Eksperci: To dobry moment na uderzenie Polski i sojuszników w Nord Stream 2

6 stycznia 2016, 09:30 Energetyka

Sekretariat Wspólnoty Energetycznej, do którego ukraiński Naftogaz zwrócił się ze skargą na projekt gazociągu Nord Stream 2, przekazał ją Komisji Europejskiej. Zdaniem ekspertów to dobra okazja do tego, aby swoje skargi w Brukseli zgłosiły Polska i inne kraje zaniepokojone projektem. Bruksela albo Strasburg – którą ścieżkę wybiorą Polacy?

Ukraińska firma powołała się na Artykuł 90 Traktatu o Wspólnocie Energetycznej , aby przekazać do Brukseli skargę w sprawie łamania zapisów tego dokumentu przez podmioty popierające projekt rozbudowy magistrali z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Inicjatorem jest Gazprom. Udziałowcami europejskimi zostały: BASF/Wintershall, E.on, OMV, Shell i Engie.

Choć państwa jak Austria, Niemcy i Holandia przekonują, że projekt ma czysto biznesowy charakter, według krajów Europy Środkowo-Wschodniej, jak Polska, będzie miał negatywne skutki polityczne dla Europy i Ukrainy. Z punktu widzenia Kijowa jest zagrożeniem dla zysków z tranzytu gazu, bo pozwoli na pominięcie jej w łańcuchu dostaw na korzyść Niemiec. To z kolei osłabi pozycję Ukrainy w relacjach z Rosją. W ten sposób jest to zagrożenie dla polityki Komisji Europejskiej na rzecz ustabilizowania tranzytu przez ten kraj. Godzi także w priorytety polityki energetycznej Brukseli, zasady Unii Energetycznej i cele Europejskiej Strategii Bezpieczeństwa Energetycznego. Projekt jest także krytykowany za to, że może zagrozić rozwojowi rynku gazu w regionie, oraz za niezgodność z regulacjami trzeciego pakietu energetycznego.

Artykuł 90 stanowi, że niezgodność stron traktatu z jego zobowiązaniami może zostać zgłoszona Radzie Ministerialnej za uzasadnioną prośbą każdej ze stron Traktatu. Ukraina jest jego sygnatariuszem.

Zdaniem ekspertów to dobry moment na działanie Polski i pozostałych krajów regionu Europy Środkowo-Wschodniej w celu zablokowania projektu.

Prof. Alan Riley z City University w Londynie zastanawia się, czy za działaniami Ukrainy pójdzie pozew Polski przeciwko Nord Stream 2 do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Warszawa dopuszczała takie rozwiązanie.

Według Edwarda Lucasa, korespondenta The Economist, skierowanie skargi Ukrainy przeciwko Nord Stream 2 do Komisji Europejskiej, „to doskonały moment na zgłoszenie podobnych skarg do Komisji przez Polskę, Estonię, Litwę i Łotwę”. Zdaniem Lucasa „to byłby szach-mat”.

Nie wiadomo czy Polacy wybiorą kontynuację walki w Brukseli, czy zdecydują się na zgłoszenie sprawy do Strasbourga . Pierwsze sugerował minister ds. europejskich Konrad Szymański, drugie sugerowali inni przedstawiciele Warszawy.

Konkluzje przyjęte na ostatnim szczycie Rady Europejskiej nie wymieniają Nord Stream 2 z nazwy, ale zawierają apel o to, aby „każda nowa infrastruktura była całkowicie zgodna z regulacjami trzeciego pakietu energetycznego i każdą inną adekwatną legislacją Unii Europejskiej, a także celami Unii Energetycznej”. To złagodzenie w stosunku do wersji ze szkiców i tej promowanej przez Grupę Wyszehradzką. Czechy, Słowacja, Polska i Węgry apelowały o zapis o konkretnych celach: dywersyfikacja źródeł dostaw, zmniejszenie zależności od jednego dostawcy i zapewnienie nieprzerwanych dostaw. O ile to wyliczenie konkretyzowało oczekiwania wobec nowych projektów, to pod hasłem Unii Energetycznej można zmieścić wiele pojęć, z postulatem zmniejszania emisji CO2 poprzez większe zużycie gazu włącznie. Taka interpretacja wręcz faworyzowałaby Nord Stream 2.

Donald Tusk przypomniał, że decyzję podejmie Komisja Europejska. Miesiąc temu zapowiedziała, że dokładnie przyjrzy się projektowi. – Nie będzie ustępstw dla dominujących dostawców, jak Gazprom. Nie mamy zamiary także nikogo karać za to, że ma dużo gazu – mówił przewodniczący. Według anonimowych rozmówców agencji Reuters inwestorzy zaangażowani w Nord Stream 2 będą czekać na oficjalną decyzję Brukseli. Nie zainwestują środków w projekt, któremu grozi blokada. Nord Stream 2 zakłada budowę trzeciej i czwartej nitki magistrali z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Zaangażowane są w niego Gazprom, BASF, E.on, OMV, Shell i Engie. Rosjanie posiadają 50 procent, a spółki z krajów europejskich po 10 procent akcji w konsorcjum odpowiedzialnym za projekt.

Inna ścieżka to droga sądowa. Polskie porty w Szczecinie i Świnoujściu zapowiadają odwołanie od decyzji sądu w Hamburgu w sprawie dwóch pierwszych nitek Nord Stream. Zaskarżyły projekt za blokowanie potencjalnego rozwoju żeglugi, ze względu na wkopanie ich zbyt płytko. Pomimo politycznej deklaracji Merkel, o gotowości do przebudowy gazociągu, nie doszło do tego. Sąd uznał, że nie ma podstaw do kwestionowania Nord Stream. Jeżeli wyższa instancja nie pomoże, porty mają skierować sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu, co grozi długotrwałą i niedającą dużych nadziei walką prawną. Jest to jednak sposób na zwiększenie nacisku na Niemcy.

Więcej: Nord Stream 2 podzielił Europę