icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Eksperci: Unia zaostrza politykę klimatyczną

Parlament Europejski przegłosował stanowisko w sprawie kształtu reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2 (ETS). Eksperci są zdania, że wynik głosowania pokazuje tendencję do zaostrzania polityki klimatycznej, a przegłosowane ustalenia odbiją się negatywnie zarówno na polskiej energetyce, jak i przemyśle.

Parlament Europejski przegłosował stanowisko w sprawie kształtu reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2 (ETS). Najważniejsza batalia dotyczyła liniowego współczynnika redukcji, który wyznacza tempo, w jakim – z całej dostępnej puli – będą wycofywane pozwolenia na emisję. Na szczycie w 2014 roku ustalono, że będzie to 2,2 proc. rocznie, jednak wiodąca w tej sprawie komisja środowiska PE zdecydowała się na jego podniesienie do 2,4 proc. rocznie. Ostatecznie – dzięki staraniom polskich europosłów i postawieniu sprawy na ostrzu noża przez największą frakcję PE, Europejską Partię Ludową – przeszła poprawka, która zmniejsza liniowy współczynnik redukcji do 2,2 proc.

„Choć polskim europosłom udało się doprowadzić do niezaostrzenia tempa wycofywania darmowych uprawnień emisyjnych, co oznaczałoby dla polskich spółek wykorzystujących węgiel do produkcji energii poważne problemy, to jednak głosowanie w Parlamencie Europejskim przynosi wiele innych, zdecydowanie negatywnych, ustaleń dla polskiej energetyki” – wskazuje w rozmowie z PAP redaktor naczelny branżowego portalu energetyka24 Piotr Maciążek.

Z kolei Maciej Burny, członek Rady Zarządzającej Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej (PKEE), organizacji zrzeszającej największe firmy branży, uważa, że głosowanie w PE może świadczyć o tym, że zmienia się polityczny cel UE dotyczący emisji CO2 do 2030 roku. „Zmieniają się zasady gry i cel” – powiedział w rozmowie z PAP.

Jak zwraca uwagę Maciążek – przegłosowano zapis, wedle którego do 2021 r. zostanie wycofane 800 mln uprawnień do emisji. Zdaniem eksperta, odbije się to na kondycji finansowej polskiego przemysłu. „Ponadto wpływ na wydzielanie środków z Funduszu Modernizacyjnego, który ma pomagać biedniejszym krajom w UE rekompensować ostre wymogi klimatyczne, będzie mieć Europejski Bank Inwestycyjny sprzyjający odnawialnym źródłom energii”- podkreśla.

Jego zdaniem, może to wpłynąć negatywnie na przeznaczanie środków z funduszu na projekty realizowane np. w technologii czystego węgla, które promuje polski rząd.

„Uderzać będzie w nie także propozycja zakazu wspierania mechanizmami wsparcia inwestycji emitujących ponad 450 gramów CO2 na jeden kilowat energii elektrycznej” – dodaje.

Członek Rady Zarządzającej PKEE, Maciej Burny zwraca uwagę na dwa nowe aspekty, jakie wynikają z głosowania w PE.

„Po pierwsze odrzucono rekomendację z raportu komisji PE ds. Środowiska (ENVI), dotyczącą tego, by krzywa tempa spadku puli uprawnień w UE wzrosła do poziomu 2,4 rocznie i przyjęto wariant proponowany przez Europejską Partię Ludową, by było to 2,2” – powiedział PAP.

Jak podkreślił, będzie to miało realny wpływ na tempo wzrostu cen uprawnień. „Utrzymanie tej krzywej na poziomie 2,2 będzie bardziej stopniowo zmniejszało podaż uprawnień, a zatem wpłynie na nieco niższe ceny CO2 niż w przypadku wariantu 2,4” – dodał.

„To właściwie jedyny element, który oceniamy pozytywnie” – podkreślił przedstawiciel PKEE.

Kolejną nowością zaproponowaną przez PE – choć dla Polski niekorzystną – jest zmiana tzw. roku referencyjnego w kontekście kwalifikowalności krajów do skorzystania z Funduszu Modernizacyjnego. Dotąd był to rok 2013 i wtedy do możliwości korzystania ze środków Funduszu kwalifikowało się 10 krajów. PE chce to zmienić; proponuje, by był to – alternatywnie – rok 2014 lub 2015. Oznacza to, że ze względu na poziom zamożności zakwalifikowane do tego będą Grecja (gdyby przyjąć, że będzie to 2014 r.) lub Grecja i prawdopodobnie Portugalia (w przypadku 2015 r.). Ale pula pieniędzy do podziału pozostanie taka sama.

Burny podkreśla, że w podczas głosowania przejęto szereg rozwiązań, których można się było spodziewać, ale które są negatywne.

