Rapacka: Atomowa gra o wpływy w Europie Środkowo-Wschodniej

24 lipca 2019, 07:30 Atom

Energetyka jądrowa jest jednym z elementów rosyjskiej polityki energetycznej, ale także zagranicznej. Technologie jądrowe są od wielu lat towarem eksportowym naszego wschodniego sąsiada, pragnącego realizować projekty także w Europie Środkowo-Wschodniej. Pomimo problemów związanych z ograniczonym zaufaniem do rosyjskich technologii (efekt katastrofy Czarnobyla), jak i samego partnera biznesowego, jakim jest  być Rosja, ten kraj sukcesywnie rozwija swoje globalne aspiracje i staje w szranki z innymi państwami w boju o wpływy na prestiżowym rynku Środkowo-Wschodniej Europy – pisze redaktor BiznesAlert.pl, Patrycja Rapacka. 

Energetyka jądrowa

Ukraina. Punkt dla Westinghouse

Ukraiński sektor energetyki jądrowej jest uzależniony od generacji energii w elektrowniach jądrowych. Obecnie u naszego wschodniego sąsiada funkcjonuje 15 reaktorów jądrowych (ich łączna moc stanowi 13,835 GW). Operator elektrowni Energoatom spodziewa się zwiększenia udziału energii jądrowej w produkcji do 50-52 procent. Ukraiński atom jest uzależniony od rosyjskiej technologii, usług i dostawców. Reaktory wodne ciśnieniowe typu WWER-312 440 MWe oraz WWER 320 1000 MWe są produkowane w Rosji, a paliwo jest dostarczane przez spółkę-córkę Rosatomu – TVEL. W związku z planami rozwoju, Ukraina chce uniezależnić się od strony rosyjskiej także w tym sektorze. Największe postępy widoczne są w sferze dostaw paliwa jądrowego. W ramach dywersyfikacji źródeł, w 2008 roku amerykański Westinghouse po raz pierwszy nawiązał współpracę z Kijowem w tym zakresie, co zdenerwowało dotychczasowego dostawcę. Obecna umowa obowiązuje do 2025 roku (z Rosjanami do 2020 roku). W okresie od stycznia do maja 2019 roku Ukraina zakupiła do reaktorów paliwo, którego 25,4 procent pochodziło z Rosji, natomiast 74,6 procent zostało zakupione od Westinghouse z fabryki ze Szwecji. Przedstawiciele Rosji i Rosatomu wielokrotnie sugerowali w wypowiedziach, że umowa z zachodnią spółką może zagrozić bezpieczeństwu elektrowni jądrowych. Jak widać, do tej pory nic poważnego się nie stało. Należy zauważyć, że Rosja nie powinna, ze względów choćby czysto wizerunkowych, przeszkodzić w dostawach paliwa, gdyż może to wpłynąć na przyszłe projekty Rosatomu w innych krajach. Jak można realizować projekt jądrowy z firmą, która ze względów politycznych wstrzymuje np. dostawy paliwa jądrowego?

Czechy. Problem z finansowaniem. Rosatom czeka

Republika Czeska jest kolejnym krajem, który stara się rozwijać energetykę jądrową, by zagwarantować bezpieczne dostawy energii. Obecnie sześć reaktorów dostarcza około 30 procent energii. Na przeszkodzie rozwoju stoją koszty budowy nowych reaktorów oraz brak porozumienia odnośnie modelu finansowania. Na początku lipca czeskie media poinformowały o prawdopodobnym zakończeniu wieloletniego sporu o finansowanie nowych jednostek jądrowych, za które miały być odpowiedzialne dwie spółki zależne od spółki CEZ. Priorytetem dla czeskiego rządu jest budowa elektrowni w Dukovanach. Nowa inwestycja może kosztować setki miliardów koron, tak samo, jak w przypadku nowych reaktorów w Temelinie. Obecnie budową jest zainteresowanych sześć firm: Rosatom, EDF, KHNP, CHNP, francusko-japoński podmiot Areva i Mitsubishi – Atmea oraz Westinghouse, a rozmowy były prowadzone już w 2017 roku. Czeska minister przemysłu Marta Novakova zapewniła jeszcze w 2018 roku, że Praga nie bierze pod uwagę rozwiązania zastosowanego na Węgrzech, gdzie elektrownia jądrowa finansowana jest z pożyczki w wysokości 10 mld euro, udzielonej przez rosyjski Rosatom, jednak część finansowania może być pokryta przez kontrahenta. Rosjanie walczą o Czechy m.in. poprzez inwestycje. Rosyjski producent paliwa jądrowego TVEL oraz czeskie centrum badawcze Řež podpisały umowę o współpracy w zakresie badań materiałowych. W listopadzie 2018 roku wizytę w Pradze złożył amerykański sekretarz energii Rick Perry, który zachęcał do spojrzenia na amerykańską technologię nie tylko pod względem jakości, ale przede wszystkim transparentności biznesowej, co nawiązuje do rywalizacji z Rosja o wpływy w Czechach. Czesi będą na pewno rozważać tę kandydaturę, jednak muszą wziąć pod uwagę ostatni trend w Europie Środkowo-Wschodniej, czyli próbę uniezależnienia się od Federacji Rosyjskiej. Ta kwestia z pewnością będzie lepiej rozumiana, niż w przypadku prorosyjskiego rządu na Węgrzech.

