Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo po raz kolejny zapewnił w rozmowie telefonicznej z ministrem spraw zagranicznych Białorusi Uładzimirem Makiejem, że Stany Zjednoczone są gotowe zaspokoić białoruskie zapotrzebowanie na ropę. Mogą to zrobić przez naftoport w Gdańsku, ale do tego jeszcze daleka droga – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.
Białoruskie próby dywersyfikacji
Białoruś od początku bieżącego roku jest pozbawiona stałych dostaw ropy. Powodem jest białorusko-rosyjski spór o cenę surowca. Kraj ma kilka możliwości ratowania swojej sytuacji. Żadna z opcji na chwile obecną nie daje jej możliwości pełnej dywersyfikacji dostaw surowca. Jest jednak możliwość, która mogłaby być bardziej korzystna niż pozostałe. Zwłaszcza, gdy pojawi się strategiczne poparcie Stanów Zjednoczonych. Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka poinformował w połowie lutego, że jego kraj w przyszłości planuje sprowadzać około 40 procent ropy z Rosji, 30 procent z portów bałtyckich oraz 30 procent z kierunku Morza Czarnego przez Ukrainę.
Kowal: USA mogą użyć Trójmorza do ograniczenia wpływów Rosji
Porty nad Bałtykiem
Pierwszą możliwością, z której skorzystała Białoruś, jest sprowadzanie ropy naftowej przy wykorzystaniu bałtyckich terminali naftowych na Litwie i Łotwie. Pierwsza dostawa nierosyjskiej ropy z tego kierunku miała miejsce pod koniec stycznia. Białorusini sprowadzili wtedy 90 tys. baryłek norweskiej ropy (ok 3,5 tys ton) przez litewski port w Kłajpedzie. Z niego ropa została przetransportowana 59 cysternami kolejowymi do rafinerii w Nowopołocku.
Według szefa Lietuvos Gielezinkeliai Cargo, koleje litewskie mogą rocznie przetransportować 3 mln ton surowca dla Białorusi. To zbyt mało by zaspokoić potrzeby rafinerii białoruskich opiewające na 18-19 mln ton rocznie. Wykorzystanie kolei do transportu ropy jest problematyczne z powodów czasowych oraz finansowych. Eksperci oceniają, że koszt przeładunku oraz transportu ropy z Kłajpedy do Nowopołocka wynoszą ok 15-20 dolarów za tonę. Dodatkowo, czas dotarcia takiej ropy do rafinerii jest szacowany na około dwa tygodnie.
Wykorzystanie łotewskich portów nie wydaje się na razie możliwe. Podczas styczniowych rozmów na temat możliwości wykorzystania łotewskiego portu w Windawie pojawił się problem, gdyż żadna z prywatnych firm zarządzających terminalami nie zgodziła się na przyjęcie ładunku norweskiej ropy dla Białorusi. Minister spraw zagranicznych Łotwy Talis Linkaits poinformował wówczas, że należy pomyśleć o budowie państwowego terminala, który nie będzie odmawiał realizacji kontraktów zgodnych z łotewskim interesem państwowym.
Kolejna dostawa dwóch partii ropy, pochodzącej od rosyjskich dostawców, ma dotrzeć przez Kłajpedę na Białoruś.
Sonety odeskie
Drugą możliwością jest sprowadzanie ropy za pośrednictwem ukraińskiego portu Piwdennyj nieopodal Odessy. Takie operacje były już realizowane wcześniej. Białoruski koncern naftowy Biełneftechim sprowadził w 2011 roku niespełna milion ton azerskiej ropy z wykorzystaniem tego portu. Ropa jest dalej transportowana systemem ropociągowym Odessa-Brody, a następnie rewersem ukraińskiego odcinka ropociągu Przyjaźń dostarczana jest do rafinerii w Mozyrzu. Takie połączenie jest korzystniejsze cenowo i czasowo niż transport kolejowy.
W bieżącym roku z wykorzystaniem tej drogi zostały sprawdzone dwa tankowce z azerską ropą Azeri Light. Jest to słodka ropa, która po wcześniejszym zblendowaniu z ropą kwaśną (np. Urals) może być przerabiana w rafinerii mozyrskiej.
Pierwszy transport ropy azerskiej w tym roku nastąpił 12 marca. Drugi tankowiec z ropą rosyjską dotarł do Piwdennego 15 marca. Trzeci transport z ropą Azeri Light dotrze pod koniec marca. Łącznie w marcu dotrze na Białoruś przez Ukrainę ponad 250 tys. ton ropy dostarczonej przez azerskie państwowe przedsiębiorstwo naftowe SOCAR. Biełneftechim planuje sprowadzić milion ton azerskiej ropy w całym 2020 roku. Prawdopodobnie uczyni to przy wykorzystaniu ukraińskiego portu Piwdennyj. Wart odnotowania jest fakt, że jeszcze w grudniu 2019 roku, szef Ukrtransnafty Nikołaj Gawrilenko nie widział możliwości sprowadzania ropy do białoruskich rafinerii przez Ukrainę przed 2022 rokiem.
