Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa spotkali się z urzędnikami rządowymi przed Konferencją Bezpieczeństwa w Monachium w celu omówienia luk w ochronie krytycznej infrastruktury energetycznej w cyberprzestrzeni, a wielu zadaje pytanie, kiedy Europa nadrobi zaniechania w tej dziedzinie. Łatwym celem mogą okazać się nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego.
Niemcy obawiają się, że Internet mógłby zostać użyty przez nieprzyjacielskie siły, by sparaliżować krytyczną infrastrukturę, a według specjalistów. – Brakuje nam jednego organu odpowiedzialnego za cyberbezpieczeństwo. Potrzebujemy agencji do zorganizowania wszystkich reakcji na potencjalne ryzyko – powiedział Oliver Rolofs, współzałożyciel konferencji, która jest prologiem, Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (MSC).
Temat ten podjął oraz były estoński minister spraw zagranicznych, który wiele wie na temat cyberataków ze strony wrogich państw narodowych. Była minister spraw zagranicznych Estonii, a obecna przewodnicząca Globalnej Komisji ds. Stabilności Cyberprzestrzeni (GCSC) Marina Kaljurand powiedziała, że uważa, że ten temat wart jest politycznej uwagi: – Widzę, że jest o wiele więcej świadomości niż dziesięć lat temu, ale nie sądzę, aby politycy w jakimkolwiek kraju byli na tyle świadomi, żebyśmy mogli zapewnić bezpieczeństwo.
Po rosyjskich cyberatakach w 2007 roku estoński rząd zaczął ćwiczenia symulujące ataki hakerskie: – Uczestniczyli w nich wszyscy ministrowie: minister kultury, edukacji, spraw zagranicznych, wszyscy. Możesz być ministrem danej dziedziny, ale wszyscy musimy być ministrami IT – powiedziała Kaljurand.
W zeszłym tygodniu Niemcy zderzyli się z kryzysem, kiedy wybuchła debata nad umożliwieniem chińskiemu gigantowi internetowemu Huawei pomocy w konfiguracji sieci komórkowej 5G. Związki Huawei z rządem chińskim oraz potencjał wbudowanych „backdoorów” w krytyczną infrastrukturę Niemiec sprawiły, że Berlin miał poważne wątpliwości co do dalszej współpracy. Andreas Könen, dyrektor generalny ds. Bezpieczeństwa cybernetycznego i informacji w niemieckim Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, powiedział, że Europa potrzebuje więcej własnego sprzętu IT.
W dziedzinie cyberbezpieczeństwa Unia Europejska pozostaje w tyle za rywalami. Patryk Pawlak, koordynator projektów cybernetycznych w Instytucie Badań nad Bezpieczeństwem Unii Europejskiej (EUISS) powiedział: – Jedynym powodem, dla którego uważamy, że UE pozostaje w tyle, jest fakt, że dane UE są bardzo trudne do zebrania między państwami członkowskimi. Poza tym statystyki często nie pokazują inwestycji w tworzenie właściwego środowiska, zdolności człowieka, przygotowania warunków społeczno-ekonomicznych i pracy nad względami etycznymi. Dobrym znakiem jest to, że Komisja Europejska zadeklarowała, że planuje zainwestować około 20 miliardów euro rocznie w sztuczną inteligencję w ciągu następnej dekady. Jest to nadal tylko o połowę mniej niż USA, ale jest to ogromny wzrost – powiedział.
Największy bliski cel w UE jest oczywisty: wybory do Parlamentu Europejskiego w maju, które będą łatwym celem dla wszystkich zainteresowanych ingerencją w politykę państw członkowskich lub samą UE: – Zasoby, które potencjalni agresorzy mają, są znacznie większe niż możemy przeznaczyć po stronie europejskiej, aby chronić naszą infrastrukturę i systemy demokratyczne – powiedział ekspert. Ostrzegał także, że apatia wyborców przed eurowyborami może być źródłem słabości; zazwyczaj niska frekwencja ułatwia wpływ na wynik.
Deutsche Welle/Michał Perzyński