Operacja NATO i USA w Afganistanie dała Rosji dwadzieścia lat strategicznego spokoju. Rosjanie mogli w tym czasie skupić się na innych kierunkach, a Amerykanie wykrwawiali się i wydawali pieniądze na wojnę, której ostatecznie nie wygrali – mówi dr. hab Daniel Boćkowski, specjalista ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl Jak wygląda obecnie sytuacja w Afganistanie? Mamy zwycięstwo Talibów, ale co dalej?
Dr. hab Daniel Boćkowski: My widzimy na razie bardzo niewielki odcinek tego jaka jest rzeczywistość. Widzimy to co chce się nam pokazać. Czyli obraz błyskawicznego zwycięstwa Talibów, a tak na prawdę nie wiemy co to spowodowało, kto jest za to odpowiedzialny. Wiemy natomiast, że zawaliła się oficjalna narracja mówiąca o tym, że przez ostatnie 20 lat budowaliśmy państwo Afgańskie na wzór państw zachodnich, z funkcjonującymi służbami, policją, wojskiem sądami itp. Okazało się, że nie wykształtowała się żadna armia, żadna służba, żadne państwo. To jest najbardziej porażające. Pamiętajmy, ile kosztowało to życia ludzkiego, w tym Polaków, ile pieniędzy. Afganistan był państwem sztucznym. Pokazali to Talibowie, którzy pomimo zwalczania ich przez koalicję i armie rządową, tworzyli swoje struktury mieli plan i działali konsekwentnie. Talibowie nie wyruszyli z jakiegoś konkretnego miejsca. Oni w pewnym momencie pojawili się wszędzie i zaczęli zajmować kolejne obszary, tworzyć tam od razu swoje sądy, swoje urzędy itp. Widać, że Talibowie tylko czekali na możliwość i pokazali, że byli gotowi na przejęcie władzy.
A momentem tym było wycofanie się Amerykanów, realizację tego porozumienia o wycofaniu się, które przygotowywano od co najmniej lutego 2020 roku. Najbardziej symptomatyczna jest narracja medialna i propagandowa w krajach zachodnich. Bo albo nie była ona od początku intencjonalnie nie prawdziwa albo oparta na złych założeniach i danych służb, wywiadów co również jest kompromitujące. Sami Amerykanie mówią, że są zaskoczeni, że przejmowanie kraju poszło tak szybko.
Jaki będzie Afganistan w czasie rządów Talibów? Czy to będzie takie same państwo jak podczas ich rządów w latach 90?
Trudno jednoznacznie powiedzieć jaka będzie polityka współczesnych Talibów. Pamiętajmy, że od ostatnich ich rządów minęło ponad 20 lat. Ci Talibowie, którzy uderzyli na Afganistan w latach 1996 roku, to byli studenci medres wywodzący się z Pakistanu, którym przewodził Mułła Omar. Byli silnie wspierani przez Pakistan. Oni przyszli z małym doświadczeniem, małym w kontekście budowania państwa, w kontekście tworzenia instytucji państwowych itp. Współcześni Talibowie to całkiem inna grupa, to całkiem inna siła. To też Pusztuni, ale już w pełni Afgańscy, oni są inaczej przygotowani, inaczej wyszkoleni. Teraz wszystko zależy od tego, jaki sobie cel postawią. Oni mają plan na budowę państwa, w którym nikt nie ma im przeszkadzać, to ma być emirat rządzony według ich zasad. Pytanie pojawia się jednak jak oni opiszą te zasady. Czy to będą takie same zasady i metody ich egzekwowania jak dwadzieścia lat temu? Oparte na zakazy, nakazami. Wyrzuceniem kobiet z przestrzeni publicznej, zakazania muzyki, sportu? Czy też będzie to państwo bliższe sposobowi zarządzania tym współczesnym państwom islamskim jak Iran, Arabia Saudyjska (oczywiście na swój sposób, bo nie ma co równać ich potencjału gospodarczego). Pytanie jednak jak to będzie wdrażane, pytanie czy Talibowie mają pomysł na dalsze funkcjonowanie tego państwa. Bo zdobyć, zdobyli je błyskawicznie, w ciągu dwóch tygodni. Jednak to paradoksalnie był najłatwiejszy element. Teraz co potem, co dać ludziom, skąd wziąć pieniądze na infrastrukturę, jak odbudować ten kraj? Bo jeżeli przywrócą do sposobu rządzenia sprzed 20 lat, to skończy się to jak wtedy.
Na terrorze nie może wyrosnąć normalne państwo. Zwłaszcza, że należy pamiętać, że w Afganistanie działają też inne grupy islamistyczne. Al-Kaida nie zniknęła. Ta organizacja walczyła zarówno przeciwko Amerykanom i siłom rządowym, ale także przeciwko Talibom. Nie zniknęli wszyscy członkowie Państwa Islamskiego. Pytanie jak ułożyć relacje z różnymi grupami etnicznymi. To jest wyzwanie.
Jak na obecne zmiany w Afganistanie patrzą Rosjanie i Chińczycy. Słychać o różnych kontaktach, wspólnych umowach.
Rosjanie przez ostatnie dwadzieścia lat kontestowali obecność NATO w Afganistanie. Ale NATO i Amerykanie kupili im w rzeczywistości 20 lat spokoju i stabilności. Zwłaszcza dla postsowieckich państw w tym regionie. Nie było eksportu dżihadystycznych grup do tych państw, nie było kontrabandy narkotyków. Z punktu widzenia Rosjan, wpakowanie się Amerykanów do Afganistanu było korzystne z ich punktu widzenia interesów i bezpieczeństwa. Oni oczywiście nigdy wprost tego nie powiedzą, ale to był dla Moskwy ogromny plus, że to Amerykanie wzięli na siebie ten koszt, to działanie. Dla Rosji tak błyskawiczny upadek Afganistanu to również niespodzianka. Oni też nie wiedzą, jak ułożą się relacje, jaką politykę będą uprawiać Talibowie, jaka będzie z nimi współpraca. Czy będą zwalczać grupy terrorystyczne, czy będą dawać im swobodną rękę. Bo jeżeli nie, to najłatwiejszym i pierwszym celem będą państwa Centralnej Azji jako te najsłabsze, a dalej południowe rubieże Rosji. Rosjanie nie uznają rządów Talibów od razu, oni chcą się przyjrzeć temu, w jaką stronę pójdą.
Co do Chin, to oni są tym graczem, którego nie było 20 lat temu. Chiny mogą włożyć pieniądze, ale Chiną w zamian chcą surowców, bogactw naturalnych. Przy okazji realizują swoją politykę nawet z użyciem swoich pracowników. Talibowie potrzebują kogoś, a Chiny wydają się najbardziej pożądanym partnerem, ale sami Chińczycy potrafią liczyć i wiedzą w co się pakować, co im przyniesie zyska, a co nie. Na razie Afganistan nie daje stabilności, nawet chińskim firmom. Od tego zależeć będzie czy Talibowie wzorem sprzed dwóch dekad zdecydują się na izolacje i rozwój branży narkotykowej jako tej, która daje im dochód, czy jednak będą się otwierać na inne państwa i inne inwestycje.
Rozmawiał Mariusz Marszałkowski