Węgry. Punkt dla Rosji

W przypadku Węgier raczej nie ma wątpliwości. Pomimo członkostwa w Unii Europejskiej i Grupie Wyszehradzkiej,Węgry nie mają zastrzeżeń do współpracy z Rosją w sferze energetyki, w tym przy atomie. Głównym czynnikiem – jak zapewnia Orban – jest niższa cena. Obecnie w tym kraju funkcjonują 4 reaktory, które odpowiadają za 50 procent generowanej energii. W 2009 roku węgierski rząd zatwierdził budowę dwóch nowych reaktorów typu WWER-1200, scementowaną umową z Rosatomem. Projekt budowy jest krytykowany ze względu na większą zależność od Rosjan, jednak władze się tym nie przejmują. W czerwcu informowaliśmy, że rozpoczęto budowę pierwszych budynków budowlano-instalacyjnych na terytorium przyszłych reaktorów elektrowni Paks 2 na Węgrzech. Zgodnie z umową, Rosja udzieli Węgrom pożyczki w wysokości 10 miliardów euro. Wkład własny Węgier to jedynie około 2 mld euro. Węgrzy rozważali zakup reaktora EPR od Arevy, Atmea1 od konsorcjum Areva-Mitsubishi, WWER-100 oraz 1200 od rosyjskiego Atomstroyexport, AP100 od Westinghousa oraz koreańskiego APR-1400. W październiku 2013 podpisano nawet umowę o jądrowej współpracy z Koreą Południową. Jak widać, skuteczniejsza okazała się Rosja. Z ciekawostek – przez pierwsze 10 lat paliwo do reaktorów ma być dostarczane przez TVEL. W ten sposób Rosja zapewniła sobie stałość rynku, ograniczając go dla konkurencji.

Rapacka: Czeski atom w martwym punkcie

Słowacja

Ten kraj posiada cztery reaktory jądrowe typu WWER-440 model V-213 (elektrownia Mochove oraz Bohunice), które odpowiadają za produkcję około 50 procent energii elektrycznej (łączna moc 1,940 GW). Słowacja jest drugim krajem w Europie pod względem udziału atomu w miksie energetycznym i wpisuje się w strategię eksportową Rosatomu. Należy przede wszystkim powiedzieć, że import gazu na Słowację w całości pokrywany jest przez rosyjskie firmy tak samo, jak import paliwa jądrowego, które dostarcza Rosatom. W czerwcu została sygnowana umowa pomiędzy rosyjskim gigantem Rosatomem a słowackim podmiotem Slovenske Elektrarne na import paliwa w latach 2022-2026. Jest także opcja przedłużenia porozumienia do 2040 roku.

Rapacka: Rosatom kontynuuje ekspansję przy użyciu „zielonego atomu”

Rumunia

Rumunia jest bardzo ciekawym przykładem. Rozważając w 1970 roku rodzaj reaktora, wybrała kanadyjski CANDU, zamiast rosyjskiego WWER-440. Od tamtej pory nie widać większych starań Rosji na tym rynku jądrowym. Transfer technologii pochodził z Kanady, Włoch oraz USA. Obecnie w tym kraju funkcjonują dwa reaktory w elektrowni Cernovada, które dostarczają około 15-20 procent energii elektrycznej. Do użytku mają być oddane także nowe reaktory typu CANDU 3 i 4, których budowę, po wielu perturbacjach, ma dokończyć konsorcjum Nuclearelectrica oraz chiński koncern China General Nuclear. Będą to reaktory ciężkowodne typu CANDU 6 o mocy 700 MWe.

