(Baltic Course/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)
Projekt elektrowni jądrowej w Visaginas jest martwy – uważa jego pomysłodawca, były litewski minister energetyki Arvydas Sekmokas. Jego zdaniem projekt pokazał, że nie może on osiągnąć regionalnego charakteru.
– Obecnie o projekcie elektrowni atomowej w Visaginas można mówić w czasie przeszłym. Właściwie ten projekt jest dzisiaj martwy – powiedział Sekmokas. Jego zdaniem Visaginas pozwala zrozumieć, że w tym przypadku model współpracy regionalnej się nie sprawdza. Do tego kraje zaangażowane w projekt musiałyby się określić w kwestii produkcji energii elektrycznej i dokonać korekty strategii energetycznej.
– Dla projektów o takiej skali i poziomie złożoności model regionalny się nie sprawdza – ocenił polityk. – Skąd wziąć nowe moce wytwórcze, których nam brakuje? – pyta były minister energetyki. Przyznał, że w obecnych realiach elektrownia w Visaginas nie będzie opłacalnym projektem. Przyznał, że nie wiadomo jak w przyszłości będzie się kształtowała sytuacja na rynku energii elektrycznej, czy jej ceny wzrosną.
Latem 2011 roku Litwa wybrała japońską spółkę Hitachi strategicznym inwestorem wspomnianej elektrowni, ale w przeprowadzonym rok później referendum projekt nie uzyskał poparcia ze strony obywateli. Jednakże w opracowanej przez obecny rząd w Wilnie nowej strategii energetycznej nie pojawił się ten temat.
O możliwości wspólnej realizacji projektu prowadzono rozmowy z Polską, Łotwą oraz Estonią. Jak zauważa Sekmokas, Warszawa zrezygnowała z udziału jeszcze na początkowym etapie, a Ryga oraz Tallin nadal czekają na przedstawienie ekonomicznego uzasadnienia projektu. Polacy zdecydowali, że zbudują własną elektrownie jądrową. Potencjalną rentowność Visaginas podkopują też konkurencyjne projekty na Białorusi (Ostrowiec) i w Rosji (Obwód Kaliningradzki).