Perzyński: Era tanich elektryków z Chin może dobiec końca

9 stycznia 2024, 07:35 Elektromobilność

– Niedobór statków u chińskich armatorów do przewozu samochodów elektrycznych spowodował wzrost cen transportu do rekordowego poziomu i ograniczył przepływ eksportu pojazdów elektrycznych z Chin do Europy. Ceny chińskich elektryków mogą wzrosnąć – pisze Jacek Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

fot. Wikimedia Commons

Za mało statków na eksport

Problemy zaczęły się za czasów spowolnienia gospodarczego wywołanego pandemią koronawirusa i przestojami w fabrykach. Jak podaje chiński portal Caixin, w wyniku zmniejszonego popytu oraz lockdownów krajowe przedsiębiorstwa żeglugowe w 2020 roku w celu szukania oszczędności na trudne czasy złomowały starsze statki, które były przeznaczone do długodystansowego transportu samochodów.

Jednak obecny szybszy niż oczekiwano powrót światowego popytu na elektromobilność w połączeniu z ostrym wzrostem chińskiego eksportu, sprawił, że branża boryka się z niedoborami kluczowych statków, co wydłuża czas dostawy i finalnie może podbić ceny samochodów zeroemisyjnych.

Chiny skazane na transport morski

Portal Caixin podaje, że uzupełnienie floty po zezłomowanych starszych statkach zajmie aż trzy lata. Sytuacja ta sprawia, że chińscy dostawcy dostarczą mniej pojazdów na rynki eksportowe.

Firma Clarksons zawróciła uwagę, że niedobory w transporcie spowodowały również wzrost cen dziennych czarterów do 115 tys. dolarów, czyli o 10 procent więcej niż w 2022 roku i siedem razy wyższych niż ceny w 2019 roku.

Choć wielu chińskich producentów, takich jak BYD, Nio czy Xpeng, wysyła pojazdy na cały świat, zdaniem analityków najnowsze niedobory szczególnie dotykają chińskie marki sprzedające pojazdy elektryczne w Europie. Chińskie firmy zwiększyły eksport ze względu na nadwyżkę mocy produkcyjnych w swoich krajowych fabrykach i nie mają alternatywy wobec frachtu morskiego.

Chociaż wiele chińskich firm planuje budowę lokalnych europejskich fabryk, rozpoczną one produkcję pojazdów dopiero pod koniec tej dekady. – Producenci z Państwa Środka, którzy produkują na rynku krajowym i sprzedają do Europy, są całkowicie skazani na fracht morski, ponieważ nie mają tam europejskich zakładów produkcyjnych – powiedział dla Financial Times Matthias Schmidt, analityk specjalizujący się w śledzeniu sprzedaży pojazdów elektrycznych w Europie.

Nastał wielki popyt

Jak podaje Financil Times, choć ostateczne dane za ubiegły rok nie są jeszcze znane, według firmy spedycyjnej Clarksons liczba samochodów przewożonych przez oceany w 2023 roku powinna wzrosnąć o 17 procent do rekordowego poziomu 23,4 mln, pobijając poprzedni rekord ustanowiony w 2018 roku.

Z kolei w zeszłym roku europejski import samochodów elektrycznych odnotował największy wzrost spośród wszystkich regionów i wyniósł 40 procent. Przewiduje się, że Chiny w ciągu 2023 roku sprzedały łącznie 4,3 mln pojazdów.

Kłopoty chińskiego molocha

W poniedziałek agencja Xinhua poinformowała, że jego dyrektor naczelny został zatrzymany przez policję, co jest najnowszą oznaką kłopotów najbardziej zadłużonego dewelopera na świecie.

Liu Yongzhuo, dyrektor wykonawczy China Evergrande New Energy Vehicle Group, został zatrzymany w poniedziałek w związku z „podejrzeniem popełnienia nielegalnych przestępstw”, poinformowała spółka w komunikacie przesłanym na giełdę w Hongkongu.

Evergrande to chiński deweloper na rynku nieruchomości, który finalnie złożył wniosek o upadłość finansową, a jego zadłużenie wyniosło 340 mld dolarów. Jego spółka-córka miała ambitne plany wejścia w sektor elektromobilności, jednak również pogrążyła się w długach. W długo oczekiwanych raportach finansowych opublikowanych w latem zeszłego roku chińska grupa New Energy Vehicle Group  ujawniła łączną stratę netto w wysokości 9,95 mld dolarów w latach 2021 i 2022.

Kolejny cios może nadejść z Brukseli

Należy wspomnieć, że we wrześniu Komisja Europejska zapowiedziała wszczęcie dochodzenia ws. subsydiów dla pojazdów elektrycznych pochodzących z Chin, co wywołało ogromny niepokój w Pekinie.

Dzięki hojnemu wsparciu chińskiego rządu w postaci pożyczek, niskooprocentowanych kredytów i bezpośrednich przelewów krajowi producenci tacy jak BYD, Xpeng, Nio mogą skutecznie obniżać końcowe ceny swoich pojazdów zeromisyjnych, co umożliwia im konkurencję z największymi zachodnimi koncernami. Interesujące jest, że samochody elektryczne z Państwa Środka są tańsze od europejskich pojazdów o ok. 30 procent.

Dochodzenie KE zbada cały proceder subsydiów i zakończy się dopiero w drugiej połowie 2024 roku. Jednak z uwagi brak reakcji Chin na wezwania Europy w kwestii zaprzestania pomocy w omijaniu sankcji przez Rosję Komisja może zdecydować o nałożeniu cła na chińskie samochody elektryczne, co będzie wielki ciosem dla rozwoju elektromobilności w Państwie Środka.

Nadchodzi zmierz ery chińskich elektryków

Biorąc pod uwagę obecne niekorzystne czynniki ceny, chińskich pojazdów elektrycznych mogą wzrosnąć. Ponadto, wydłużone dostawy mogą opóźnić rozwój elektromobilności w Europie, a także mogą podwyższyć ceny, o ile nie będzie to chwilowe zjawisko. Pasjonaci samochodów elektrycznych z Państwa Środka, którzy uznają je za tanie, ale wciąż dobrej jakości, będą mieli do nich utrudniony dostęp i zostaną im alternatywy z innych źródeł. Należy również dodać, że w przypadku gdy Komisja Europejska zdecyduje o nałożeniu cła na chińskie pojazdy elektryczne po dochodzeniu ws. państwowych subsydiów, ceny pojazdów zeroemisyjnych z Państwa Środka wzrosną. Powyższe czynniki mogą powstrzymać napływ tanich elektryków z Chin do Europy.

Elektryzująca afera chińskiego dewelopera i droga zależność Europy od produkcji w Chinach