21 kwietnia chiński ambasador we Francji, Lu Shaye, podczas wywiadu we francuskiej stacji LCI stwierdził, że niektóre kraje byłego Związku Sowieckiego w świetle prawa „nie są suwerenne”. Wypowiedź wywołała w sieci burzę dyplomatyczną, a także rozzłościła Litwę, Łotwę i Estonię. Chińscy przedstawiciele w Wilnie, Rydze i Tallinie zostali wezwani do złożenia wyjaśnień.
– Według prawa międzynarodowego nawet kraje byłego ZSRR nie mają czynnego statusu, bo nie ma międzynarodowej umowy, która by potwierdzała ich status jako suwerennych państw – powiedział ambasador Lu Shaye.
Francuskie MSZ poinformowało, że z „konsternacją” odnotowało komentarze ambasadora i wezwało Chiny do wyjaśnienia, czy odzwierciedlają ich oficjalne stanowisko. Wysoki przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, Josep Borrell, powiedział, że uwagi te są „nie do przyjęcia”.
Piątkowe uwagi Lu podkopały dążenia francuskiego prezydenta do wykorzystania rozmów między jego doradcą ds. polityki zagranicznej Emmanuelem Bonne a najwyższym chińskim dyplomatą, Qin Gangiem, do ustanowienia ram, które mogłyby zostać wykorzystane jako podstawa do przyszłych negocjacji między Ukrainą a Rosją.
Warto zwrócić uwagę, że działania prezydenta Francji oraz jego wypowiedzi ws. Tajwanu w trakcie wizyty w Państwie Środka wywołały irytację Białego Domu. W zeszłym tygodniu doszło do rozmowy telefonicznej między Macronem a prezydentem Joe Bidenem, jednak atmosfera w trakcie rozmowy była chłodna. Amerykanie są zirytowani faktem, że francuski prezydent w pojedynkę i bez konsultacji z sojusznikami stara się wpłynąć na Pekin ws. wojny na Ukrainie i odmawia wsparcia rządowi w Tajpej.
Wygląda na to, że wysiłki dyplomatyczne prezydenta Francji, by pozyskać pomoc Chin do interwencji w wojnie Rosji na Ukrainie, poniosły kolejne fiasko. Wiele krajów wyraziło sceptycyzm, że Chiny mogą służyć jako neutralny pośrednik, biorąc pod uwagę ich „przyjaźń bez granic” z Rosją. Xi i Putin wielokrotnie obiecywali zacieśnienie więzi, w tym między ich siłami zbrojnymi.
Macron powiedział wcześniej, że widzi ważną rolę dla Chin i że dzięki stosunkom z Rosją mogą „przywrócić Moskwie rozsądek”. Jednak Pekin jak dotąd nie pokazał, że jest skłonny wywrzeć presję na Moskwę, by wycofała wojska z Ukrainy.
Bloomberg / Jacek Perzyński