Wskazuje na zwiększenie tempa absorpcji uprawnień do emisji do tzw. rezerwy stabilizacyjnej. „Do tej pory przyjętym rozwiązaniem było na poziomie 12 proc. wolumenu uprawnień rocznie, które przechodzą do MSR (rezerwa stabilności rynkowej – PAP), czyli są odstawiane z rynku, co w konsekwencji oznacza zmniejszenie podaży uprawnień do emisji na rynku, a zatem zwiększają ceny uprawnień. Teraz to tempo zostało podwojone; przeszła poprawka, że z 12 proc. powinniśmy zwiększyć wolumen uprawnień do 24 proc. To jest czynnik cenotwórczy w postaci wzrostu cen CO2, który jest niekorzystny z punktu widzenia spółek, które bazują na wysokoemisyjnych paliwach, czyli na węglu brunatnym” – podkreślił.

Ekspert zwrócił też uwagę na zapis dotyczący skasowania 800 mln uprawnień do emisji; „To oznacza dalsze zmniejszenie podaży uprawnień na rynku, a w konsekwencji zwiększenie ich ceny”.

Jak podkreślił – poprawka ta zmienia polityczny cel UE dotyczący emisji CO2 do 2030 roku. „Tak naprawdę zmienia to permanentnie podaż uprawnień w systemie. Oznacza to, że zmieniają się zasady gry i cel” – podkreślił.

Burny zauważa, że wprowadzono standard emisji w wysokości 450 kg na CO2 na MWh, a to z kolei „eliminuje dofinansowanie węgla” zarówno z Funduszu Modernizacyjnego, jak i ze środków derogacyjnych.

Piotr Maciążek podkreślił, że głosowanie w PE to jedynie etap legislacyjny, związany z wdrażaniem zmian w polityce klimatycznej UE.

„Teraz czas na decyzje Rady Europejskiej. Efekt dzisiejszego głosowania w PE może wpłynąć negatywnie na kształt ostatecznie przyjętych rozwiązań. Niewykluczone, że w najczarniejszym scenariuszu Polska będzie musiała uciec się do samotnej walki o swój interes na gruncie prawnym, co byłoby problematyczne wizerunkowo. Chodzi o promowanie interpretacji prawnej, wedle której traktaty europejskie dają taką możliwość” – zaznaczył.

Polska Agencja Polska

Parlament Europejski przegłosował stanowisko w sprawie kształtu reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2 (ETS). Eksperci są zdania, że wynik głosowania pokazuje tendencję do zaostrzania polityki klimatycznej, a przegłosowane ustalenia odbiją się negatywnie zarówno na polskiej energetyce, jak i przemyśle.

Parlament Europejski przegłosował stanowisko w sprawie kształtu reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2 (ETS). Najważniejsza batalia dotyczyła liniowego współczynnika redukcji, który wyznacza tempo, w jakim – z całej dostępnej puli – będą wycofywane pozwolenia na emisję. Na szczycie w 2014 roku ustalono, że będzie to 2,2 proc. rocznie, jednak wiodąca w tej sprawie komisja środowiska PE zdecydowała się na jego podniesienie do 2,4 proc. rocznie. Ostatecznie – dzięki staraniom polskich europosłów i postawieniu sprawy na ostrzu noża przez największą frakcję PE, Europejską Partię Ludową – przeszła poprawka, która zmniejsza liniowy współczynnik redukcji do 2,2 proc.

„Choć polskim europosłom udało się doprowadzić do niezaostrzenia tempa wycofywania darmowych uprawnień emisyjnych, co oznaczałoby dla polskich spółek wykorzystujących węgiel do produkcji energii poważne problemy, to jednak głosowanie w Parlamencie Europejskim przynosi wiele innych, zdecydowanie negatywnych, ustaleń dla polskiej energetyki” – wskazuje w rozmowie z PAP redaktor naczelny branżowego portalu energetyka24 Piotr Maciążek.

Z kolei Maciej Burny, członek Rady Zarządzającej Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej (PKEE), organizacji zrzeszającej największe firmy branży, uważa, że głosowanie w PE może świadczyć o tym, że zmienia się polityczny cel UE dotyczący emisji CO2 do 2030 roku. „Zmieniają się zasady gry i cel” – powiedział w rozmowie z PAP.

Jak zwraca uwagę Maciążek – przegłosowano zapis, wedle którego do 2021 r. zostanie wycofane 800 mln uprawnień do emisji. Zdaniem eksperta, odbije się to na kondycji finansowej polskiego przemysłu. „Ponadto wpływ na wydzielanie środków z Funduszu Modernizacyjnego, który ma pomagać biedniejszym krajom w UE rekompensować ostre wymogi klimatyczne, będzie mieć Europejski Bank Inwestycyjny sprzyjający odnawialnym źródłom energii”- podkreśla.

