Czarny czwartek OZE pokazał, że do wielu miliardów wydanych na rozwój odnawialnych źródeł energii trzeba będzie dodać dziesiątki miliardów strat z powodu braku energii elektrycznej, o ile nie utrzymamy dostatecznej wielkości dyspozycyjnych mocy wytwórczych, tylko jakich: Atom – może po 2035 roku? Gaz ziemny – skąd? Zostaje węgiel lub ciemność – pisze prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
Transformacja Energetyczna zakłada dekarbonizację elektroenergetyki i oparcie się na odnawialnych źródłach energii elektrycznej. Jednak działanie takie niesie ze sobą duże ryzyko. Panele PV pracują 1000 godzin rocznie, wiatraki na lądzie 2300 godzin, na Morzu Bałtyckim 3500 godzin, a przecież rok ma 8760 godzin. Jest więc oczywiste, że źródła odnawialne mogą być tylko dodatkiem do elektrowni zawsze dyspozycyjnych, które mogą produkować energię elektryczną niezależnie od warunków atmosferycznych. Ostatni tydzień, a szczególnie czwartek, Czarny czwartek źródeł odnawialnych, pokazał, że bez elektrowni w pełni dyspozycyjnych zabraknie energii elektrycznej dla społeczeństwa i gospodarki.
W czwartek 24 listopada 2022 roku produkcja energii elektrycznej z elektrowni wiatrowych wynosiła średnio 175MWh_h, na ponad 7000MW zainstalowanych mocy w elektrowniach wiatrowych. Jest to 0,4 procent całej produkcji energii elektrycznej w tym dniu. Produkcja energii elektrycznej z paneli PV wyniosła w czwartek średnio na godzinę, przy założeniu pracy od 7-16, około 320MW_h na ponad 11000MW zainstalowanych mocy wytwórczych. Jest to 0,5% energii elektrycznej wyprodukowanej w tym dniu – Rys. 1.
Nie dużo lepiej było w ciągu pięciu dni roboczych okresu 21-25 listopada 2022 roku. Produkcja energii elektrycznej z elektrowni wiatrowych wynosiła średnio 1200MWh_h, na ponad 7000MW zainstalowanych mocy, co stanowiło 2,7 procent energii elektrycznej potrzebnej w tym okresie. Produkcja energii elektrycznej z paneli PV wynosiła w okresie pięciu dni roboczych średnio 674MWh_h na ponad 11000MW zainstalowanych mocy wytwórczych, co stanowiło 0,8 procent zapotrzebowania na energię elektryczną w tym okresie – Rys. 2.
W całym okresie 21-24 listopada 2022 roku produkcja z elektrowni systemowych węgla brunatnego i kamiennego osiągała 75 procent całego zapotrzebowania. Dodatkowo elektrociepłownie, w większości korzystające z węgla kamiennego, produkowały ponad 21 procent potrzebnej energii elektrycznej. Energia ze źródeł odnawialnych stanowiła ledwo zauważalny margines – Rys. 3.
To był tylko jeden tydzień w 2022 roku, jednak takich tygodni i dni może być więcej. Tym razem zdołano dostarczyć energię elektryczną wszystkim potrzebującym odbiorcom, ponieważ działają jeszcze elektrownie węglowe. Jednak w miarę postępującej w ramach Transformacji Energetycznej dekarbonizacji, moce dyspozycyjnych elektrowni węglowych będą malały i nie będzie możliwości zbilansowania zapotrzebowania, kiedy kopalnie i elektrownie węglowe zostaną zlikwidowane.
Tylko trzy technologie wytwarzania energii elektrycznej mogą dostarczać energię elektryczną w każdych warunkach. Elektrownie jądrowe, które być może powstaną, ale nie wcześniej niż po 2035 roku. Gaz ziemny, którego dla wielkoskalowej energetyki byłoby potrzeba około 30 mld m sześc. rocznie, ponad obecne zapotrzebowanie i przy założeniu 50 procent produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych jest mało realną opcją. Zostaje węgiel, który jako jedyne paliwo może gwarantować ciągłość dostaw energii elektrycznej i bezpieczeństwo energetyczne.
Jedna awaria systemowa wywołana brakiem mocy wytwórczej może spowodować wielomiliardowe straty i zdestabilizować działanie gospodarki. Tym razem nam się udało, bo były elektrownie węglowe i górnicy dostarczyli paliwa. Kiedy zdekarbonizujemy gospodarkę, to każda późno-jesienna flauta może oznaczać ciemności i brak ogrzewania. Warto zrewidować nierealne plany Transformacji Energetycznej zanim nie będzie za późno.
Gajowiecki: Nie róbmy bubla prawnego z liberalizacji ustawy odległościowej (ROZMOWA)