z drugiej potrafią wielokrotnie taniej budować reaktory jądrowe. Na tle Stanów Zjednoczonych i Europy, gdzie sytuacja jest niejednoznaczna wygląda to korzystnie dla Państwa Środka.

Historia sejsmiczna Europy niekoniecznie sprzyja elektrowni jądrowej na Pomorzu