– Losy tegorocznego szczytu klimatycznego będą dużo zależeć od decyzji Chin. Kraj ten ma czyni wielkie postępy w zakresie troski klimatu i ma spore osiągnięcia na swoim koncie, ale nadal pozostaje największym emitentem gazów cieplarnianych oraz nadal masowo konsumuje paliwa kopalne – podaje brytyjski Financial Times.
Jednym z osiągnięć Państwa Środka jest rozwój elektromobilności, który zadaniem wielu ekspertów, zostawił Europę i Stany Zjednoczone daleko w tyle. Financial Times wskazuje, że w zeszłym roku na chińskich drogach po raz pierwszy jeździło więcej pojazdów elektrycznych niż spalinowych. Oprócz segmentu elektromobioności na szczególną uwagę zasługuje rozwój OZE. Wzrost wykorzystania energii słonecznej i wiatrowej oznacza, że same Chiny mają obecnie większą moc wytwórczą dużych farm fotowoltaicznych niż reszta świata razem wzięta. Prognozy sugerują, że kraj jest gotowy osiągnąć swoje cele w zakresie czystej energii pięć lat wcześniej.
Z drugiej strony „zielone Chiny” to tak naprawdę jedna strona medalu. FT podaje, że kraj oszalał na punkcie rozbudowy elektrowni węglowych. W 2022 roku Pekin średnio zatwierdzał dwie elektrownie węglowe – to najwyższy poziom od 2015 roku. Pekin raczej kieruje się bezpieczeństwem energetycznym niż ochroną klimatu z uwagi na tegoroczne letnie fale upałów, które doprowadziły do blackout’ów. Ponadto głód na paliwa kopalne sprawia, że Państwo Środka jest zdecydowanie największym na świecie trucicielem pod względem emisji dwutlenku węgla, generując prawie jedną trzecią rocznych emisji, czyli więcej niż Stany Zjednoczone, Unia Europejska i Afryka razem wzięte. Należy wspomnieć, że zgodnie z zapowiedziami przewodniczącego Xi Jinpinga Chiny planują jednak osiągnąć szczyt emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku, a w 2060 roku będą neutralnie klimatycznie.
Tegoroczny szczyt klimatyczny budzi wielkie obawy klimatologów i aktywistów, gdyż wydarzenie odbywa się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. To ósmy największy producent ropy na świecie. Z uwagi na wielkie przywiązanie Chin do ropy i gazu pojawia się uzasadniona obawa, że z jednej strony Państwo Środka będzie się chwalić swoimi osiągnieciami na rzecz klimatu, a w rozmowach kuluarowych może podpisywać lukratywne kontrakty na kolejne dostawy węglowodorów z Bliskiego Wschodu.
Financial Times / Jacek Perzyński
Tegoroczny szczyt klimatyczny w Dubaju może łaskawiej spojrzeć na interesy petrostanów