– Bruksela odpowiedziała w końcu przed kilkoma dniami, przedstawiając we wtorek, zaledwie dwa dni przed szczytem, propozycję legislacyjną wprowadzającą limit cen gazu. I jakby zwrotów w sprawie limitu cen w ostatnich tygodniach było mało, ta propozycja otworzyła kolejną puszkę Pandory – pisze Maciej Burny z Enerxperience.
Na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady UE ds. Energii z 24 listopada państwom członkowskim udało się osiągnąć sporo, bo osiągnęły porozumienie ws. dwóch rozporządzeń – w zakresie interwencji na rynku gazu ziemnego oraz przyspieszenia procedur pozwoleń dla inwestorów w odnawialne źródła energii.
W praktyce oznacza to, że negocjacje dotyczące kolejno: 1) platformy do wspólnych zakupów gazu, 2) alternatywnego benchmarku dla gazu LNG, 3) zwiększenia solidarności pomiędzy państwami w zakresie dostaw gazu, czy 4) przyspieszenia wydawania pozwoleń dla OZE zostały w czwartek w praktyce zamknięte, a ich formalne zakończenie będzie miało miejsce prawdopodobnie na kolejnym szczycie 13 grudnia. Po wypowiedziach przedstawiciela Prezydencji Czeskiej po spotkaniu możne jednak przypuszczać, że osiągnięte porozumienie jest warunkowe – tj. finalnie zależeć będzie od równoległego uzgodnienia kwestii mechanizmu korekty ceny gazu na tym samym posiedzeniu w połowie grudnia. Warunkowe porozumienie jest typowym zagraniem grupy państw tworzących koalicję, mającym na celu utrzymanie jak największej liczby pionów (ang. trade-offs) nadal w grze do ewentualnej wymiany na koniec negocjacji.
Największe zamieszanie dotyczyło od tygodni tego czy i kiedy Komisja przedstawi oddzielną legislację ograniczającą ceny gazu na giełdzie TTF. Na kolejne nawoływania większości państw Bruksela odpowiedziała w końcu przed kilkoma dniami, przedstawiając we wtorek – zaledwie dwa dni przed szczytem – propozycję legislacyjną wprowadzającą limit cen gazu. I jakby zwrotów w sprawie limitu cen w ostatnich tygodniach było mało, ta propozycja otworzyła kolejną puszkę Pandory.
Iluzoryczny czy realistyczny limit Brukseli?
Zaproponowany przez KE instrument korekty ceny zakłada jej górny pułap w wysokości 275 EUR/MWh na giełdzie instrumentów pochodnych TTF (z miesięcznym wyprzedzeniem). Mechanizm zostałby uruchomiony automatycznie, gdy spełnione zostaną łącznie obydwa poniższe warunki: 1) cena przekracza 275 EUR/MWh przez dwa tygodnie; 2) cena jest o 58 EUR/MWh wyższa niż cena referencyjna LNG przez 10 kolejnych dni sesyjnych w ciągu dwóch tygodni.
Brzmi to skomplikowanie, ale wystarczy podsumować, że dotychczasowe zawirowania cen gazu w całym 2022 r., łącznie z ich sierpniowym szczytem, nie byłyby wystarczające do uruchomienia mechanizmu korekty ceny zgodnie z obecną propozycją KE. Pytanie więc po co Bruksela po wielu tygodniach kryzysu w tej sprawie przedstawia projekt mający być odpowiedzią na aktualny kryzys gazowy, ale jest on sprofilowany tak żeby nie zadziałać. Możliwe odpowiedzi są dwie: 1) Bruksela nie chce limitu cen, ale idzie na kompromis przedstawiając „cokolwiek” tj. iluzję limitu, który w praktyce nie zadziała i nie generuje ryzyka przekierowania dostaw gazu z Europy do Azji; 2) Komisja zakłada, iż w przyszłym roku jest realne ryzyko, że wskazane progi zostaną osiągnięte, a jednocześnie należy utrzymać je odpowiednio wysoko żeby zapewnić dopływ błękitnego paliwa do UE. Świadczyłby o tym drugi parametr odnoszący limit cenowy w UE do bieżących cen LNG (+58 EUR/MWh), który jest sformułowany tak, aby utrzymać bezpieczną „górkę” i zapewnić atrakcyjność Unii jako odbiorcy surowca.
