Szurowska: Marzysz o bezpiecznym, ciepłym domu? Sprawdź jego klasę energetyczną

23 lutego 2024, 07:35 Ciepłownictwo

– Od początku tego roku stopniowo wdrażany jest system podziału budynków na klasy energetyczne. […] Budynki A+ to prymusi charakteryzujący się własną produkcją energii ze źródeł odnawialnych. Na drugim końcu skali będą budynku z klasą G. Ten wątpliwy zaszczyt przypadnie ok. 15 procent istniejących budynków Polsce – pisze Maria Szurowska, współpracownik BiznesAlert.pl.

Źródło: Freepik
Źródło: Freepik

  • Od początku tego roku stopniowo wdrażany jest system podziału budynków na klasy energetyczne. Każdy budynek zostanie przydzielony do klas od A+ do G – schemat znany ze sprzętów gospodarstwa domowego. Parametrem stanowiącym bazę dla tej klasyfikacji jest EP, a więc wskaźnik zapotrzebowania na energię pierwotną w budynku.
  • Obecnie kupując nieruchomość należy zwrócić uwagę na jej klasę energetyczną oraz albo doliczyć koszt modernizacji do budżetu inwestycyjnego, albo pokusić się o inwestycję w dom o wysokiej klasie energetycznej.
  • Polska jest jednym z ostatnich krajów, które wdrażają tę dyrektywę, a także dopiero od niedawna zaczynamy przykładać wagę do energooszczędności budynków.

Bezpieczeństwo inwestycji to jedna z zalet nieruchomości; ciepło – nieodzowne do mieszkania w niej przez pół roku w naszej strefie klimatycznej. Okazuje się, że obecnie na rynku za oba aspekty odpowiada certyfikat energetyczny.

Od początku tego roku stopniowo wdrażany jest system podziału budynków na klasy energetyczne. Każdy budynek zostanie przydzielony do klas od A+ do G – schemat znany ze sprzętów gospodarstwa domowego. Parametrem stanowiącym bazę dla tej klasyfikacji jest EP, a więc wskaźnik zapotrzebowania na energię pierwotną w budynku. Budynki A+ to prymusi charakteryzujący się własną produkcją energii ze źródeł odnawialnych. Na drugim końcu skali będą budynku z klasą G. Ten wątpliwy zaszczyt przypadnie ok. 15 procent istniejących budynków Polsce.

Wprowadzenie takiej klasyfikacji jest elementem wdrażania zmienionej dyrektywy EPBD. Dane Eurostatu wskazują, że 85 procent budynków w UE powstało przed 2000 rokiem, a wśród nich 75 procent ma niską charakterystykę energetyczną. W związku z tym Bruksela uznała, że działania rzecz efektywności energetycznej budynków mają kluczowe znaczenie dla oszczędzania energii i osiągnięcia bezemisyjnego i w pełni zdekarbonizowanego zasobu budynków do 2050 roku. Regulacje Unijne zakładają również, że od 2028 r będziemy budować jedynie zeroemisyjne budynki, a istniejące będą musiały zacząć spełniać określone normy – przejść renowację. Do 2033 roku zmodernizowane mają zostać budynki w klasach G, F i E; kolejne – później.

To oznacza, że już obecnie kupując nieruchomość należy zwrócić uwagę na jej klasę energetyczną oraz albo doliczyć koszt modernizacji do budżetu inwestycyjnego, albo pokusić się o inwestycję w dom o wysokiej klasie energetycznej. Przy tym należy pamiętać, że te domy z założenia są drogie, w związku z czym może już nie być przestrzeni na osiągnięcie dużego wzrostu wartości.

Ale to nie wszystko. Polska jest jednym z ostatnich krajów, które wdrażają tę dyrektywę, a także dopiero od niedawna zaczynamy przykładać wagę do energooszczędności budynków. Niemcy mają w tym względzie dłuższą tradycję i mieli okazję poczynić już pewne obserwacje. Tym obserwacjom warto się przyjrzeć, ponieważ podobne zjawiska mogą mieć miejsce na polskim rynku.

Koloński Instytut Badań Ekonomicznych opracował własny indeks cen nieruchomości mieszkalnych, w którym uwzględnia klasy efektywności energetycznej (w tym przypadku skala zaczyna się na A+ a kończy na H). Wynik jest jasny: podczas ogólnego spadku cen w ciągu ostatnich dwóch lat, nieruchomości mieszkalne w klasach energetycznych A+ i A okazały się wyjątkowo stabilne. Budynki we wszystkich pozostałych klasach straciły na wartości prawie dwa razy więcej.

Od pierwszego kwartału 2022 roku nieruchomości w klasach efektywności od D do H straciły na wartości około 10 procent. Wartość domów w klasie A spadła o zaledwie 5,2 procent, a w A+ – tylko o jeden procent. W tym wszystkim warto zwrócić uwagę, że w klasach od D do H nie odnotowano żadnej różnicy w spadku wartości.

„Może to wynikać z faktu, że koszty renowacji ponoszone przez nowych właścicieli po zakupie są podobne, niezależnie od tego, czy ocena efektywności energetycznej była wcześniej D czy H”, mówią niemieckiemu dziennikowi “die Welt” autorzy indeksu i eksperci rynku nieruchomości, Pekka Sagner i Michael Voigtländer.

Całość zjawiska pokazuje, że nabywcy w większym stopniu niż wcześniej uwzględniają przyszłe potencjalne koszty renowacji w cenie, którą są skłonni zapłacić.

Osobną analizę przygotował Immowelt, internetowa agencja nieruchomości, w której pokazuje które domy i w jakich lokalizacjach są lepiej wyceniane. Po analizie ogłoszeń widać, że domy wolnostojące i bliźniaki są w kiepskiej sytuacji – ponad połowa z nich uzyskała ocenę efektywności poniżej E, a jeden na pięć domów wolnostojących i bliźniaczych znalazł się w najniższej kategorii – H. Spośród nieruchomości F, G i H szczególnie duża liczba znajduje się w regionach wiejskich, z których dodatkowo obserwuje się fale wyprowadzek.

Dla polskiego rynku prognozy są podobne: eksperci ostrzegają, że mieszkania zużywające sporo energii mogą mocno stracić na wartości. Lokale zakwalifikowane jako efektywne energetycznie: wykorzystujące odnawialne źródła energii i z odpowiednią termoizolacją mają szansę na utrzymanie ceny lub wzrosty wartości.

PIE: Cztery twarze ubóstwa energetycznego