Kommiersant donosi, że najwięksi kupcy gazu rosyjskiego w Europie przywracają ograniczenia w związku z drugą falą pandemii koronawirusa, zwiększając ryzyko obniżenia popytu na ten surowiec. Klienci jak Polska mogą tylko skorzystać. PGNiG domaga się rabatu od Gazpromu.
Gazprom chce wysłać w 2020 roku 170 mld m sześc. do Europy. Możliwość wprowadzenia zakazu opuszczania domów w największych krajach Europy Zachodniej zwiększa ryzyko, że Rosjanie nie zrealizują tego planu. Ceny gazu na giełdzie holenderskiej TTF spadły pierwszego listopada o 13,5 procent pomimo rozpoczęcia sezonu grzewczego. Gazprom musiałby wysłać w czwartym kwartale tego roku co najmniej 45 mld m sześc. do krajów europejskich i Turcji, aby zrealizować plan na ten rok.
Obostrzenia wprowadzone w marcu-kwietniu 2020 roku obniżyły zużycie gazu w Europie o 10 procent. Wzrosły dostawy LNG, które było wówczas rekordowo tanie i kosztowało nawet 70 dolarów za 1000 m sześc. Realizacja planu Gazpromu będzie możliwa, jeżeli regulacje wprowadzone obecnie nie będą tak ostre jak wiosną 2020 roku. Poza tym ceny LNG w Azji wzrosły, dając większą konkurencyjność dostawom rosyjskim w Europie. Inne czynniki, które mogą pomóc Rosjanom to ochłodzenie lub nowy wzrost zapotrzebowania na gaz w Azji. Szefowa Gazprom Exportu Elena Burmistrowa ostrzegała inwestorów przed „nadmiernym optymizmem” i przypominała, że nadwyżka gazu na rynku się utrzymuje przez kryzys wywołany koronawirusem, a także, że będzie odczuwalny w 2021 roku.
Ewentualny kryzys eksportu Gazpromu i rywalizacja z LNG może skończyć się niższymi cenami dla klientów Rosjan w Europie, jak Polska. PGNiG wykorzystało okienko negocjacyjne i zwróciło się pierwszego listopada 2020 roku o rewizję ceny gazu w tzw. kontrakcie jamalskim.
Kommiersant/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Polacy są „gópi”, bo nie chcą taniego gazu z Rosji (FELIETON)