Białoruski rząd przyjął plan rozwoju sektora energoelektrycznego do 2025 roku, aktualizując go o opóźnione operacyjne uruchomienie elektrowni jądrowej w Ostrowcu, które ma nastąpić dopiero w 2022 roku. Ministerstwo energetyki Białorusi szacuje, że dzięki rozpoczęciu działalności atomu uda się zaoszczędzić 500 mln dolarów rocznie na ograniczeniu zakupów gazu ziemnego.
Oszczędności z atomu i nadzieja na eksport
Wiceminister energetyki Białorusi Michaił Michadiuk powiedział gazecie „Białoruś i Rynok”, że pierwsze pełne załadowanie paliwa jądrowego do pierwszego bloku jądrowego kosztuje 130 mln dolarów. Zważywszy na to, że co roku należy wymieniać 25 procent prętów paliwowych, koszt paliwa do elektrowni będzie wynosił około 35 mln dolarów rocznie. Wiceminister zaznaczył, że w przyszłości będzie możliwość nabywania paliwa jądrowego od innego (w domyśle rosyjskiego) dostawcy, pod warunkiem, że będzie to ekonomicznie i technologicznie uzasadnione.
Michadiuk wskazał również, że koszt wytworzenia energii elektrycznej w Ostrowcu będzie o prawie 17 procent niższy niż generowany w istniejących jednostkach wytwórczych. – Dziś w systemie elektroenergetycznym średni koszt wytworzenia 1 kWh mocy wytwórczej wynosi około 4,2 centa. W elektrowni jądrowej będzie to około 3,5 centa – powiedział.
Wiceminister jest również pewny, że pomimo politycznych problemów, energia elektryczna generowana w Ostrowcu będzie eksportowana do państw bałtyckich. – Ta polityczna gra jest obliczona na zbliżające się wybory na Litwie. Podmioty gospodarcze są dalej zainteresowane kontaktem biznesowym w tym temacie. Zobaczycie, że najpierw Łotwa zmieni swoją decyzję, a następnie to samo uczyni Litwa – zakończył.
Białoruś i Rynok/Interfax/BielTA/Mariusz Marszałkowski
Marszałkowski: Czy Łukaszenka odda „białoruski atom” Putinowi? (ANALIZA)