Komisarz Simson podkreśliła podczas konferencji, że Komisja zrobiła co do niej należało przedstawiając taką propozycję, bo ramy mechanizmu korekty ceny nakreślone przez Radę Europejską w konkluzjach sprzed kilku tygodni były bardzo rygorystyczne – tzn. europejscy liderzy oczekiwali mechanizmu obniżającego istotnie ceny, który zapewni jednocześnie bezpieczeństwo dostaw surowca do Unii, a zatem utrzyma atrakcyjność rynku europejskiego dla dostawców (zwłaszcza Stanów Zjednoczonych i Norwegii). Zadanie z cyklu połączenia wody z ogniem – jeśli nie niemożliwe to z pewnością bardzo trudne.
Bogaci pójdą własną drogą?
Nie czekając na uzgodnienia ws. limitu cen gazu w Radzie, niemiecki rząd konkretyzuje własny gigantyczny mechanizm wsparcia odbiorców gazu w kwocie 200 mld EUR. Dla niemieckiego przemysłu ulga gazowa ma obowiązywać już od przyszłego stycznia. Firmy o rocznym zużyciu gazu przekraczającym 1,5 miliona kWh mają otrzymać gwarantowaną cenę 70 EUR/MWh do poziomu 70% ich zużycia w 2021 roku. Mechanizm niemieckich subsydiów gazowych musi jeszcze przejść weryfikację Brukseli, ale już rodzi on poważne pytania o solidarność w dobie europejskiego kryzysu energetycznego i wpływ możliwości sfinansowania ogromnych subsydiów przez rządy na konkurencję pomiędzy przedsiębiorstwami z różnych krajów UE.
Jeśli wypracowanie limitu cenowego na poziomie UE zakończy się fiaskiem, możemy mieć do czynienia ze scenariuszem, w którym będziemy niebawem świadkami wyścigu pomiędzy państwami o prymat w wielkości wpompowanego wsparcia dla utrzymania konkurencyjności własnej gospodarki. Może to prowadzić w efekcie do znacznie szerszego kryzysu w UE niż ten stricte energetyczny.
Co na to Rada?
Część państw z 15-tki popierającej wprowadzenie limitu cenowego w reakcji na propozycję KE już postuluje jego obniżenie do poziomu poniżej 200 EUR/MWh. Na konferencji prasowej po szczycie Rady, Komisarz Kadri Simson wymijająco odniosła się do możliwości obniżenia przez KE limitu w ramach nowej propozycji, wskazując na obawy przed mocną konkurencją o dostawy gazu ze strony innych gospodarek świata.
Wydaje się więc, że przyszły kompromis, który jak zapowiedziała Prezydencja Czeska musi zostać osiągnięty w połowie grudnia, będzie zależny od poziomu akceptacji wysokości limitu ceny przez państwa członkowskie. Dyskusje zapewne skupią się nie tylko na kwocie maksymalnej, ale także na długości jej utrzymywania się w czasie. Będzie to zapewne dyskusja w dużej mierze techniczna, natomiast jej efekt będzie miał daleko idące konsekwencje polityczne.
Jeśli porozumienie 13 grudnia okaże się niemożliwe, zapewne nieprzypadkowo będzie jeszcze okazja domknięcia najtrudniejszych kwestii podczas szczytu Rady Europejskiej, który odbędzie się 15-16 grudnia.
Burny: Limit iberyjski i inne pomysły na walkę z kryzysem energetycznym (ANALIZA)