Jego zdaniem, może to wpłynąć negatywnie na przeznaczanie środków z funduszu na projekty realizowane np. w technologii czystego węgla, które promuje polski rząd.

„Uderzać będzie w nie także propozycja zakazu wspierania mechanizmami wsparcia inwestycji emitujących ponad 450 gramów CO2 na jeden kilowat energii elektrycznej” – dodaje.

Członek Rady Zarządzającej PKEE, Maciej Burny zwraca uwagę na dwa nowe aspekty, jakie wynikają z głosowania w PE.

„Po pierwsze odrzucono rekomendację z raportu komisji PE ds. Środowiska (ENVI), dotyczącą tego, by krzywa tempa spadku puli uprawnień w UE wzrosła do poziomu 2,4 rocznie i przyjęto wariant proponowany przez Europejską Partię Ludową, by było to 2,2” – powiedział PAP.

Jak podkreślił, będzie to miało realny wpływ na tempo wzrostu cen uprawnień. „Utrzymanie tej krzywej na poziomie 2,2 będzie bardziej stopniowo zmniejszało podaż uprawnień, a zatem wpłynie na nieco niższe ceny CO2 niż w przypadku wariantu 2,4” – dodał.

„To właściwie jedyny element, który oceniamy pozytywnie” – podkreślił przedstawiciel PKEE.

Kolejną nowością zaproponowaną przez PE – choć dla Polski niekorzystną – jest zmiana tzw. roku referencyjnego w kontekście kwalifikowalności krajów do skorzystania z Funduszu Modernizacyjnego. Dotąd był to rok 2013 i wtedy do możliwości korzystania ze środków Funduszu kwalifikowało się 10 krajów. PE chce to zmienić; proponuje, by był to – alternatywnie – rok 2014 lub 2015. Oznacza to, że ze względu na poziom zamożności zakwalifikowane do tego będą Grecja (gdyby przyjąć, że będzie to 2014 r.) lub Grecja i prawdopodobnie Portugalia (w przypadku 2015 r.). Ale pula pieniędzy do podziału pozostanie taka sama.

Burny podkreśla, że w podczas głosowania przejęto szereg rozwiązań, których można się było spodziewać, ale które są negatywne.

Wskazuje na zwiększenie tempa absorpcji uprawnień do emisji do tzw. rezerwy stabilizacyjnej. „Do tej pory przyjętym rozwiązaniem było na poziomie 12 proc. wolumenu uprawnień rocznie, które przechodzą do MSR (rezerwa stabilności rynkowej – PAP), czyli są odstawiane z rynku, co w konsekwencji oznacza zmniejszenie podaży uprawnień do emisji na rynku, a zatem zwiększają ceny uprawnień. Teraz to tempo zostało podwojone; przeszła poprawka, że z 12 proc. powinniśmy zwiększyć wolumen uprawnień do 24 proc. To jest czynnik cenotwórczy w postaci wzrostu cen CO2, który jest niekorzystny z punktu widzenia spółek, które bazują na wysokoemisyjnych paliwach, czyli na węglu brunatnym” – podkreślił.

Ekspert zwrócił też uwagę na zapis dotyczący skasowania 800 mln uprawnień do emisji; „To oznacza dalsze zmniejszenie podaży uprawnień na rynku, a w konsekwencji zwiększenie ich ceny”.

Jak podkreślił – poprawka ta zmienia polityczny cel UE dotyczący emisji CO2 do 2030 roku. „Tak naprawdę zmienia to permanentnie podaż uprawnień w systemie. Oznacza to, że zmieniają się zasady gry i cel” – podkreślił.

Burny zauważa, że wprowadzono standard emisji w wysokości 450 kg na CO2 na MWh, a to z kolei „eliminuje dofinansowanie węgla” zarówno z Funduszu Modernizacyjnego, jak i ze środków derogacyjnych.

Piotr Maciążek podkreślił, że głosowanie w PE to jedynie etap legislacyjny, związany z wdrażaniem zmian w polityce klimatycznej UE.

„Teraz czas na decyzje Rady Europejskiej. Efekt dzisiejszego głosowania w PE może wpłynąć negatywnie na kształt ostatecznie przyjętych rozwiązań. Niewykluczone, że w najczarniejszym scenariuszu Polska będzie musiała uciec się do samotnej walki o swój interes na gruncie prawnym, co byłoby problematyczne wizerunkowo. Chodzi o promowanie interpretacji prawnej, wedle której traktaty europejskie dają taką możliwość” – zaznaczył.

Polska Agencja Polska

Najnowsze artykuły