Polska. „Neverending nuclear story”

Co z Polską? Podczas gdy nasi sąsiedzi rozwijają programy jądrowe, nasze władze do tej pory nie podjęły decyzji w sprawie budowy elektrowni jądrowej w Polsce, chociaż przedstawiciele Ministerstwa Energii nadal przekonują, że atom jest niezbędny, m.in. do realizacji celów klimatycznych.

Według zeszłorocznego raportu Najwyższej Izby Kontroli „zaawansowanie prac wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo uruchomienia jej dopiero w 2030 roku”. Urząd kontroli podkreślił wyraźnie, że „brak decyzji dotyczących wyboru technologii dla elektrowni jądrowej, wykonawcy tej inwestycji oraz modelu jej finansowania spowodował kilkuletnie opóźnienie, a de facto dezaktualizację Programu Polskiej Energetyki Jądrowej”.

Polityka Energetyczna Polski do 2040 roku zakłada budowę pierwszego reaktora do 2033 roku. Trwają dyskusje na temat potencjalnego partnera. Niestety potencjalni dostawcy technologii właściwie nie wiedzą, jakie są klasyfikacje, wyłamania i normy dla komponentów elektrowni jądrowej.  Jako ewentualnych dostawców wymienia się francuskie AREVA i EDF (oferujące reaktory w technologii EPR), południowokoreańską firmę Korea Hydro & Nuclear Power (dysponuje m.in. reaktorami typu APR-1400), China General Nuclear Power Corporation (Chiny inwestują już w Europie, oferują m.in. reaktor Hualong one HL1000/HPR1000), Westinghouse Electric Company (oferuje reaktory typu AP1000), amerykańsko-japońskie konsorcjum General Electric Hitachi Nuclear Energy (specjalizuje się w technologii reaktora wodnego wrzącego BWR) czy kanadyjski Candu Energy Inc., budujący reaktory ciężkowodne EC6.

12 czerwca opinię publiczną zelektryzowała informacja o polsko-amerykańskim memorandum o współpracy w sektorze energetyki jądrowej, co daje przynajmniej minimalne podstawy by przypuszczać, że Polska kierunkuje się raczej w stronę zachodnich dostawców. Na rynku jest oczywiście rosyjski Rosatom, który jednak z przyczyn przede wszystkim politycznych i ze względów bezpieczeństwa nie będzie brany pod uwagę jako dostawca. Rosja nie jest dla Polski wiarygodnym partnerem biznesowym, co ma swoje odzwierciedlenie chociażby w sferze energetyki gazowej. Politycy nie wypowiadają się na temat potencjalnej obecności Rosatomu w Polsce, natomiast eksperci podkreślają, że Rosatom jest firmą liczącą się na międzynarodowym rynku, ale ze względu na obawy biznesowe i polityczne ta technologia nie będzie brana pod uwagę.

Co na to sama Rosja? Przypomnijmy, że w 2016 roku, w rozmowie z Polską Agencją Prasową, Dmitrij Suchanow podkreśli, że w przypadku rozpisania przetargu Rosatom nie wyklucza w nim udziału. Z drugiej strony, warto zauważyć, że rosyjska spółka paliwowa TVEL (należąca do Rosatomu) w 2015 roku wygrała przetarg na dostawy paliwa z nisko wzbogaconym uranem do polskiego reaktora badawczego Maria. Współpraca z Rosją w sektorze jądrowym nie byłaby teoretycznie nowością, ale nie powinno to przesądzać o braniu pod uwagę Rosatomu do budowy pierwszej elektrowni jądrowej. Napięta sytuacja na arenie międzynarodowej po aneksji Krymu w 2014 roku jeszcze bardziej oddaliła jakąkolwiek wizję współpracy z Rosją. Gdyby Polska wybrała amerykańską technologię, energetyka jądrowa byłaby kolejnym, obok gazowego, obszarem, na którym Rosjanie mogą przegrać z Amerykanami.

Rapacka: Na polskim atomie mogą skorzystać także Stany Zjednoczone