Dodatkowo, współpraca z lat 2010-2011, przy sprowadzaniu ropy przez Ukrainę, skończyła się w międzynarodowym trybunale. Ukrtransnafta oczekiwała odszkodowania za niewypełnienie warunków umowy, która określała dostawy ropy na poziomie czterech milionów ton. Białorusini zarzucili Ukraińcom przywłaszczenie azerskiej ropy (o wyższej wartości rynkowej) i przesłanie w zamian tańszej mieszanki rosyjskiej Urals. Biełneftechim wygrał 7,8 mln dolarów rekompensaty, które Ukraińcy musieli zapłacić.
Pierwszy tankowiec z azerską ropą dla Białorusi dotarł do Odessy
Ropa z USA przez Gdańsk
Trzecią możliwością sprowadzenia ropy na Białoruś jest wykorzystanie rewersu Ropociągu Przyjaźń. Chęć wykorzystania tej drogi dostaw ropy wielokrotnie wyrażał Łukaszenka. Według niego ropa mogłaby pochodzić z różnych kierunków, w tym z USA oraz Arabii Saudyjskiej, byłaby rozładowywana w Naftoporcie w Gdańsku, następnie poprzez ropociąg Pomorski oraz ropociąg Przyjaźń dostarczana na Białoruś.
Ta opcja mogłaby być najlepsza z perspektywy logistycznej. Naftoport w Gdańsku posiada pięć stanowisk przeładunkowych, które pozwalają na roczne przeładowanie około 40 mln ton ropy i produktów ropopochodnych. Do Naftoportu w Gdańsku mogą wpływać największe tankowce zdolne do operowania na Morzu Bałtyckim. Transport rurociągowy przez Przyjaźń pozwalałby z kolei na dostawy ropy z Polski do rafinerii w Nowopołocku i Mozyrzu. Wykorzystanie opcji litewskiej bądź ukraińskiej jest ograniczone jedynie do wybranej rafinerii ze względów logistycznych, a więc kolejowy z Litwy do Nowopołocka, rurociągowy z ukraińskich Brod do Mozyrza.
Problemem pozostaje jednak ograniczenie wynikające ze specyfikacji technicznej polskiej części rurociągu Przyjaźń. O ile Ropociąg Pomorski ma możliwość rewersowego przesyłu surowca do bazy PERN w Płocku, o tyle nie ma możliwości przesyłu ropy z Płocka do granicy z Białorusią bez przerwy przesyłu ropy w kierunku zachodnim. Tylko modernizacja magistrali pozwoliłaby na wykorzystanie rewersu fizycznego w międzyczasie dostaw na Zachód. Takie prace zostały zapowiedziane przez PERN 26 lutego 2020 roku. Mają polegać na zmodernizowaniu odcinka rurociągu od bazy PERN w Płocku do bazy PERN w Adamowie tak, aby transport mógł odbywać się w obu kierunkach jednocześnie.
Obecne ograniczenie uniemożliwiło wykorzystanie rewersu w 2010 roku. Białorusini, będąc w sporze z Rosją na temat taryf celnych na sprzedawane produkty naftowe, chcieli skorzystać z dostaw ropy z Wenezueli. Z racji dużych wolumenów, zależało im na wykorzystaniu portu w Gdańsku. Polska nie była jednak zainteresowana wchodzeniem w układy biznesowe ze wschodnim sąsiadem. Biorąc pod uwagę spór z Ukrtransnaftą, można uznać że była to wówczas słuszna decyzja. Ponadto, w tamtym okresie realna wydawała się budowa ropociagu Odessa-Brody-Płock-Gdańsk, dzięki której Polska miała sprowadzać azerską ropę i całkowicie uniezależnić się od dostaw ropy z Rosji. Naftoport w Gdańsku miał być jednym z elementów tej polityki. Poza tym najważniejszy okazał się czynnik techniczny. – Naszym zadaniem jest zaopatrzenie polskich i niemieckich rafinerii, do których ze Wschodu dostarczamy rocznie 45 mln ton ropy. Nie są rozważane inwestycje dotyczące przesyłania ropy w odwrotnym kierunku – mówił ówczesny prezes PERN Robert Soszyński.
Ograniczenie rewersu to problem do dzisiaj. Wygląda jednak na to, że po decyzji PERN o modernizacji Przyjaźni, nic poza polityką nie będzie stało na przeszkodzie rozpoczęcia dostaw ropy naftowej przez Polskę na Białoruś. A jednak z racji, że współpraca naftowa Mińska i Moskwy ma wydźwięk wybitnie polityczny, należy się liczyć z tym, że w razie przedstawienia przez Rosjan oferty satysfakcjonującej Białorusinów, dyskusja o rewersie się skończy.
Marszałkowski: Spór o tranzyt ropy przeciągnie się do wakacji?